09.2008 – „Uwaga na sfałszowane produkty lecznicze i kosmetyki.”

09.2008, nr 25/3 online

 UWAGA NA

SFAŁSZOWANE

PRODUKTY

LECZNICZE

I KOSMETYKI!

 

    Nie jest żadną tajemnicą, że około 10% produktów leczniczych znajdujących się w światowym obrocie stanowią zafałszowania i podróbki. W krajach rozwiniętych liczba ta oscyluje na poziomie 1%, a z kolei w krajach trzeciego świata sięga 80%. O tym, że fałszowanie, podrabianie oraz handel takimi produktami leczniczymi jest dość lukratywny świadczą następujące dane: kilogram Viagry (cytrynian sildenafilu) kosztuje 90 tys. euro, a kilogram heroiny 50 tys. euro. Jak widać są to olbrzymie kwoty i nie ma się co dziwić, że zachęcają one niektórych do zachowań o charakterze kryminalnym. W ostatnich miesiącach ogromie wzrosła ilość prób wprowadzenia do obrotu na terenie Unii Europejskiej sfałszowanych, bądź podrobionych produktów leczniczych. Komisja Europejska coraz głośniej ostrzega mieszkańców Unii Europejskiej przed konsekwencjami zatrważająco wysokiego wzrostu podaży podrobionych produktów leczniczych i kosmetycznych. „Celnicy tylko w ubiegłym roku wykryli trzy razy więcej prób wprowadzenia do obrotu sfałszowanych leków na teren Unii Europejskiej w porównaniu z rokiem 2006” – stwierdził Komisarz Europejski ds. Podatków Laszlo Kovacs. Liczba zarekwirowanych produktów leczniczych wzrosła w tym samym okresie o 51%. „Mamy do czynienia z ogromnym niebezpieczeństwem dla zdrowia i życia europejskich pacjentów”, dodaje Kovacs. W Polsce, jak poinformowała gazeta branży medycznej „Służba Zdrowia”, tylko w pierwszym kwartale bieżącego roku celnicy zatrzymali 105 tys. opakowań leków (liczonych częściowo jako blistry, częściowo jako kapsułki, zależnie od formy opakowania). W 2006 roku podróbki stanowiły ok. 0.5% kontrabandy wykrytej na granicach, a w pierwszym kwartale bieżącego roku było to już prawie 8%. Obok preparatów wzmacniających potencję mężczyzn najczęściej podrabiane i fałszowane są produkty obniżające wysoki poziom cholesterolu we krwi oraz leki przeciw osteoporozie. W sumie celnicy unijni zarekwirowali 6,1 mln sfałszowanych artykułów kosmetycznych oraz ponad 4 mln tabletek i innych medykamentów. „Stwierdzamy całkiem nowe, alarmujące tendencje i kierunki”, stwierdził Kovacs. W sumie w roku 2007 na europejskich granicach celnikom udało się udaremnić około 43 tys. prób przemytu sfałszowanych produktów leczniczych podczas gdy w roku 2006 liczba ta oscylowała w okolicy 37 tys. Liczba zarekwirowanych opakowań spadła w tym samym okresie ze 128 mln do 79 mln sztuk. Przyczyn spadku, jak to wyjaśnia Komisja Europejska upatrywać można w nowej „technologii” przemytu polegającej na zmniejszeniu jednorazowo przemycanej liczby sztuk danego produktu tj. leku czy kosmetyku. Zdaniem Komisji do spadku liczby przechwytywanych opakowań zafałszowanych produktów niewątpliwie przyczynił się internet. Transakcje dokonywane drogą internetową, a przede wszystkim realizacja zamówień (dostawa do odbiorcy) nie stanowi bezpośredniego ryzyka dla osób to wykonujących. Przesyłkę dostarczają do odbiorcy firmy pocztowe i kurierskie, a zleceniodawcy najczęściej są bezimienni. Ponadto przez internet zamawia się o wiele mniejszą liczbę opakowań w porównaniu z liczbami jednorazowo przemycanymi przez bariery celne metodami tradycyjnymi. Spadek wykrywanych kontraband w ogóle nie oznacza wzrostu bezpieczeństwa dla europejskich pacjentów. Mając na uwadze powyższe twierdzę, że internetowe zakupy produktów leczniczych powinno ograniczyć się do niezbędnego minimum, a w zasadzie zlikwidować. Każdy zapyta dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Okazuje się, że bardzo często ekspertom z branży farmaceutycznej trudno jest odróżnić lek od jego podrobionej, bądź sfałszowanej wersji. A co ma w takim przypadku zrobić zwykły pacjent?  