Osobowości farmacji. Magister Krzysztof Kokot. Aptekarz zwykły-niezwykły
Stali czytelnicy „Aptekarza Polskiego” doskonale znają wiersze, których autorem jest mgr farm. Krzysztof Kokot. Poznali je również czytelnicy regionalnych biuletynów aptekarskich. Utwory naszego utalentowanego kolegi ukazują blaski i cienie zawodu aptekarza, towarzyszą w chwilach oddechu po pracy, pomagają dostrzec uroki zmieniających się pór roku. Często też wprowadzają w nastrój świąt: Bożego Narodzenia, Nowego Roku, Wielkiej Nocy. Wiersze te czytamy i lubimy, ale zazwyczaj niewiele wiemy o ich twórcy. Aby to zmienić, zapraszam Państwa do lektury kolejnego artykułu z cyklu „Osobowości farmacji”.
Krzysztof Kokot urodził się 16 września 1949 r. na Śląsku – w Nikiszowcu, obecnie już zabytkowym osiedlu górniczym w Katowicach. Uczył się w Technikum Hutniczym przy Hucie Metali Nieżelaznych w Katowicach – Szopienicach w klasie o profilu „analiza chemiczna”. Był to dobry wybór, gdyż wszystkie przedmioty, związane z przygotowaniem do zawodu okazały się dla niego bardzo interesujące. Praktyki odbywał w szopienickim wydziale ołowiu oraz w Hucie Aluminium w Skawinie na niezwykle ciekawym oddziale ziem rzadkich. Poznał tam m.in. produkcję korundów technicznych (rubiny) i germanu w postaci metalicznej. Przed maturą gremium rodzinne uznało, że ze względów zdrowotnych nie powinien jednak pracować w hucie. Musiał więc wybrać inny kierunek studiów, związany z ulubioną chemią.
W 1968 r. zdał egzamin wstępny na Wydział Farmaceutyczny Akademii Medycznej w Krakowie. Swój młodzieńczy sukces wspomina w następujący sposób: „Byłem pierwszym studentem w rodzinie. Dziadek był górnikiem, ojciec miał maturę, a ja dostałem się na studia i to do Krakowa. Wydarzenie wielkie. Wielkie też obciążenie domowego budżetu”. Toteż uczył się pilnie (średnia ponad 4,5), aby nie przynieść rodzinie wstydu. Praktykę wakacyjną odbył w aptece w Sofii, co było niewątpliwie dużym wyróżnieniem. Działał w kole naukowym przy Katedrze Chemii Organicznej i tam też w 1973 r. napisał pracę magisterską. Po jej obronie został asystentem w Katedrze Farmacji Stosowanej, kierowanej przez Leszka Krówczyńskiego – profesora o wielkiej wiedzy i niezwykłej osobowości. Zarówno na uczelni, jak i podczas odbywania stażu zawodowego w jednej z krakowskich aptek poznał wielu interesujących ludzi – ówczesne i późniejsze znakomitości miejscowego świata farmacji, osoby oddane swojemu zawodowi. Niektórzy z nich odeszli, a z niekt órymi do dzisiaj utrzymuje przyjacielskie kontakty.
Krzyśkowi Kmieciowi, mojemu Przyjacielowi
Maleńki
Przedstawia stężone życie,
strącone kryształy zdarzeń,
faktami błyskając skrycie,
zachęca, kusi do marzeń.
Rozwiana przeszłości wstęga,
wyryte milowe znaki,
zadumy otwarta księga,
ex libris maleńki taki.
Krzysztof Kokot, „Exlibrisy” Kraków marzec 2005
Trudno też nie wspomnieć o jego aptecznej znajomości z Piotrem Skrzyneckim, twórcą i guru „Piwnicy pod Baranami”. Dzięki niemu stał się bywalcem tej najważniejszej wówczas sceny kabaretowej w Polsce. Okres krakowski przyniósł mu również zmiany w życiu osobistym: ożenił się ze swoją koleżanką ze Śląska, a w tym czasie krakowską studentką po czwartym roku farmacji – Ewą i wkrótce został ojcem.
