Balsam niedźwiedzi, maść końska, maść z sadła świstaka czy maść z jadem żmii – to preparaty, które możemy nabyć w aptekach. Większość z nich bazuje przede wszystkim na surowcach roślinnych, z wyjątkiem Viprosalu zawierającego niewielkie ilości jadu żmii zygzakowatej. Ale czy „odzwierzęce” nazwy tych specyfików, nie nawiązują do dawniej stosowanych leków lub może są świadectwem naszej wiary w leczniczą moc zwierząt?
Tematyka stosowania zwierząt i surowców zwierzęcych w lecznictwie przewijała się już na łamach „Aptekarza Polskiego”. Profesor Zbigniew Bela w artykule „Przepis na Alkiermes w aptekarskim manuale Antoniego Fortunata Ryla” („Aptekarz Polski” 2, 2009) opisywał wykorzystanie czerwca polskiego i koszenili w recepturach farmaceutycznych, dr n. farm. Maciej Strzemski w artykule „Z farmakognozji nieco zapomnianej, czyli zwierzęta i surowce zwierzęce w lecznictwie” („Aptekarz Polski” 10, 2009) szeroko omawiał właściwości stroju bobrowego (Castoreum). Kompleksowo temat surowców zwierzęcych został przedstawiony przez prof. Annę Trojanowską w książce „Farmakopealne leki pochodzenia zwierzęcego w polskiej literaturze naukowej w latach 1800-1869”. Zamierzeniem niniejszego artykułu jest prezentacja kilku surowców pochodzenia zwierzęcego znajdujących się w renesansowym „Zielniku” Marcina z Urzędowa.
Raki (Cancri fluviales)
Kamienie rakowe (Lapides cancrorum) i oczy racze (Oculi canrorum) to surowce obecne w farmacji jeszcze w XIX wieku. Właściwości, a nawet dokładny skład chemiczny wymienionych surowców opisują pierwsze podręczniki do farmacji: „Farmacja czyli nauka doskonałego przygotowania lekarstw z trzech królestw natury wybranych…” J. Celińskiego (1811 rok) oraz „Farmacja” T. Heinricha i S. Fabiana (1852 rok). Oczy rakowe ze względu na zawartość węglanu wapnia podawane były w stanie nadkwaśności i kurczach żołądka. Był to lek stosowany nie tylko u dorosłych, ale również i u dzieci w bólach brzucha, kolkach i biegunkach.
W „Herbarzu” Marcina z Urzędowa, jako surowiec opisywane są leki przygotowywane z całych raków. Napój z surowych raków, utłuczonych i zalanych mlekiem oślim lub mlekiem pochodzącym od innego zwierzęcia miał być pomocny przy ukąszeniach od węży, pająków, a także jadowitego niedźwiadka i inszym jadowitym bestiam. Warzone raki lub polewka przygotowana ze startych szyjek i nóg zalecana była chorym cierpiącym na suchoty i boleści płuc z tym związane. Raki można było stosować także do celów kosmetycznych: proch spalony z starych raków łupin, wyciera a bieli mocno zęby. Ponadto jak pisze Marcin z Urzędowa, podając za Dioskorydesem raki: ze swego przyrodzenia mają moc sprzeciwiać się ukąszeniu zapomniałego psa a to spaliwszy raków na popiół w garncu nowym, a tego prochu pić dwie drachmie, przydawszy jedynie drachmie goryczki z winem a to pić przez trzy dni. Ten sam popiół pochodzący ze spalonych raków po zmieszaniu z miodem Marcin z Urzędowa zaleca przykładać na wrzodziejące rany.
Czerwce (Cantarides)
W monografii tego surowca, zapisanej w „Herbarzu” Marcina z Urzędowa w podany powyżej sposób, prawdopodobnie kryje się błąd i autor charakteryzuje dwa różne gatunki owadów. Kantaryda to gatunek chrząszcza (Lytta vesicatoria) występującego w Europie Południowej i Środkowej. Owad ten produkuje substancję (w celu samoobrony) o właściwościach drażniących po podaniu na skórę człowieka. Substancja ta nazywana kantarydyną wykorzystywana była w medycynie jako afrodyzjak, którego mechanizm działania polegał na przekrwieniu narządów płciowych poprzez podrażnienie. „Komentarz do ósmego wydania Farmakopei Austryackiej” z 1907 roku w następujący sposób opisuje wykorzystanie kantaryd: pryszczawki stosowane bywają w postaci maści, plastrów, nastojów wyskokowych jako środek silnie drażniący skórę. Zawarta w nich kantarydyna wywołuje na skórze zapalenie, tworzenie się bąbli wypełnionych cieczą surowiczą. Wewnętrznie podane pryszczawki działają moczopędnie, zadrażniają nerki i części płciowe. Pryszczawki oraz kantarydyna działają silnie trująco nie tylko przy podaniu wewnętrznem ale i przy stosowaniu zewnętrznem. W tym ostatnim przypadku, szczególnie wtedy, gdy bąble powstałe po zadziałaniu pryszczawek na skórę, nie bywają przecięte, kantarydyna zostaje wydzielona w gruczołach, a w szczególności w nerkach, gdzie powoduje zapalenie nerek.
