01.2010 – „O wyroku Sądu Najwyższego, refundacji i Lewiatanie.”

Sąd Najwyższy podzielił ustalenia i uznał trafność rozstrzygnięcia w sprawie Sądu Okręgowego we Wrocławiu i tym samym utrzymanego przez ten sąd wyroku Sądu Rejonowego. SN m.in. stwierdził:
1) art.125 ustawy z dnia 23 stycznia 2003r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia, zastąpionego obecnie art. 36, 37 i 63 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U.Nr 210, poz. 2135 z późn. zm.);
2) art.45 ustawy z dnia 5 grudnia 1996r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 2008r. Nr 136, poz. 857 z późn. zm.), oraz wydane na podstawie tego przepisu rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie recept lekarskich (kolejno: z dnia 18 maja 2001r., oraz z dnia 10 maja 2003r. – Dz.U.Nr 85, poz. 785 z późn. zm.);
3) art.96 ustawy z dnia 6 września 2001r. – Prawo farmaceutyczne (Dz.U. z 2008r., Nr 45, poz. 271) oraz wydane na jego podstawie rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 18 października 2002r. w sprawie wydawania z apteki produktów leczniczych i wyrobów medycznych (Dz.U.Nr 183, poz.1531).
Wymieniwszy powyższe akty normatywne Sąd Najwyższy stwierdza:
1. W wymienionych przez Sąd Najwyższy przepisów prawnych nie wynika, że warunkiem uzyskania refundacji jest realizowanie recept sporządzonych zgodnie z przepisami.
Nota bene recepty wystawia (według terminologii rozporządzenia Ministra Zdrowia), a nie „sporządza” lekarz.
Wcześniej art. 125 ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia, a od 1 października 2004r. art. 63 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych stanowi, że apteka po przedstawieniu NFZ zbiorczych zestawień „nie częściej niż co 14 dni, otrzymuje refundację ceny leku lub wyrobu medycznego wydanego świadczeniobiorcy bezpłatnie lub za częściową odpłatnością.” Wymienione przepisy warunkują otrzymanie refundacji jedynie od wcześniejszego przedstawienia przez aptekę zbiorczych zestawień recept i odpowiednich informacji, co apteki powódki zrobiły. Nie ma natomiast mowy w tych przepisach o uzależnieniu refundacji od „sporządzenia” recept zgodnie z przepisami.
2. Wydawane na podstawie art. 45 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty kolejne rozporządzenia w sprawie recept lekarskich określają wzory recept uprawniające do nabycia leków bezpłatnie lub za częściową odpłatnością, sposób i tryb wystawienia recept oraz sposób ich realizacji. Upoważnienie ustawowe w art. 45 ust. 3 ustawy nie dotyczy, co jest oczywiste, w ogóle refundacji. Zatem rozporządzenie Ministra Zdrowia wydane z tej delegacji ustawowej, nie może regulować kwestii refundacji. Pośrednio jednak, co nie powinno mieć miejsca, gdyż odmowa refundacji jest materią podlegającą regulacji ustawowej, można wnioskować o braku prawa do refundacji w jednym – i tylko w jednym – przypadku określonym w rozporządzeniu w sprawie recept lekarskich. Otóż przepis § 17 ust.1 pkt. 1 lit. b) rozporządzenia z 10 maja 2003r. (a § 16 ust. 1 pkt 1 lit. b) obecnie obowiązującego z dnia 17 maja 2007r.) przy braku na recepcie kodu pacjenta, chorującego na choroby zakaźne lub psychiczne bądź niektóre choroby przewlekłe, zobowiązuje aptekę do nie wydania leku bezpłatnie bądź za częściową odpłatnością, przeto – w drodze konkluzji – w razie wydania takiego leku apteka pozbawia się refundacji. [1]
3. Przepis art. 96 Prawa Farmaceutycznego – wspomniany również przez Sąd Najwyższy – stanowi, że leki wydawane są z apteki m.in. „na podstawie recepty” (art.96 ust.1 pkt.1). Ustawa zobowiązuje Ministra Zdrowia do wydania rozporządzenia określającego obowiązki osób realizujących receptę oraz przypadki, kiedy można odmówić wydania leku (art. 96 ust. 7). Wydane na tej podstawie rozporządzenie z dnia 18 października 2002r. ( Dz.U.Nr 183, poz. 1531) zobowiązuje aptekę do sprawdzenia prawidłowości wystawienia recepty i szczególnych uprawnień pacjenta, określonych w odrębnych przepisach ( §2 ust. 2) oraz możliwej odmowy wydania leku jeżeli np. zachodzi uzasadnione podejrzenie co do autentyczności recepty (§5). Również te przepisy nie odnoszą się do kwestii refundacji za wydany lek.