Kłopoty mieszkaniowe młodych małżeństw były w tamtych czasach prawie normą. Toteż gdy pojawiła się szansa objęcia pracy w aptece w Nowym Targu i zamieszkania nad apteką, farmaceutyczne małżeństwo Kokotów przeniosło się do tego podhalańskiego miasta. Pobyt w nim miał być krótki, a trwa do dzisiaj – przeszło 40 lat. Rezygnacja z pracy naukowo-dydaktycznej i wielkomiejskiego stylu życia była trudną decyzją, ale nigdy jej nie żałował. Przez pierwszych 15 lat pracował wraz z żoną w aptekach „cefarmowskich”. Szybko wrastał w nowe środowisko. Jak wspomina: „Po pewnym czasie wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Nikomu nie przeszkadzało, że przybyłem z innego świata”.
Do apteki często zaglądali lekarze, aby pogawędzić i napić się góralskiej herbatki. Chęć niesienia pomocy i fachowość przybysza z Krakowa docenili nowotarżanie i górale z pobliskich i dalszych wiosek – gaździny i prawdziwi bacowie. W rozmowie pan magister podkreśla: „Tu nasz zawód cieszył się uznaniem, na które zapracowali swoją wiedzą i zaangażowaniem poprzedni aptekarze”.
Remedium
Zapewne nie zgadniecie,
dzisiejsi aptekarze,
aromat starej apteki,
to zapach o jakim marzę.
Nuta szałwii, rumianku,
waleriany i mięty,
bukiet to niepowtarzalny,
klamrą tęsknoty spięty.
Recepta dawno wydana,
dzwonek aptecznej kasy,
słychać tykanie zegara,
nie wrócą już te czasy!
Krzysztof Kokot „Daj mi talent”, Poznań 2007
Poza pracą w aptece służył podhalańskiej ludności doświadczeniem zawodowym i wiedzą również w inny sposób. Ukończył odpowiedni kurs fitochemiczny w Poznaniu i rozpoczął działalność prywatną w zakresie ziołolecznictwa. Zajęcie to sprawiało mu wiele satysfakcji przez kilka lat. Zrezygnował z niego w 1991 r., kiedy wspólnie z żoną otworzyli własną aptekę ogólnodostępną. Oboje zaangażowali się też w pracę na rzecz Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie. Magister Krzysztof Kokot został wybrany delegatem na I Krajowy Zjazd Aptekarzy w Warszawie. Razem z żoną otrzymywali mandaty delegatów jeszcze kilkakrotnie. Podczas IV Krajowego Zjazdu Aptekarzy w Licheniu w 2003 r. magister Ewie Kokot powierzono funkcję Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej (wcześniej zastępca), a magister Krzysztof Kokot został jednym z jej zastępców w kolejnej kadencji. Oboje pracowali nad wprowadzeniem w życie Kodeksu Etyki Aptekarza RP, obowiązującego od 1993 r. Za zasługi dla chwały, pożytku i rozwoju aptekarstwa byli wyróżniani i odznaczani przez Naczelną i Okręgową Radę Aptekarską: magister Ewa Kokot – m.in. najwyższym odznaczeniem samorządu – Medalem im. prof. Bronisława Koskowskiego (2004), a magister Krzysztof Kokot – tytułem „Mecenas Samorządu Aptekarskiego” (2012). Oboje zostali uhonorowani Medalem XXV-lecia Odrodzonego Samorządu Aptekarskiego za szczególne zaangażowanie w jego tworzenie i rozwój (2016).
