05.2009 – „Pierwszy – mgr Stanisław Mucha.”

maj 2009, nr 33/11 online
 
PIERWSZY
 

    Nie jest łatwo pisać o człowieku, który z usposobienia jest marzycielem a którego dotychczasowe życie upłynęło na czynieniu dobra. Nieczęsto spotyka się dojrzałych wiekiem mężczyzn, którzy nie oglądają się wstecz podsumowując swój dorobek, ale śmiało snują plany. I z radością oczekują na jutro, aby przystąpić do ich realizacji. Są wyjątkowej urody i można się nimi zachwycić. Tak właśnie się stało ze mną, gdy spotkałem bohatera mojej opowieści, pana Stanisława Muchę.
   Pan Magister, bo tak go ludzie nazywają jest aptekarzem, który otrzymał jako pierwszy tytuł Zasłużonego Nauczyciela Zawodu Aptekarza. Wyróżnienie zostało ustanowione przez Okręgową Radę Aptekarską w Łodzi.
   Pan Stanisław Mucha został laureatem tego wyróżnienia w czasie, gdy skończył już aktywną pracę zawodową i od kilku lat przebywa na emeryturze. W przeszłości, kiedy Pan Magister był kierownikiem apteki szpitalnej w jednym z flagowych szpitali klinicznych Akademii Medycznej w Łodzi wiele od niego zależało. W roku, 2009 kiedy nie skupiał już w swoim ręku władzy kierownika otrzymał ze strony młodszych farmaceutów, z którymi kiedyś współpracował kolejny dowód uznania. Oni nie zapomnieli o Panu Magistrze, który wprowadzał ich w tajniki aptekarskiego zawodu. Doskonale pamiętają, że przy jego boku i pod czujnym okiem stawali się aptekarzami. Wdzięczność za to, co im z siebie dał okazali zgłaszając kandydaturę swojego Mistrza do wyróżnienia.
   Uroczystość przekazania laureatowi insygniów tytułu – dyplomu i odznaki potwierdzających przyznanie wyróżnienia odbyła się 7 marca 2009 roku w Łodzi i uświetniła doroczne zgromadzenie aptekarzy na zjeździe sprawozdawczym.
   Laudację na cześć dostojnego laureata wygłosiła magister Zofia Rogowska – Tylman, kierownik apteki w łowickim szpitalu. Z drżeniem w głosie wspominała wspólną pracę przywołując fakty z zawodowego życia magistra Stanisława Muchy.
   Dowiedzieliśmy się, że zawodowa kariera związana była z jedną (sic!) apteką w szpitalu klinicznym im. Norberta Barlickiego w Łodzi, której progi przekroczył jako adept zawodu aptekarskiego w 1954 roku i z którą był związany przez 46 lat, aż do emerytury. Trudno uwierzyć, ale ta apteka była jego miłością. Nie opuścił jej, bo prawdziwie kochał to miejsce i swoją pracę, którą z pasją wykonywał dla nieznanych mu z bliska pacjentów. Starał się jednakże dowiedzieć o nich jak najwięcej. Pytał prowadzących ich lekarzy o chorobę i jej przebieg. Przygotowywał leki i radził, jakiego, jego zdaniem, remedium pacjentowi potrzeba. Zofia Rogowska – Tylman podkreślała, że magister Mucha często mówił o powołaniu i zawodowej misji aptekarza. Nie znajdowali w tych słowach nic dziwnego, pomimo, że nie kontaktowali się z pacjentami, jak aptekarze a aptek ogólnodostępnych, osobiście. Wpływała na nich magia Mistrza, który czasami na głos, czasami pod nosem, jakby przypominając sobie samemu, wypowiadał znaną aptekarzom prawdę, której sam był szczerym wyznawcą –salus aegroti suprema lex esto.
   Całym swoim zawodowym życiem dowiódł, że w aptekarstwie można znaleźć satysfakcję i zawodowe spełnienie. Lekcja przydała się adeptom zawodu, którzy mieli szczęście zetknąć się z magistrem Stanisławem Muchą.
   Kilka miesięcy po uroczystości spotkałem się z Zasłużonym Nauczycielem Zawodu Aptekarza w siedzibie Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi. Umówiliśmy się na rozmowę. Chciałem dowiedzieć się jak przebiegała jego kariera zawodowa. Po pierwszym pytaniu, dlaczego został farmaceutą zorientowałem się, że opowieści o życiu tego człowieka nie da się wcisnąć w wyznaczone przez redakcję Aptekarza Polskiego ramy objętości tekstu. Z ust Stanisława Muchy płynęła opowieść o historii jego życia i o życiu w ogóle. Urodziłem się w 1927 roku w Gromadzicach na kielecczyźnie, tak rozpoczęła się ta opowieść. Rodzice, rodzeństwo, ojciec chrzestny i pierwsi nauczyciele, to ludzie, o których opowiadał z czułością. Wyraźnie słyszałem słowa wdzięczności, którą dla nich zachowuje w sercu za wychowanie i ukształtowanie osobowości. Po szkole podstawowej, którą jako dziecko wojny ukończył na kompletach rozpoczął naukę w gimnazjum w Opatowie. W rynku była apteka, którą mijałem idąc do szkoły, prawie codziennie- wspominał pan Stanisław Mucha. Będąc uczniem interesowałem się botaniką. Te zainteresowania rozwinąłem w liceum drogistowskim w Łodzi, do którego trafiłem z wyraźnie ukształtowanymi już wtedy zainteresowaniami związanymi z leczniczymi właściwościami roślin. W liceum uczył mnie profesor Pastuszenko, wielki znawca zielarstwa. Słuchałem jego wykładów i pilnie notowałem. Robiłem dokładne notatki, z których później często korzystałem. Już jako uczeń liceum wiedziałem zdecydowanie, że zostanę farmaceutą. Z takim przekonaniem wstąpiłem do Akademii Medycznej w Łodzi jako student Wydziału Farmaceutycznego opowiadał Stanisław Mucha
   Stanisław Mucha snuł swoją sagę Nie przerywałem, gdy mówił o studiach, o pracy w uczelnianym ogrodzie botanicznym. Na opowieść związaną ze studiami i pracą zawodową nakładały się zdarzenia związane z życiem prywatnym.
   Pan magister Stanisław Mucha otrzymał w życiu wiele wyróżnień. W roku 1988 był nawet wyróżniony tytułem – ZASŁUZONY FARMACEUTA ROKU. Ma medale, odznaczenia i dyplomy. Ale jak się przekonałem, ten mężczyzna nie zaniedbał nigdy rodziny i zawsze pilnował jej spraw. Stworzył szczęśliwa rodzinę. Jest dumny, że we wszystkim, co robił wspierała go żona. Państwo Mucha mają dwóch dorosłych synów, którzy są lekarzami. Są szczęśliwi, że synowie ułożyli sobie życie rodzinne.

   Podczas rozmowy pan Stanisław Mucha tryskał humorem. Nie mogłem wyjść z podziwu dla tego energicznego mężczyzny, który snuje tyle planów i ma tak dużo zajęć. Teraz akurat rozbudowuje rodzinny dom. Lubi przebywać w domowej bibliotece, w której zgromadził kilka tysięcy woluminów. Gdy jest w bibliotece ma czas, jak mówi, na przeglądanie zapisków i materiałów do książki o zielarstwie, którą zamierza napisać.
   Miałem okazję słuchać opowieści człowieka, któremu udało się życie.

Zbigniew Solarz
 

Podobne wpisy