Czerwiec polski (Porphyrophora polonica, Margarodes polonius) to owad należący do pluskwiaków . Z larw czerwca pozyskiwano od czasów średniowiecza bardzo cenny barwnik – koszenilę, z którego Polska słynęła na całą Europe aż do XIX wieku. Koszenila używana była do barwienia tkanin, ale również wykorzystywana była w farmacji jako składnik tzw. alkiermesów działających tonizująco. Tak więc działanie lecznicze czerwca i kantaryd było odmienne.
Marcin z Urzędowa na temat czerwca pisze: te chrobaczki Czerwcowe rodzą się z jagódek, któremi farbuią wełny i jedwabie, z których potem czynią szarłaty i karmazyny. Autor „Herbarza” wyjaśnia, że znana w Wenecji wełna scarlatina jest farbowana „czerwcowymi jagodami” pochodzącymi z Polski, podobnie jak i jedwab nazywany karmazynem. Autor wychwala polski „produkt”, pisząc, że mimo iż w innych krajach występują „czerwcowe jagódki”, to jednak nie są aż tak dobre. Czym są owe jagódki? Według opisu Marcina z Urzędowa: Czerwcowe chrobaki wylatują z nasienia księżyca Czerwca, od których je tak zowią, a to pierwej niźli wyleci zostawuje nasienie z którego bywa gałeczka czerwona jako jagódka.
Kolejne fragmenty monografii, prawdopodobnie tyczą się kantaryd, gdyż autor pisze: mają moc czerwcowe robaczki przepalać, ogryzać, a ciepło na wierzch wyciągać, dlatego proch z nich dobrze przydawać do lekarstw zalecano je więc jako dodatek do maści na „szankrowate bolaczki”, „trądy” i „insze oszpecenia”. Jako składnik gałek dopochwowych, kantarydy miały pobudzać krwawienia miesięczne. Stosowane wewnętrznie, pobudzały wydzielanie moczu. Równie ciekawe jest wskazanie: Czerwcowe robaczki przyprawione z ciastem kwaśnym z dzieże albo na wosku przykładając na paznokcie chropawe, chropowaciny ogryzaią a cudne czynią. Pliniusz zalecał stosowanie na „parchy” na głowie. W tym celu należało sproszkowane kantarydy zmieszać ze smołą i przykładać na rany na głowie, aż do lekkiego podrażnienia. Po tym należało: natłuc głów myszych albo łajnów myszych albo żółcią myszą z ciemierzycą a z pieprzem, a przykładać na to.
Róg jeleni (Cornu cervi)
Rogi jelenie, jak podaje prof. Trojanowska były surowcem farmakopealnym pozyskiwanym od jeleni zwyczajnych (Cervus Elaphus). Najważniejszym składnikiem tego surowca opisywanym przez XIX-wieczne podręczniki była tzw. galareta, czyli substancja kleista otrzymywana w czasie gotowania. Ponadto w wyniku suchej destylacji otrzymywano węgiel, który bogaty był w związki fosforanowe. Galareta wykorzystywana była jako substancja odżywcza, wzmacniająca, przeciwbiegunkowa, a także poprawiająca jakość snu. Do czasów wynalezienia kory chinowej stosowana była jako środek w leczeniu zimnicy.
Marcin z Urzędowa w „Herbarzu” z 1595 roku podaje zastosowanie nieco innej postaci leku, a mianowicie proszkowanych rogów jeleni. Aby otrzymać ten środek leczniczy, należało róg jeleni drobno pokrajać, włożyć do nowego garnka, zakrywając pokrywką i szczelnie oblepić gliną. Garnek umieszczano w piecu. Po wyprażeniu róg proszkowano. Sproszkowany róg jeleni zalecany był po rozpuszczeniu w wodzie przeciw plwaniu krwią a także: przeciw boleściam w żywocie a morzeniu, takież żółtej niemocy i też boleściam w pęcherzu użyteczno bardzo pic ten proch. Również w przypadku obfitych krwawień miesięcznych z wódką babczaną. Proszek taki miał również służyć do czyszczenia zębów komu czernieją albo iakokolwiek są nie białe. Róg „surowy” niepalony moczony w occie stosowany był do płukania w boleści zębów. Proch z rogu jeleniego rozpuszczony a około zębu oblepiony chwiejący ząb utwierdza.
Opisane powyżej surowce przeszły już do historii. Ale farmacja nadal bazuje na preparatach pochodzenia zwierzęcego. W odręcznej sprzedaży zaoferować możemy olej z wątroby dorsza czy rekina albo produkty pszczele. Również przemysł farmaceutyczny i receptura apteczna opiera się na podłożach, które mają odzwierzęce pochodzenie, jak na przykład lanolina i woski. A zatem lecznicze właściwości surowców zwierzęcych nadal są wykorzystywane i mimo postępu nauk medycznych niezastąpione.
mgr farm. Joanna Typek
Fot. Fotolia.pl