Obecnie właścicielką i kierownikiem rodzinnej apteki w Nowym Targu jest magister Ewa Kokot. Prowadzi ją wraz z dziećmi, które też ukończyły studia farmaceutyczne. Równocześnie realizuje swoje zainteresowania artystyczne. Występuje na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury, gdzie należy do amatorskiej grupy teatralnej. Jest wspaniałą opiekunką ogniska domowego. W domu utrzymuje tradycje kuchni śląskiej. Pan magister dodaje – „(…) tej lżejszej. Przecież nie pracujemy na kopalni”. Córka Aleksandra, jak mówi dumny tata – „(…) jest energiczna (po mamie) i zanurzona w farmacji po uszy. To apteczne dziecko! Od pierwszych dni związana z apteką. Bywało, że wrzucano ją do pudła z watą na zapleczu i na chwilę był spokój, dopóki nie wyrzuciła ostatniej paczki”. Syn Adam dzieli pracę w aptece ze swoją wielką pasją – fotografią. Jest znanym i uznanym fotografem, głównie sportowym i wspinaczkowym, laureatem i finalistą wielu prestiżowych konkursów fotograficznych. Pan magister Krzysztof Kokot od niedawna jest na emeryturze. Chociaż zagląda do apteki, ma więcej czasu dla swoich licznych zamiłowań i zainteresowań.
W mieście otoczonym malowniczymi górami – z jednej strony zielonym masywem Gorców, z drugiej skalistymi Tatrami – narodziła się poetycka pasja magistra Kokota.
Gorczańska kaplica
Przyklękła na psiorce,
pod samym Turbaczem
niepozorna i skromna.
Pokorni gazdowie,
biją się w piersi,
dziękują i proszą.
Wiatr modły unosi,
nad smreki, nad szczyty;
stąd do Boga bliżej.
Krzysztof Kokot, „Daj mi talent”, Poznań 2007
Sprawcą tego był doktor Roman Dzioboń, podhalański poeta, regionalista i pacjent apteki, a obecnie jego przyjaciel i niezastąpiony partner w rozmowach o poezji. W 2003 r. za namową tego już wówczas znanego poety, Krzysztof Kokot napisał pierwsze wiersze. W tym też roku jeden z jego utworów, zatytułowany „Może” zdobył wyróżnienie na konkursie w Rabce Zdroju i został wydrukowany w tomiku pokonkursowym.
Może?
Może wiary
może nadziei,
może miłości
człowiekowi trzeba
by
morze wiary
morze nadziei
morze miłości odkryć
i wejść do nieba
cnym
Krzysztof Kokot
Biuletyn Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie
„Farmacja Krakowska” 1/2004
Wkrótce powstały następne i następne utwory. Pisze je do dzisiaj – wiersze, a także krótsze formy literackie, takie jak fraszki, limeryki, aforyzmy i… haiku. Posługuje się zarówno językiem literackim, jak i gwarą śląską, znaną mu z dzieciństwa. Do Śląska nadal czuje wielki sentyment, czasem tęsknotę. Nic więc dziwnego, że już dwukrotnie został wyróżniony tytułem „Pszociel Ślonski Godki”. Nie tworzy w gwarze podhalańskiej, bo jak wyjaśnia – „z szacunku dla tej gwary i miejscowych poetów”. Sprawił jednak, że te dwa bliskie mu światy łączą się choć na chwilę ze sobą podczas Śląsko-Podhalańskich Biesiad Poetyckich. Wiersze prezentowane przez poetów obu regionów zarówno w gwarze śląskiej, jak i w podhalańskiej, mają wspólny mianownik – „pielęgnowanie języka dziadków i ojców oraz ziemi ojczystej”.
