sierpień 2013, nr 84/62 online
(Ewa Sitko) Pani Magdo, zbierając materiał do wrześniowego artykułu trafiłam na dwie informacje, które chciałabym uczynić kanwą naszej rozmowy. Pierwsza zawarta jest w wypowiedzi młodego aptekarza: „Z tego, co pamiętam, to opiekują się nami święty Kosma i święty Damian. Prawdę mówiąc, nie zagłębiałem się w ich życiorysy, ale wydaje mi się, że pasują do swojej roli” [1]. Druga wyłania się z wezwań tworzących litanię do świętych Kosmy i Damiana (muszę przyznać, że pierwszy raz na tę litanię trafiłam). [2]
(Magdalena Bucior) Czy dobrze się domyślam, że w pierwszej wypowiedzi skupiło Pani uwagę zagadnienie ważności patronatu, a w drugiej zobowiązania, jakie wynikają z jego świadomego przeżywania?
(E) Tak, ma Pani rację. Wsłuchując się w wypowiedź młodego farmaceuty, zadaję sobie (i Pani) pytania: jakie znaczenie we współczesnym świecie ma posiadanie patrona? Czy naprawdę do czegoś zobowiązuje, czy jest ważne dla przeżywania osobistego spełnienia zawodowego?
(M) Zebrane informacje potwierdzają, że nie ma chyba sytuacji lub zawodu, który nie byłby poddany opiece wybranego świętego. Znalazłam: patronów i orędowników w chorobach i dolegliwościach, patronów matek, kobiet w ciąży i spraw związanych z macierzyństwem, patronów dzieci i młodzieży oraz edukacji, patronów od klęsk i kataklizmów, patronów narzeczonych i małżeństw, patronów na różne trudne sytuacje w życiu, patronów zawodów, ze szczególnym wyróżnieniem patronów związanych ze służbą zdrowia oraz patronów czuwających nad osobami związanymi ze służbą Bogu. Myślę, że ta obfitość zaangażowanych w codzienność człowieka, tak w doli, jak i niedoli, świętych pozwala stwierdzić, że ludzie dostrzegają jakiś osobisty brak. Uznają, że nie ze wszystkim mogą sobie sami poradzić i poszukują wstawiennictwa.
(E) Można czerpać siłę z wiary we wstawiennictwo i opiekę świętych, niejako czerpać z blasku świętości. Ważne wydaje mi się także odniesienie do urzeczywistnianego przez świętych Kosmę i Damiana biblijnego wskazania „darmo dostaliście, darmo dajcie”. Każdy farmaceuta może swoją postawę zbudować w nawiązaniu do tego zalecenia. Tej postawie nie odbiera mocy fakt, że współczesny farmaceuta za leki musi brać pieniądze.
(M) Co – w takim razie – może aptekarz dać darmo?
(E) Odpowiedź znalazłam w przywołanej we wstępie litanii. Ważnymi do osobistej refleksji wydają mi się być określenia, które odnoszą się do cech i postaw świętych Kosmy i Damiana, chociażby „przyozdobieni pokorą” oraz „podpora dla dusz i ciał”. Warto w dzisiejszych, szybko zmieniających się czasach, wrócić świadomie do być może niemodnego słowa pokora, które w istocie swej oznacza rzeczywistą świadomość własnej osoby, własnych umiejętności z blaskami i cieniami właśnie. Pokora pomaga zachować zdrowy dystans w stosunku do siebie i do pacjenta, aby służyć mu najlepiej, jak się potrafi, ze świadomością ograniczoności własnych możliwości.
Kolejne zawołanie z litanii jest równie ważne. Czy tego chcemy, czy nie, każde nasze działanie odnosi się do całego człowieka, do jego ciała, psychiki, emocji, powiedzielibyśmy także – do duszy. I często sfera duchowa jest ważniejsza, bardziej zraniona i wymagająca opatrzenia wcześniej niż ciało, które ma objawy chorobowe.
(M) A co Pani powie o sformułowaniu „wzorowi w łagodności” czy „niezmordowani bohaterowie miłości bliźniego”?
(E) To ważne określenia. Budzą i dzisiaj tęsknotę wielu osób, aby takie cechy posiadać. Cechy te prowadzą nas ku sobie, ku poznawaniu i porządkowaniu własnego wnętrza. Im więcej w nas zgody na własną historię życia, im więcej świadomości własnych zasobów i ograniczeń, im więcej odpowiedzialności za własne emocje i zdarzenia, które je wzbudzają, tym więcej przestrzeni dla łagodności i miłości w stosunku do siebie i innych.
A tak na marginesie – miłość rzeczywiście kojarzy mi się z siłą i bohaterstwem. Miłość rozumiana jako postawa w stosunku do życia i ludzi, miłość jako coś stałego, wiernego, niezależnego od przemijających okoliczności. Miłość, która chce dawać a nie tylko brać, pełna koncentracji na sobie, to walka, zmaganie, które może wydobyć z nas najlepsze cechy. Farmaceucie, który swoją postawę wobec pacjenta kształtuje w odnoszeniu się do postaci świętych Kosmy i Damiana, takie rozumienie miłości również nie powinno być obce.