Jak to już wcześniej pisałem („Komu potrzebne są apteki internetowe?”), nie mniej trudno jest odróżnić prawdziwą aptekę internetową od tej, za którą stoi sprytny „przedsiębiorca”. Niebezpieczeństwo zatem jest ogromne i dziwić należy się postawie naszych władz, że tak spokojnie podchodzą do tego problemu. W zasadzie to nie podchodzą, bo nie robią nic. Może urzędnicy ministerstwa zdrowia czekają na tragedię. Dziwne, bo w związku z bardzo problematycznym zagrożeniem wywołanym w ubiegłym roku sprawą Corhydronu, postawili oni na nogi wszystkie możliwe służby, z policjantami, listonoszami i dozorcami włącznie. Natomiast w przypadku tak oczywistego niebezpieczeństwa jakim jest internetowa sprzedaż produktów leczniczych, w tym przede wszystkim fałszywych i podrobionych – zagrożenie jest o wiele poważniejsze. Dlatego moim zdaniem wykorzystując ostatnie informacje i doniesienia, samorząd aptekarski w naszym kraju oraz organizacje zrzeszające farmaceutów w Europie i na całym świecie, winny jak najszybciej zainicjować akcję uświadamiającą pacjentom zagrożenia wynikające z zakupu produktów leczniczych przez internet. Akcję tę należałoby skierować zarówno do władz i organizacji krajowych, jak i europejskich, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo zdrowia i życia obywateli. Myślę, że jest to nasz obowiązek, od którego nikt ani nic nas nie zwolni i nie wytłumaczy. Któż inny, jak nie my, farmaceuci – „eksperci od leków” ma o tym mówić społeczeństwu? Wykorzystajmy fakt, że powołane do ochrony zdrowia i życia obywateli urzędy i instytucje nie wykonują swoich zadań w sposób gwarantujący bezpieczeństwo swoim obywatelom.
   Niewątpliwie dziwi też polityka międzynarodowych koncernów farmaceutycznych, które ciągle ze względów ekonomicznych korzystają ze wschodnioazjatyckich firm, które produkują surowce na ich potrzeby. Nieuczciwi kontrahenci poza normalną, na zasadzie umowy produkcją, uruchamiają dodatkowe linie produkcyjne poza wszelką kontrolą zagwarantowaną w umowie. Ta „celowa nadwyżka” to główne źródło produkcji zafałszowanych leków trafiających na rynki europejskie i światowe.  Szacuje się, że w tym samym roku wartość obrotów preparatami zawierającymi sfałszowaną Viagrę sięgnęła 2 mld euro, podczas gdy obrót Viagrą pochodzącą od legalnego producenta tego specyfiku (Pfizer) wyniósł 1.8 mld euro. Widzimy, że stanowi to ponad 50 % całego obrotu Viagrą, a to musi budzić ogromny niepokój. W grupie preparatów podnoszących potencję u mężczyzn podróbki niektórych z nich sięgają więcej niż 90 % całości znajdującej się na rynku. Oczywiście nie najważniejszą sprawą są liczby. Czasami wystarczy całkiem mała liczba tabletek, aby odpowiednio zagrozić zdrowiu i życiu obywateli. Zdaniem Kovacsa „dobrze” jest, gdy przemycane i zafałszowane produkty lecznicze zawierają substancje obojętne dla zdrowia człowieka. Niestety, coraz częściej nie są to związki obojętne a przeciwnie, wywołujące ostre zatrucia, a czasami będące bezpośrednio przyczyną zgonu.
    Komisja Europejska podkreśla ogromne zasługi, jakie wnoszą swoją pracą na rzecz społeczności europejskiej celnicy. Ponadto Komisja apeluje do producentów najczęściej podrabianych leków o zacieśnienie współpracy z Komisją i urzędami celnymi.
    Bardzo trudnym zadaniem jest ustalenie wielkości szkód, jakie piracka produkcja wywołuje w świecie. Aktualnie trwają kolejne badania zlecone przez rząd USA, a ich wstępne wyniki budzą przerażenie. Okazuje się bowiem, że szkody finansowe z tytułu fałszowania i podrabianie produktów leczniczych sięgają 35 mld dolarów (22,3 mld euro). Co jednak najważniejsze to fakt, że wyniki te wskazują na zafałszowane i podrobione produkty lecznicze jako czynniki wywołujące coraz większą liczbę zgonów.  Dziś dowiadujemy się, że fałszywki były także przyczyną śmierci, które wcześniej traktowane były jako zgony naturalne.
 
dr n. farm. Tadeusz Bąbelek
 

Fot. Olga Sierpniowska

Podobne wpisy