wrzesień 2010, nr 49/27 online
APTEKARZ ARTYSTĄ MALARZEM
Aptekarz Polski przedstawia
magistra farmacji Tadeusza Petlica,
aptekarza ze Szczyrzyca w powiecie limanowskim
■ Malujący aptekarz! To wielka rzadkość. Proszę powiedzieć, jak to się stało, że praktykujący na co dzień farmaceuta został artystą?
Malowałem już dużo wcześniej, zanim zostałem aptekarzem! Trwa ta zabawa od lat szkolnych. Sztuką interesowałem się od dziecka. Co tydzień z niecierpliwością oczekiwałem na tygodnik „Przyjaciółka”, w którym na ostatniej stronie były umieszczane reprodukcje polskich malarzy.
■ Jakie były zatem początki Pańskiej twórczości? Czy uczęszczał Pan na studia lub kursy artystyczne?
Początki twórczości nie były łatwe. Trudno było wtedy zdobyć dobre kredki! Farby olejne można było kupić tylko za okazaniem legitymacji przynależności do Związku Plastyków Polskich. Dlatego sam robiłem sobie farby, mieszając farby plakatowe z białkiem jajka. Obrazy miały wtedy ciekawy połysk. W szkole średniej miałem mniej czasu na moją pasję, a najwięcej malowałem podczas wakacji. Po ukończeniu technikum farmaceutycznego myślałem o studiach artystycznych. Złożyłem papiery i wymaganą „własną twórczość” na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Rodzina była zaskoczona, gdy zostałem powiadomiony, że zakwalifikowano mnie do egzaminu wstępnego. Rodzice nie pochwalali mojego wyboru i usilnie radzili, bym wybrał studia na Wydziale Farmaceutycznym Akademii Medycznej w Krakowie. Będąc już studentem farmacji nie rozstawałem się z moją pasją. Znajdowałem czas na pogłębianie wiedzy z zakresu technik malarskich. Uczęszczałem także na zajęcia z malarstwa, prowadzone w Pałacu pod Baranami.
■ Pańska twórczość ewoluowała na przestrzeni lat. Jakie techniki malarskie stosował kiedyś Pan Magister, a jakie stosuje obecnie?
Techniki malarskie początkowo dostosowałem do materiałów malarskich, które można było zakupić! Dlatego pierwsze rysunki wykonałem węglem. Wrażliwość na piękno pejzażu ujawniła się w postaci licznych akwareli i temper. Od wielu lat, aż do dziś, pozostaję przy malarstwie olejnym.
■ Jakie są Pańskie inspiracje i tematyka obrazów?
Natchnieniem do tworzenia pejzaży była i jest niemal wyłącznie przyroda. Ich tematem są góry, szczególnie Beskid Wyspowy, ale uwielbiam także morze. Maluję również bukiety kwiatów i abstrakcyjne kompozycje formistyczne.
■ W Pańskiej twórczości widać bardzo dużą kulturę malarską, a obrazy mienią się ekspresjonizmem, formizmem, kubizmem, francuskim impresjonizmem… Widać inspirację Van Goghiem, Munchem, Karpińskim, Wyczółkowskim, Fałatem… Czy ma Pan ulubionych malarzy i kierunki w sztuce?
Od dawna interesowałem się historią sztuki. Duże wrażenie zrobiły na mnie dzieła okresu renesansu, baroku, XVII-wieczna sztuka holenderska, okres romantyzmu i tak by można wymieniać wiele kierunków. Nie ukrywam, że bardzo bliski jest mi impresjonizm. Zachwycam się obrazami wszystkich artystów impresjonizmu, szczególnie urokliwe są dla mnie dzieła: „Wschód słońca” Claude Monet i Edgar Degas „Błękitne tancerki”.
■ Lepiej czuje się Pan malując w kanonach ogólnie pojętego realizmu, czy kusi Pana także abstrakcja? Jakie możliwości, a jakie pułapki czyhają na malarza, który decyduje się na tworzenie obrazów abstrakcyjnych?
Oczywiście, kusi mnie abstrakcja, która daje możliwość różnych interpretacji przez oglądających. Tak naprawdę forma przedstawiona na obrazie nie jest nigdy zupełnie abstrakcyjna, ponieważ powstała na drodze procesu w którym uczestniczy psychika autora, poddana wpływom świata zewnętrznego oraz zawsze budzi jakieś skojarzenia z formami rzeczywistymi.
■ Czy lokalizacja Pańskiej apteki w pięknie położonym Szczyrzycu jest inspirująca?
