|

11.2013 – „Pewnego razu do apteki…”

Pewnego razu do apteki…
   Pewnego dnia zadzwoniła do mnie pani, która przedstawiła się jako moja „klientka”. Tonem wyższym niż zwykle używa się podczas rozmów poinformowała mnie, że jest bardzo niezadowolona zakupu inhalatora, który jej poleciłem. Stwierdziła, że chciałaby się ze mną spotkać aby mi wytłumaczyć powód swojego niezadowolenia. Zgodziłem się – do spotkania doszło następnego dnia. Pani przyszła w towarzystwie swojej koleżanki oraz dzieci i przyniosła ze sobą ów inhalator. Problem stanowiła rzekoma wadliwość sprzętu. Inhalator nie „dymił” tak jak inhalator, który widziała u swojej koleżanki. Na potrzeby artykułu nie przytaczam całej rozmowy, która pomimo, że w swym tonie rozpoczęła się podobnie jak rozmowa przez telefon, to zakończyła w postaci miłej pogawędki. Okazało się bowiem, że właścicielka inhalatora nie w pełni zapoznała się z jego instrukcją i budową. Można powiedzieć, że miałem szczęście, bo co by było gdyby okazało się, że to jednak ja jestem winny polecenia wadliwego sprzętu…?
Próba połączenia naszego wykształcenia i pracy w formie sprzedawcy to duże wyzwanie. Niestety w obecnych realiach prawnych praca w aptece to handel. Zatem w oczach naszych pacjentów czy klientów jesteśmy tymi, którzy liczą na zysk. Wiedzeni przykrym doświadczeniem mają prawo w nas widzieć również nieuczciwych sprzedawców. Stąd bardzo ważne jest to, by nigdy nie robić niczego, co w ich oczach jawi się jak cyniczne kupczenie. Jak to zrobić? Przede wszystkim należy zawsze pamiętać o słowach przyrzeczeń składanych na koniec studiów i przy odbieraniu prawa wykonywania zawodu. A zatem o Kodeksie Etyki Aptekarza, gdzie wyraźnie jest napisane, iż „zdrowie chorego jest najwyższym prawem”.
   Ubolewania godnym jest fakt, że stworzona rzeczywistość prawna i forma wynagradzania nas, farmaceutów, w aptekach nie daje szansy na funkcjonowanie w zgodzie z zasadami etyki. Należy to jak najszybciej zmienić. Inną kwestią, którą w tym przypadku trzeba poruszyć, jest niezwykle istotny aspekt „odpowiedzialności za słowo”. To, co i jak mówimy do chorego czy szukającego pomocy człowieka, ma niebagatelne znaczenie. W jego sytuacji może być to „walką o życie”, podczas gdy dla nas jest to zaledwie jeszcze jeden i to na dodatek prozaiczny incydent. Dla człowieka upatrującego rozwiązania swojego problemu w aptece, przyjmowanie każdej informacji, czyli naszej wypowiedzi, jest ratunkiem. Nasza postawa, spokój, rzeczowość wynikająca z posiadanej wiedzy, empatia i co niezwykle istotne – poczucie misji w swojej pracy, przyniesie efekt. Nie możemy opryskliwie zbywać i w niewybrednych słowach zlekceważyć kogoś, kto szuka u nas ratunku. Nie chodzi tu tylko o utratę budowanego przez lata wizerunku, lecz o pozbawiania chorego wiary
w to, że jako farmaceuci mamy dawać wsparcie w trudnych dla niego chwilach.
dr Grzegorz Pakulski

Podobne wpisy