Podsumowując, historycznie i współcześnie ludzie wybierali i wybierają patronów, bo liczą realnie na ich pomoc. Myślę, że nie bez znaczenia jest również fakt, iż święci patroni byli za życia prawdziwymi ludźmi. Otaczający ich kult nie ogranicza ich prawdziwości. Mieli wady i zalety, czasami łagodny, czasami gwałtowny temperament. Popełniali błędy i podnosili się z upadku. Mieli jednak jedną wspólną cechę. Dążyli do doskonałości, unikania mierności. To dążenie ma charakter ponadczasowy i jest dla ludzi ważne. Szukanie kogoś, kto na tej drodze nas wesprze, wydaje się ze wszech miar zrozumiałe – „Szukajcie świętości w codziennym życiu” — mówił Jan Paweł II [3]. Nie ma istotnego znaczenia, czy wszystkie fakty z życia patronów są prawdziwe, czy nie. Patron niesie z sobą pewność możliwości sprawczych.
(M) Nie można jednak zlekceważyć faktu, iż we współczesnym świecie znaczenie dążenia do świętości nie jest jednak tak ważne jak dawniej. Czy więc człowiek XXI wieku, który nie czyni świętości własnego życia głównym celem, potrzebuje patrona?
(E) Wydaje mi się, że w dalszym ciągu zaznacza się potrzeba posiadania patronów. Wymienienie wszystkich miast i powiatów, które w ostatnich dwóch latach dekretem watykańskiej Kongregacji ds. Kultu i Dyscypliny Sakramentów otrzymały zgodę na ogłoszenie wybranego świętego czy błogosławionego oficjalnym patronem, utworzyłoby długą listę. Równie obszerny spis mógłby być utworzony z nazwisk osób znaczących dla kultury, podróżników, odkrywców, naukowców czy przedstawicieli innych dziedzin życia, których uczyniono patronami szkół, szpitali czy innych ośrodków.
(M) Co jest więc na rzeczy?
(E) Na pewno potrzeba wzorca, ideału, który ma służyć budowaniu własnej tożsamości. Już kiedyś przywoływałam słowa Charlesa Taylora [4] (zrobię to jednak ponownie): „Wiedza o tym, kim jestem, jest odmianą wiedzy o tym, gdzie się znajduję. Moja tożsamość określa się poprzez więzi i tożsamości pojawiające się w ramach horyzontu, w obszarze którego od przypadku do przypadku mogę podjąć próbę określenia, co jest dobre lub wartościowe, co trzeba lub powinno się uczynić, co ewentualnie pochwalam, a co odrzucam”. Dla świadomego przedstawiciela każdego zawodu, a więc także farmaceuty, znalezienie punktu odniesienia dla osobistej i zawodowej drogi rozwoju jest z pewnością bardzo porządkujące. Odnosząc się do kolejnego sformułowania zawartego w tytule, można powiedzieć, że wszyscy Ci aptekarze, którzy nie przeżywają swojego życia jako drogi do świętości korzystają z dobrodziejstw cienia, jaki rzucają święci. Osoba wierząca nosi w sobie przekonanie o wsparciu, jakie poprzez obcowanie świętych otrzymuje od swoich patronów. Osoba niewierząca może czerpać z ich życia – z zachowanych do dzisiaj informacji o konkretnych czynach, postawach lub osiągnięciach.
(M) A więc, jeśli dobrze rozumiem, cień, o którym Pani mówi, jest właśnie alegorią życiowej i zawodowej etyki (już bez odniesienia do świętości). Bracia Kosma i Damian posiadali cechy, którymi poszczycić mógłby się każdy farmaceuta. Część wymieniliśmy już wcześniej. Świętych Kosmę i Damiana wspomina się także jako zwolenników nauki, jako nadzieję chorych i umocnienie słabych. Podkreśla się także, że mogą stanowić wzór dla innych. Pierwszy z wymienionych tytułów bardzo zobowiązuje i stanowi wyzwanie dla farmaceutów. Dane statystyczne są niepokojące. Na tle innych krajów europejskich Polska zajmuje bardzo niskie, bo 19 miejsce, ze względu na liczbę naukowych publikacji, których autorami są farmaceuci. Powodów z pewnością jest wiele i nie ma prostych odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak mało? Ale zarówno dla tych, co chodzą w blasku, jak i dla tych, którzy czerpią z cienia świętych patronów otwarcie na rozwój zawodowy powinno być priorytetowym zadaniem. Co do innych atrybutów, to jestem przekonana, że zdecydowana większość farmaceutów w osobistych zasobach ma cechy, które pozwalają im nieść nadzieję i umacniać tych, którzy doświadczają trudności związanych z chorobą.
(E) Patronalne święto prowokuje jeszcze jedną refleksję, którą chcę wyrazić słowami Marka Aureliusza „Zawsze masz możność żyć szczęśliwie, jeśli pójdziesz dobrą drogą i zechcesz dobrze myśleć i czynić. A szczęśliwy to ten, kto los szczęśliwy sam sobie przygotował. A szczęśliwy los – to dobre drgnienie duszy, dobre skłonności, dobre czyny”. Święci patroni wskazują dobrą drogę przez myśl szlachetną o chorym i dobre wobec niego uczynki.
Ewa Sitko
Magdalena Bucior
[1] bytom.naszemiasto.pl
[2] http://www.laudate.pl
[3] homilia w Mariborze, 19 maja 1996 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 7-8/1996, s. 14
[4] Charles Taylor (ur. 5 listopada, 1931) – kanadyjski filozof, profesor na Uniwersytecie McGill w Montrealu.