Tak sie myśla
Na astach bezlistnych
Jabko umiyro łostatnie
Chyto w krasne lica
Blade resztki słońca
I jo sie umiarkuja
Wiela mi łostało
Tukej na łogrodku
Smutnych dni do końca
Dyć trzeba wszystko
Za sobom posprzontać
Uschłe downo liście
Stare dziady spolić
Ku Bogu na glanc
Wyzamiatać droga
I zamknonć fortka
A reszta łosmolić
Krzysztof Kokot, „Bez Recepty”, Nowy Targ 2010
Wprawdzie wiersze zaczął tworzyć dopiero w wieku dojrzałym, ale szybko przyniosły mu one duże uznanie. W 2006 r. został jednym ze zwycięzców w Ogólnopolskim Konkursie Sztuki Nieprofesjonalnej im. Emilii Michalskiej w Strumieniu na Śląsku. W tym samym roku otrzymał prestiżową nagrodę czeskiego wydawnictwa „Alisa”, co umożliwiło mu zaprezentowanie swoich utworów w czeskich tomikach poetyckich. W 2007 r. twórczość magistra Krzysztofa Kokota poznali aptekarze podczas I Spotkania Farmaceutów Artystów i Twórców Amatorów w Jeziorkowskich koło Giżycka, a następnie w albumie „Apothecare necess est…”, wydanym przez Naczelną Izbę Aptekarską. Odtąd uczestniczył w wielu ogólnopolskich i regionalnych konkursach poetyckich, zdobywając liczne nagrody i wyróżnienia. Do dzisiaj regularnie bierze udział w Konkursie Poezji Religijnej im. ks. prof. Józefa Tischnera w Ludźmierzu i w Konkursie na wiersz gwarą śląską im. ks. Bonczyka w Rudzie Śląskiej. Jednak rywalizacja nie była i nie jest dla niego najważniejsza. Jak mówi – „Lubię brać udział w konkursach, bo to doskonała okazja do kontaktu ze środowiskiem piszących i poznania wielu wspaniałych ludzi”. Toteż sam organizuje poetyckie spotkania, na które zjeżdżają się autorzy z różnych stron Podhala, Orawy, Pienin, a nawet z Krakowa.
Wiersze magistra Krzysztofa Kokota można znaleźć w prasie regionalnej i ogólnopolskiej, w almanachach i wydawnictwach okolicznościowych. Drukowano je w zbiorach poezji ludów słowiańskich, przetłumaczono na język bułgarski i chorwacki. Mają też swoje miejsce w „Spotkaniach literackich” – wydawnictwie prezentującym prace piszących nowotarżan. W 2007 r. wydał pierwszy tomik poezji, zatytułowany „Daj mi talent”. Inicjatorem i opiekunem tego przedsięwzięcia był dr farm. Jan Majewski, znany poznański aptekarz oraz miłośnik i mecenas sztuki. Niebawem ukazały się dwa kolejne tomiki: „Bez recepty” (2010) i „Dmuchawce” (2011). Są w nich utwory poważne – liryczne i mniej poważne, często żartobliwe. Wszystkie skłaniają do refleksji nad życiem i otaczającym nas światem. Wiele z nich traktuje o sprawach bardzo istotnych dla człowieka – o miłości, przemijaniu, starości.
Chwile Co ci z tego?
między spojrzeniami Zbierasz mądrości,
płomień świecy drżący Bezużyteczne.
wędrujące dłonie Sprawy szarpiesz,
dotknięcie niechcący Niekonieczne.
czas cóż to takiego Monety ciułasz,
dla nas bez znaczenia Zaśniedziałe.
chwile trwają wiecznie Szczyty osiągasz,
nic tu się nie zmienia Niebywałe.
i nie zauważasz Lepszy bywałeś,
że oblicza stare Od drugiego.
smukła świeca znikła Życie masz jedno,
pozostał ogarek Co ci z tego?
Krzysztof Kokot „Bez Recepty”, Nowy Targ 2010.
Duża część utworów ukazuje urodę przyrody, uczy miłości do natury. W innych autor wraca na rodzinny Śląsk – mówi o niepewnym losie górników, wartościach religijnych, tradycjach, a nawet smakach regionu. Jak już wiemy, spora część wierszy magistra Krzysztofa Kokota opowiada – raz w sposób realistyczny, innym razem magiczny – o aptece i profesji aptekarskiej. Warto powtórzyć za poetą Romanem Dzioboniem: „Jego szeroki obiektyw serca i oka, pozwala mu objąć nadzwyczaj wielką liczbę zjawisk tego świata”.
