lipiec 2012, nr 71/49 online
W ostatnich miesiącach do Naczelnego Sądu Aptekarskiego zaczęły masowo napływać odwołania od orzeczeń sądów okręgowych, w sprawach których wspólną cechą jest zarzut wyekspediowania przez aptekę znacznych – sięgających często kilkuset tysięcy opakowań – ilości leków zawierających w swoim składzie pseudoefedrynę. Z uwagi na masowość zjawiska oraz wielość i różnorodność opinii dotyczących tej kwestii, postanowiłem poświęcić temu zagadnieniu nieco uwagi, oraz przedstawić na jakich przesłankach formalno- prawnych oparł Naczelny Sąd Aptekarski podstawę swoich rozstrzygnięć w sprawach dotyczących tego tematu.
Na wstępie zwrócić należy uwagę, że nagłe, zwielokrotnione w stosunku do dotychczasowego zainteresowanie lekami z pseudoefedryną, spowodowane zostało inną kategorią ich dostępności w Polsce i u naszego sąsiada tj. w Republice Czeskiej, gdzie wyżej wymienione preparaty dostępne są na receptę lekarską. Przytoczona różnica tłumaczy jednak tylko częściowo wspomniany wzrost zakupów tych leków. Czynnikiem decydującym, który w głównej mierze wpłynął na opisywane zjawisko, było pojawienie się na terenie Republiki Czeskiej grup przestępczych, które na bazie pseudoefedryny uzyskiwanej z preparatów OTC syntetyzowały amfetaminę. Sygnały o tym nielegalnym procederze trafiły do naszego kraju od organów ścigania Republiki Czeskiej na początku 2010 roku z uwagi na fakt, że źródłem zakupu „substratu” do tej przestępczej produkcji były polskie apteki, głównie z terenu Górnego i Dolnego Śląska.
Polska prokuratura przekazała powziętą informację o zaistniałym problemie do inspektoratów farmaceutycznych. W wyniku tych sygnałów rozpoczęły się kontrole aptek ze szczególnym uwzględnieniem kontroli obrotu lekami zawierającymi w swoim składzie pseudoefedrynę. Inspekcja farmaceutyczna wobec stwierdzenia faktów dokonania przez apteki sprzedaży bardzo dużych ilości tych produktów, w zaleceniach pokontrolnych nakazywała ograniczenie tych sprzedaży do kilku opakowań jednemu pacjentowi, a równolegle kierowała zawiadomienia o podejrzeniu dokonania przewinienia zawodowego przez kierowników kontrolowanych aptek. Nie czuję się kompetentny do oceny, co urząd inspektora farmaceutycznego w tej sytuacji zrobić jeszcze powinien, niemniej czuję pewien dyskomfort, że w tym temacie nie został sformułowany wniosek do stosownych instytucji państwowych o rozważenie zmiany kategorii dostępności preparatów, które stały się przedmiotem obrotu w ilościach na pewno nieterapeutycznych.
Nakreślona powyżej nienormalna koniunktura dotycząca gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na preparaty posiadające w swoim składzie pseudoefedrynę, postawiła wielu kierowników aptek przed dylematem – czy bez względu na wszystko, nie oglądając się za siebie wykorzystać nadarzającą się okazję i w sposób szybki poprawić często nadwątloną kondycję ekonomiczną apteki, czy też może podejść do sprawy „zdroworozsądkowo”, mając na uwadze wszystkie związane z tym zagadnieniem zagrożenia i ograniczać jednostkową sprzedaż do poziomu dającego się wytłumaczyć względami terapeutycznymi.
W tym miejscu należy przytoczyć szereg procesowych argumentów obwinionych bądź ich obrońców, zaczerpniętych z uzasadnień do odwołań od orzeczeń skazujących okręgowych sądów aptekarskich, sprowadzających się do stwierdzenia, że w opisywanym zjawisku nie istniały żadne przeszkody formalno-prawne, aby apteki mogły sprzedawać dowolne, czasami wręcz „hurtowe” ilości leków z pseudoefedryną, bardzo często jednemu odbiorcy. Jako najczęściej spotykane tezy obrony przytoczyć należy stwierdzenia, że przecież ekspediowano leki zaliczone do kategorii dostępności OTC, zatem ustawodawca określił je jako całkowicie bezpieczne, tym samym dopuścił możliwość ich sprzedaży w dowolnych ilościach. Obwinieni w świetle prawa nie mieli podstaw do odmowy wydania produktów leczniczych. Pojawił się nawet argument, że jeżeli aptekarz tychże produktów nie wyda w żądanych przez nabywcę ilościach, to naraża się na sankcję z art. 135 ustawy z dn. 20 maja 1971 roku Kodeks wykroczeń, w myśl którego, kto zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego, umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży towaru, podlega karze grzywny.