Wyliczone wyżej wątpliwości, czy wręcz zastrzeżenia do oceny przeprowadzonej przez Sąd Najwyższy w ślad za sądami I i II instancji wskazują na jedno:
Wniosek, że refundacja nie przysługuje aptece, jeśli recepty bezpłatne lub częściowo płatne nie zawierają danych o osobie pacjenta albo zawierają dane nieczytelne – jest bezzasadny i nie znajduje podstawy w wymienionych przez SN przepisach prawnych poza jednym przypadkiem (co wynika z wnioskowania, a nie wprost), kiedy na recepcie brak kodu uprawnień dla pacjenta. Tylko wtedy można mówić o refundacji jako o nienależnym świadczeniu, co uzasadniałoby żądanie NFZ do zwrotu jej przez aptekę.
Ale wątpliwości co do słuszności rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy jest więcej. SN uzasadnia nienależność refundacji i żądanie jej zwrotu tym, że tylko czytelne dane dotyczące osoby pacjenta umożliwiają jego identyfikację; brak wszystkich wymaganych danych uniemożliwiają stwierdzenie istnienia po jego stronie uprawnień. Takie stwierdzenia – przy istnieniu odpowiednich rejestrów NFZ i możliwości ich sprawdzenia – nie wydają się obecnie przekonywujące. Tak jak wątpliwe wydaje się uznanie wypłaconej refundacji jako świadczenia nienależnego, jako że żadna przesłanka wymieniona w art. 410 § 2 kodeksu cywilnego (k.c.), a decydująca o tej nienależności – w tej sprawie nie występuje. Wątpliwa również wydaje się zasadność żądania zwrotu wypłaconej refundacji w świetle art. 411 k.c. Jeżeli z rejestrów NFZ, co ten powinien sam sprawdzić, okaże się, że pacjent któremu wydano bezpłatnie czy za częściową odpłatnością lek, jest osobą do tego rzeczywiście uprawnioną – wtedy NFZ takiego zwrotu nie powinien żądać.
Powyższe wątpliwości należy podnosić łącznie z inicjatywami takiej nowelizacji rozproszonych obecnie, różnej rangi niejasnych przepisów, aby ukazała się jedna, ustawowa norma regulująca wyraźnie przypadki, kiedy nie należy się aptece refundacja. W razie potrzeby ustawowy przepis musi zawierać delegację upoważniającą do wydania rozporządzenia określającego precyzyjnie przypadki nieotrzymania przez aptekę refundacji. Aktualnie, przy braku takich jasnych przepisów, rozstrzyga pryncypialnie podmiot silniejszy, czyli NFZ. Przywłaszczył sobie prawo do autorytatywnego rozstrzygania w tym względzie. Do niego należy też dowolne uznanie np. w stwierdzaniu, że konkretna recepta nie zawiera istotnych dla refundacji danych, bądź zawiera dane nieczytelne (nieczytelne dla kogo?). Żądanie poprawienia obowiązującego prawa jest tym bardziej zasadne, że ostatni wyrok Sądu Najwyższego z pewnością będzie w najbliższej przyszłości kształtował praktykę dochodzenia roszczeń NFZ i ta praktyka może okazać się bardzo niekorzystna dla aptek. Mimo braku u nas instytucji precedensu zwyczajowe „oglądanie” się sądów powszechnych na judykaty Sądu Najwyższego może tu być decydujące i w konsekwencji dla aptekarzy restrykcyjne.