Wiosna w aptece
Antygrypiny kończą się zapasy,
Syropy jakby lekko przykurzone,
Prazole ostro już hamują kwasy
i bez kruszyny można iść na stronę.
To znak, że wiosna wchodzi do apteki
i „bajeruje” wszystkich dookoła.
Choć rozespane jeszcze ma powieki,
już pastelami delikatnie woła.
Spartany cugli utrzymać nie mogą,
Klaritro – Zyrtki czują już leszczyny.
Wapno przynosi ulgę jakże błogą,
Po Sildenafilu pięknieją dziewczyny.
Słońce zagląda przez apteczne szyby,
Kłują po oczach modne suplementy.
Biały fartuszku nie zdziwię się gdybyś,
Poczuła zapach rumianku i mięty.
Krzysztof Kokot, 2013 r.
W 2009 r. nowotarski
aptekarz spróbował sił w pisaniu haiku. Inspiracją do tworzenia miniatur
poetyckich rodem z Japonii były ….
scrabble. W rozmowie pan magister wyjaśnia: „Scrabble uczą logicznego myślenia i pewnego rodzaju minimalizmu.
Zwiększają zasób stosowania słownictwa, czasem dziwacznego…”. Dzisiaj
jest jednym z najlepszych haijinów w Polsce, znanym też w świecie. Jego kunsztowne
miniatury znajdują się na wielu stronach internetowych, m.in.: japońskich,
amerykańskich, chorwackich. Dwukrotnie zdobył nagrodę „Samuraja Internetu”.
Zbiera laury w międzynarodowych konkursach haiku, publikuje w światowych wydaniach
prasy japońskiej oraz w antologiach. Jego utwory tłumaczone są na wiele
języków, często bardzo egzotycznych. Sam pisze nie tylko w języku ojczystym,
ale też angielskim i niemieckim. Do swoich dotychczasowych tomików poezji dodał
dwa następne: „Haiku Time” (2012) i „Wokół haiku” (2017). Jego „dziećmi” są
również antologie haiku: „Haiku” (2011), „Niebieskie trawy” (2012), „Dajmy grać
świerszczom” (2013) i we współautorstwie z Andrzejem Dembończykiem – „Pory roku
w polskim haiku” (2015). W rozmowie pan magister mocno podkreśla – „wszystkie tomiki haiku wydane są w
poznańskim wydawnictwie „Kontekst”, któremu szefuje Tomasz Magowski. Jest to
wspaniały człowiek i mój przyjaciel”.
pukanie do drzwi – młoda sąsiadka –
z tej i tamtej strony rozchylają się kwiaty
znaki zapytania herbacianych róż
odlot ptaków blada dziewczynka
ostatnia chwila na szpitalnym trawniku
na fotografię kwitną pierwiosnki
Krzysztof Kokot
http://salonliteracki.pl/new/zakatek-haiku
http://www.slaskgtl.pl/dzial/poezja/100
O dużym autorytecie magistra Krzysztofa Kokota w świecie haiku świadczą nadane mu tytuły i powierzone funkcje. Jest członkiem honorowym Polskiego Stowarzyszenia Haiku i jednym z redaktorów Internetowego Magazynu Polskiego Haiku – „Papierowy Żuraw”, pomysłodawcą i współorganizatorem międzynarodowego konkursu – „Polish International Haiku Competition”. Razem z Robertem Kanią z Warszawy prowadzą „European Kukai” – konkurs haiku o światowym zasięgu. Od kilku lat przygotowuje też „Haiku Euro Top 100” – listę najbardziej aktywnych haijinów w Europie. Jego sukces w egzotycznym gatunku poezji trafnie opisała Anna Szopińska, dziennikarka podhalańskiego portalu informacyjnego „Podhale Region” – „Mieszkaniec Podhala, który swoimi haiku zdobył uznanie wysokiego japońskiego jury, porównywany może być np. z Japończykiem zdobywającym na Podhalu nagrodę za najsmakowitszego oscypka. Łatwe? Bynajmniej”. Jak wkrótce okazało się, nie był to kres poszukiwań i sukcesów twórczych magistra Krzysztofa Kokota.