Lokalizacja Szczyrzyca, w którym mieszkam, jest inspiracją do powstawania ciągle nowych pejzaży. Kiedy po raz pierwszy tu przyjechałem urzekły mnie okoliczne widoki: góry Ciecień i Śnieżnica, kwitnące drzewa owocowe w licznych sadach, żółte kaczeńce w przydrożnych rowach, a także zabytkowy klasztor Cystersów. Zacząłem wędrować po okolicy i starałem się jak najszybciej przenieść na płótno te piękne widoki. Mam nadzieję, że po części udało mi się to. Na pewno życie w miejscowości, która swoim urokiem zachwyca o każdej porze roku jest dla mnie impulsem do malowania.
■ Czy w swej twórczości podejmował Pan Magister tematykę farmaceutyczną?
Nie, tematyki takiej nigdy nie podejmowałem!
■ Dlaczego? Czyżby w aptece nie można było znaleźć inspiracji? Przecież dawne naczynia apteczne są same w sobie dziełami sztuki…
Oczywiście zgadzam się, że wnętrza aptek zabytkowych, wystrój, wagi, naczynia, meble to dobry temat do namalowania martwej natury. Nigdy jednak nie pracowałem w starej aptece, nowo otwierane apteki w okresie socjalizmu miały wszystkie ten sam wystrój, który nigdy mnie nie inspirował do malowania.
■ Jak na Pańską twórczość reagują pacjenci? Czy aptekarz-artysta jest akceptowany w lokalnej społeczności?
Trudno wypowiedzieć się na ten temat. W aptece prowadzonej przeze mnie jest powieszonych kilka obrazów, jednak zainteresowania tutejsi mieszkańcy nie wykazują. Uwagę zwracają czasami turyści i przyjezdni pacjenci. A tak naprawdę – to nieliczni mieszkańcy Szczyrzyca wiedzą o mojej pasji i po prostu nie wiedzą, że obrazy z apteki są mojego autorstwa!
■ Jako artysta brał Pan udział w licznych plenerach malarskich. Proszę powiedzieć, czy lepiej maluje się w większej grupie i na określony z góry temat, czy woli Pan w czasie tworzenia pozostawać samotnym?
Uczestniczyłem w plenerach organizowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Lublinie, w Muszynie i na Wegrzech – w Berettyóújfalu. Praca w grupie ma swoje korzyści, ale dla mnie tylko na początku, ponieważ można skonfrontować swoje odczucia z innymi. Generalnie jednak tworzyć wolę w samotności.
■ Brał Pan udział w licznych wystawach, otrzymując wiele nagród, jakich?
Brałem udział w malarskich wystawach poplenerowych, otrzymując wyróżnienia lub symboliczne nagrody, np. farby tempery, farby olejne, albumy z malarstwem.
■ Czym dla steranego ciężką pracą i codziennymi zgryzotami aptekarza jest twórczość artystyczna? Czy pozwala odetchnąć, czy wręcz przeciwnie – wyostrza wrażliwość?
Malarstwo jest dla mnie relaksem, wypoczynkiem, zapomnieniem o sprawach trudnych…
■ Malarstwo to nie całe Pańskie życie. Ma Pan wiele osiągnięć jako aptekarz. Proszę opowiedzieć, jak przebiegała Pańska kariera zawodowa?
Po ukończeniu studiów w 1966 roku podjąłem pracę w aptece w Lublińcu. W 1968 zostałem zatrudniony jako zastępca kierownika w Bukownie koło Olkusza, w nowo otwartej aptece. Po zmianach terytorialnych województw w 1977 roku dyrektor krakowskiego Cefarmu zaproponował mi kierownictwo w aptece w Szczyrzycu, gdzie pracowałem do roku 1990. W latach 1991-1994 pracowałem jako inspektor nadzoru farmaceutycznego w Nowym Sączu. Obecnie, od kilkunastu lat, jestem kierownikiem apteki prywatnej w Szczyrzycu, którą wykupiłem od Cefarmu. Ostatni okres jest w mojej „karierze zawodowej” szczególnie męczący, gdyż w małym Szczyrzycu otwarta została druga, konkurencyjna apteka.
■ Jak ocenia Pan Magister kondycję dzisiejszego aptekarstwa? Czy czuje się Pan dobrze pracując w warunkach wolnego rynku?
Pyta Pan o kondycję aptekarstwa… Widzę ją w czarnych brawach, zbyt wiele osób nie mających nic wspólnego z prawdziwą farmacją, dyktuje warunki pozostałym aptekom. Niestety do tych nieprawidłowości nagięte jest prawo farmaceutyczne.
■ Dziękuję za rozmowę.
Maciej Bilek