Sąd Najwyższy uznaje „charakter cywilnoprawny” refundacji. Między apteką a Narodowym Funduszem Zdrowia istnieje w tym zakresie stosunek cywilny, wynikający – zdaniem SN – z ustawy, a nie z umowy, którego strony są tu równorzędne. Spory między nimi podlegają rozpoznawaniu przez sądy powszechne (art. 2 kodeksu postępowania cywilnego w związku z art. 1 k.c.), a nie w jakimś odrębnym trybie, np. administracyjnym.
Jest to ważka konstatacja Sądu Najwyższego. NFZ nie jest w tej relacji decydentem, jest płatnikiem, zobowiązanym do refundacji. Traci przeto przymioty Lewiatana, chętnie demonstrującego swoją władczość, swoją – jak to bywa u takiego mitologicznego potwora – niesłychaną potęgę (zob. też Mickiewicza Dziady, cz.III 3, 104-5; t. Hobbsa, Lewiatan).
Praktyka odbiega jednak od tej głoszonej przez SN równorzędności, zresztą w cywilnym stosunku obligacyjnym oczywistej. Przykładów jest wiele, choćby ostatnie zarządzenie Prezesa NFZ w sprawie chemioterapii niestandardowych. Dla aptek zaś zarządzenie Nr 23/2009/DSOZ z dnia 13 maja 2009r. (zm. z 19 maja 2009r.) w sprawie planowania, przygotowywania i prowadzenia postępowania kontrolnego oraz realizacji wyników kontroli. Zarządzenie powyższe wydane zostało bez podstawy prawnej. Zresztą żaden przepis ustawy nie zezwala Prezesowi NFZ do wydawania zarządzeń zewnętrznych, i to określających prawa i obowiązki obywateli oraz innych podmiotów. Jego wadliwość zasadnie była już wcześniej przedstawiana przez ORA w Katowicach i w Poznaniu.
Przywołana w zarządzeniu „podstawa” art. 102 ust. 5 pkt 25 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych nie daje Prezesowi NFZ prawa do wydania takiego zarządzenia. Okazuje się, że NFZ zobowiązany li tylko do finansowania świadczeń opieki zdrowotnej ustala zasady gry aptek i świadczeniodawców, zawłaszcza sobie ustawowe prerogatywy Ministra Zdrowia. Tylko ten organ bowiem jest upoważniony do określenia „szczególnego sposobu i trybu przeprowadzenia kontroli” przez NFZ, a nie Prezes NFZ (art.64 ust. 10 ustawy).
Wymienione zarządzenie Prezesa NFZ stanowi jaskrawe i rażące naruszenie prawa, które powinno wywołać przewidzianą ustawą reakcję Ministra Zdrowia.
Do niego też powinna – wydaje mi się – wystąpić Naczelna Rada Aptekarska ze stosownym wnioskiem w imię przywrócenia praworządności i uchylenia zarządzenia, którego żaden przepis prawa nie przewiduje, a które wkracza bezprawnie w sferę zastrzeżoną wyłącznie dla źródeł prawa i dla organów działających z mocy konstytucji (art. 87 ust.1, art. 92 i 93.) oraz na podstawie ustaw. Jeżeli to nie pomoże, można rozważyć inne działania. Dotychczasowa korespondencja z Prezesem NFZ w sprawie jego zarządzenia, czy w sprawie narzucania obowiązków aptekom przez dyrektorów oddziałów NFZ np. w dostępie do portalu NFZ – nie przyniosła oczekiwanych efektów. Przypomina zresztą „pisanie na Berdyczów”. Obecnie coraz częściej należy to porzekadło stosować.
Edward Jędrzejewski
Adwokat
b) kod uprawnień dla pacjenta, o którym mowa w §3 ust. 1 pkt. 2 lit. e – osoba wydająca lek przyjmuje, że pacjentowi nie przysługują te uprawnienia.”
Fot. Olga Sierpniowska