W 2017 r. pan magister podjął próbę napisania scenariusza teatralnego, co zaowocowało zajęciem pierwszego miejsca w konkursie „Jednoaktówka po śląsku”, który odbył się w Katowicach. Fabułę swojej sztuki pt. „9292” oparł o opowieści rodzinne z czasów II wojny światowej, a 9292 to numer, jaki dostał w Buchenwaldzie jego dziadek, uczestnik powstań śląskich. Zachęcony sukcesem napisał kolejne sztuki: „Casablanca”, „Kluczyk” i „Utopiec”, które z powodzeniem były wystawiane w Polsce i w Austrii.
„Siwą głowę trzeba ćwiczyć cały czas, bo jeśli się jej nie ćwiczy to klops, to jest już koniec życia, a tak to jeszcze można pomyśleć, podedukować i jakoś na tej emeryturze żyć” – powiedział magister Krzysztof Kokot w jednym z wywiadów. Zgodnie ze swoją dewizą życiową jest niezwykle aktywny. Ćwiczy nie tylko głowę, ale i ciało. Jest zapalonym turystą i miłośnikiem przyrody. Uroki rodzimych gór odkrył już w czasach studenckich. Później poznawał Alpy, Bałkany, a jeszcze później – egzotyczne zakątki świata. Wędrował z plecakiem po filipińskich i indonezyjskich wyspach, Jamajce, Zanzibarze. W zeszłym roku podziwiał mniej znane miejsca w Hiszpanii. Często podróżuje wraz z synem Adamem. Podczas dalekich, kilkutygodniowych wypraw panowie świetnie dogadują się i działają.
Tatry i Gorce ma na co dzień, ale ciągle go zachwycają. Jest aktywnym członkiem miejscowego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego „Gorce”. Wraz z innymi członkami Towarzystwa – ludźmi ciekawymi świata chodzi w góry, wyjeżdża na Słowację, poznaje sekrety Spisza i Orawy. Znajduje też czas na inne zainteresowania: wspomniane już scrabble i filatelistykę. Oprócz wszystkich polskich znaczków, wydanych po 1966 r. zgromadził pokaźną kolekcję znaczków z całego świata. Szczególnie ceni sobie te, które otrzymał od przyjaciół. Jego ulubionym sposobem spędzania czasu jest też grzybobranie.
Został nawet zwycięzcą w pierwszych mistrzostwach Polski w poszukiwaniu największego rydza u stóp góry Krzywoń. Zebrał siedem kilogramów rydzów i został najlepszym zbieraczem mistrzostw. Zapytany o tę kolejną już jego pasję odpowiada: „Wtedy jestem w swoim żywiole. Chodzę swoimi ścieżkami. Przy okazji spalam kalorie. Nie jestem amatorem jedzenia grzybów, marynuję je, a potem stanowią wspaniały prezent dla znajomych”.
Pan magister Krzysztof Kokot jest człowiekiem niezwykłym – barwnym, otwartym na świat i ludzi, na rzeczy doniosłe i zwykłe, codzienne. Nas też do tego zachęca, chociażby w jednym ze swoich wierszy:
Bez recepty
Ranek rześki, szum strumyka,
Piach na plaży, granie cykad,
Śnieżną zimę, letnią burzę,
Lód na stawie i kałuże.
Ciepłe słowo, smak truskawki
Wierność psiaka, zieleń ławki,
Szczyty górskie, liście złote,
Na co tylko masz ochotę.
Blask księżyca, cieni szepty,
Możesz dostać bez recepty,
Świat ci daje cudne leki,
Bierz i nie chodź do apteki!
Krzysztof Kokot „Bez recepty”, Nowy Targ 2010 r.
dr n. farm. Katarzyna Hanisz
Piśmiennictwo u autorki