Niezbywalnym prawem każdego obwinionego jest przyjęcie takiego sposobu obrony, jaki uzna on za najbardziej właściwy i skuteczny. Niemniej zdziwienie budzi sprowadzenie przez część naszych Koleżanek i Kolegów apteki do roli sklepu, a dyspensowanie leków do handlu detalicznego. Należy w tym miejscu przypomnieć, że takie stawianie sprawy przez nieprzychylne nam środowiska, budziło często wśród mas zrozumiałe oburzenie i dezaprobatę. Zatem powielanie tych uproszczonych i niezgodnych z rzeczywistością porównań przez ludzi naszego środowiska zawodowego, wywołuje moje zdumienie i zakłopotanie. Zważyć należy, że apteka prowadzona jest na podstawie udzielonego zezwolenia, a jej personel musi legitymować się szczególnymi kwalifikacjami. Pomijając inne szczegółowe wymogi i obostrzenia związane z tą działalnością, już chociażby to zasadniczo różni ją od zwykłej jednostki handlu detalicznego. Oczywiście wspólną płaszczyzną, która łączy te dwie sfery działalności jest cel osiągania godziwego zysku. Nikt z nas w założeniu nie podejmował się bowiem prowadzenia apteki charytatywnie. Istnieje jednak pewne „ale”. W tym miejscu dla wielu z nas być może powstaje dylemat, czy winno być priorytetowe spontaniczne poddanie się nadarzającej się okazji i uczynienie z apteki sklepu chemicznego, umożliwiającego nabycie nieograniczonej ilości leku, co jednoznacznie wskazuje na zamiar jego pozaterapeutycznego wykorzystania i osiągnięcie przez to szybkiego, spektakularnego zysku? Pozwolę sobie zauważyć, że poddanie się tej pokusie przepoczwarza nas z aptekarza w sprzedawcę, bezwolnego ekspedienta, działającego według zasady „klient nasz pan, on płaci, żąda i wymaga”. W tym miejscu być może wielu z czytelników zarzuci mi, że przecież nie istnieją żadne formalno-prawne przeszkody stojące na drodze wyżej przedstawionemu zachowaniu. Niezupełnie – prawo ma to do siebie, że pewne jego niuanse zapisane są nie wprost, że należy je postrzegać jako zbiór pewnych aktów normatywnych wzajemnie się uzupełniających.
Naczelny Sąd Aptekarski po rozpoznaniu licznych odwołań od orzeczeń skazujących za przedstawione wyżej zachowania, w większości spraw podtrzymał rozstrzygnięcia Okręgowych Sądów Aptekarskich co do winy aptekarzy. Postaram się skrótowo przedstawić, czym kierował się Sąd Apelacyjny i na jakich przesłankach oparł swoje przekonanie orzekając o dopuszczeniu się przewinienia zawodowego przez aptekarzy, którzy wybierając „drogę na skróty” byli odpowiedzialni za sprzedaż z aptek bardzo dużych ilości leków zawierających w swoim składzie pseudoefedrynę.
Ustawa Pprawo farmaceutyczne w art. 86 ust. 1 i 2 określa, czym jest apteka i na czym polega jej działalność, nadto w art. 87 ust. 2 uszczegóławia zakres działania apteki ogólnodostępnej. Art. 68 przywołanej wyżej ustawy normuje obrót detaliczny produktami leczniczymi, natomiast art. 71 ust. 3 pkt 2 daje delegację Ministrowi Zdrowia do określenia w drodze rozporządzenia wykazu produktów leczniczych, które mogą być dopuszczone do obrotu w placówkach obrotu pozaaptecznego. Zatem ustawodawca jednoznacznie przewidział, że nie wszystkie środki lecznicze o kategorii dostępności OTC mogą automatycznie znaleźć się w obrocie pozaaptecznym. Preparaty zawierające w swoim składzie pseudoefedrynę nie są dopuszczone do ekspedycji pozaaptecznej. Z uwagi na powyższy fakt zostały one zatem zastrzeżone do dystrybucji wyłącznie przez personel o stosownych kwalifikacjach zawodowych tj. magistrów i techników farmacji, czyli osoby, które z racji swojego wykształcenia powinny być świadome ujemnych skutków nadużywania leków. Zważyć należy, że przytoczona okoliczność stała się fundamentalna dla Sądu Apelacyjnego w momencie rozstrzygania o winie lub niewinności pozwanych. Cały szereg leków dopuszczonych przez ustawodawcę do obrotu pozaaptecznego może być i jest de facto traktowany jako zwykły towar handlowy i sprzedawany przez osoby bez kwalifikacji medycznych w hipermarketach, sklepach spożywczych czy stacjach paliw, praktycznie poza wszelką kontrolą. Skoro będący przedmiotem tych rozważań obrót preparatami z pseudoefedryną został zastrzeżony do obrotu aptecznego, wypływa stąd jednoznaczny wniosek, że poddano je na tej drodze kontroli w zakresie dystrybucji. To zróżnicowane podejście ustawodawcy do poszczególnych leków z „grupy OTC”, czyni w ich obszarze faktyczny podział na dwie podkategorie tj. dopuszczone bądź nie do obrotu pozaaptecznego.
Mając powyższe na względzie Naczelny Sąd Aptekarski nie podzielał tez szeregu apelacji, że w przedmiotowej sprawie nie było żadnych podstaw do odmowy wydania bardzo dużych ilości produktów leczniczych zawierających w swoim składzie pseudoefedrynę. Zdaniem sądu apelacyjnego w opisywanych sprawach, podejrzenie użycia przez nabywcę wyżej wymienionych leków nie tylko w celach pozaleczniczych, ale wręcz szkodliwych dla zdrowia, czy spekulacyjnych, było całkowicie uzasadnione, a wręcz wysokie. Taka zaś sytuacja stosownie do zapisów art. 96 ust. 1 i 4 (precyzuje w jakich okolicznościach można odmówić wydania leku) w związku z art. 87 ust. 2 pkt 1 (precyzuje fundamentalną misję apteki, która nie jest standartową placówką handlową ani składem odczynników chemicznych) ustawy Pprawo farmaceutyczne, oraz wieloma artykułami Kodeksu Etyki Aptekarza RP, wskazywała na konieczność odmowy wydania środka leczniczego w pozaterapeutycznych ilościach. W oparciu o powyższe, Naczelny Sąd Aptekarski na podstawie art. 437 § 1 Kodeksu Postępowania Karnego w większości spraw dotyczących opisywanego zagadnienia, oddalał wniesione odwołania jako niezasadne.
mgr farm. Kazimierz Jura
Przewodniczący
Naczelnego Sądu Aptekarskiego
fot. Fotolia.com