|

05.2011 – „Mam alergię na… czyli rzecz o „toksycznych” relacjach i o sposobach ich redukowania.”

 maj 2011, nr 57/35 online
 
MAM ALERGIĘ NA…
 
CZYLI RZECZ O "TOKSYCZNYCH" RELACJACH
 
I O SPOSOBACH ICH REDUKOWANIA

    
    Klasyczna definicja alergii wprowadzona do języka medycyny przez  wiedeńskiego pediatrę Clemensa Freiherra von Pirquet’a najogólniej mówiąc odnosiła się do nadmiernej reakcji organizmu na czynniki zewnętrzne. Greckie określenie „allon argon" oznacza dosłownie zmieniony, odbiegający od normy sposób reagowania i bardzo dobrze oddaje istotę zagadnienia. Ta nadwrażliwość jest jednak zawsze związana z działaniem zewnętrznych czynników zwanych alergenami.

   Tyle język nauki, do którego obecny numer pisma będzie odnosił się bardzo często. Zwrot „mam alergię” osadził się jednak również mocno w języku potocznym i to wcale nie w odniesieniu do fizycznych stanów chorobowych. Bardzo często słychać sformułowanie „mam  alergię” w sytuacji na przykład niezadowolenia. Ostatnio zasłyszane: „Mam alergię na takie wystąpienia”, czy zdanie „Na takie osoby reaguję alergicznie” są tego potwierdzeniem.

   W artykule najpierw zajmiemy się symptomami „alergicznych” reakcji w relacjach międzyludzkich, aby później zwrócić uwagę na redukowanie związanych z tym obciążeń.

[…] ach! jak ludzie mnie bolą!
Emil Cioran

   Jak pisaliśmy już wielokrotnie, każdy człowiek ma inną wrażliwość. Używając języka artykułu, można powiedzieć, że poziom  indywidualnej odporności na „alergen” jest zróżnicowany. Można jednak przywołać pewne  wspólne dla opisywanego zjawiska cechy możliwe do zaobserwowania w reakcji organizmu osoby „uczulonej” Jednym z częstych objawów alergii pokarmowych jest np. wysypka. W sytuacji, kiedy to inna osoba stanowi zagrożenie pojawiać się może czerwienienie twarzy. W tym objawie powiedzenie „mam alergię na dana osobę” wydaje się wręcz uzasadnione.

   Jeżeli pacjent czy współpracownik wywołuje u farmaceuty również inne przypadłości, takie jak przyspieszony i płytki oddech, odczuwane wyraźnie pulsowanie krwi w skroniach czy przyspieszone tętno, to bez wątpliwości może on powiedzieć, że dana osoba jest dla niego toksyczną.

   Osoba „toksyczna” może wywodzić się z każdego środowiska. Ani wiek, ani poziom wykształcenia, ani pełniona rola społeczna nie wnoszą w tym wypadku żadnych ograniczeń. Właściciel apteki, współpracownik, pacjent, członek dalszej lub bliższej rodziny – każdy może wpisać się w tę rolę. Nie ma również zarezerwowanych obszarów występowania „zagrożenia”. Toksyczne osoby jak „kurz” mogą osiadać wszędzie. Miejscem ich „występowania” może więc być także apteka, tak z jednej, jaki i drugiej strony kontuaru. Pojawienie się opisanych wyżej „alergicznych” objawów poprzedzone jest bardzo jednoznacznymi postawami toksycznych osób.

   Pani Anna, farmaceutka, przez wiele lat z dużą satysfakcją wykonywała swoją pracę i z radością codziennie (niezależnie od poziomu zmęczenia) przychodziła do apteki. Sytuacja zmieniła się w momencie zatrudnienia nowej pracownicy. Początkowo były to drobne, ale bardzo uprzykrzające życie incydenty. A to nie na czas wykonane zadanie, spóźnienia bez słowa przepraszam, czy wybieranie dyżurów, które były najmniej obciążające. Pani Anna zauważyła również, że zachowania te są skierowane wobec niej i że inne koleżanki tego nie doświadczają. To spostrzeżenie było wyjątkowo bolesne. Podejmowane przez nią próby obronienia siebie spełzały na niczym.

   Z niezrozumiałych dla siebie przyczyn nie umiała egzekwować własnych praw i pozwalała siebie lekceważyć. Sposób wypowiadania się nowej współpracownicy bardzo ją deprymował, obniżał poczucie własnej wartości, odbierał pewność siebie i odwagę działania. Wkrótce pojawiły się również fizyczne objawy „nietolerancji” .

   Toksyczne osoby często z nieuświadomionych nawet dla samych siebie powodów nie wspierają innych, nie życzą innym dobrze i nie cieszą się z ich sukcesów. Swoim zachowaniem wytykają wady i osłabiają wolę działania. Czasami działają wprost, a czasami, co jeszcze trudniejsze – poza plecami wybranej „ofiary”.

Co pan robi? – Czekam na siebie.
Emil Cioran [1]

   Uwolnieniu się od toksycznych relacji sprzyja uwolnienie się od presji ról i dotarcie w głąb samego siebie. „Uwolnienie w związkach z innymi ludźmi to uwolnienie od pancerza oczekiwań społecznych” (Brzezińska, s. 131). Możemy odkryć obszary, w których nie działamy zgodnie z wyobrażeniami innych na temat naszych powinności, ale sami je definiujemy, wykorzystując także nieujawnione dotychczas zasoby. Uwolnienie od presji ról sprzyja budowaniu dobrych relacji, np. zawodowych, bo pokazuje naszą „prawdziwą” twarz.

   Pani Annie najtrudniej było zrozumieć, czego oczekuje od niej nowa koleżanka, jaką rolę chce jej przypisać i z jakiego powodu chce, aby ona tę rolę grała.

   Momentem przełomowym w relacji z osobą, na której obecność reagujemy „wysypką” jest uświadomienie sobie, że najważniejszym jest dostrzeżenie w sobie wartości i akceptowanie siebie samego. Postawa ta nie ma nic wspólnego z zadufaniem i na pewno nie jest moralnie naganna. Pozytywna samoocena sprzyja bowiem osiąganiu celów, wzmacnia gotowość na przyjęcie sukcesu oraz ułatwia podejmowanie wysiłku, potrzebnego do osiągnięcia celu.

   Dobra „zdrowa” relacja jest czymś więcej niż odpowiedzią na potrzebę dominacji lub podporządkowania. Można powiedzieć, że istnieje obok tych wymiarów. Uświadomienie sobie, jakie są własne granice dzieje się na drodze spotkania z sobą, uradowania się własnymi możliwościami i zaakceptowaniem własnych ograniczeń. W procesie więc tworzenia dobrych relacji kluczową rolę odgrywa relacja z samym sobą. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest matrycą innych zależności.

   Wiele badań empirycznych potwierdza, że o naszym stosunku do innych decyduje w dużym stopniu stosunek do samego siebie. Akceptacja i stosunek do samego siebie owocują taką samą postawą w odniesieniu do innych. Indywidualną odporność zdecydowanie wzmocni adekwatny obraz siebie , który pozwala na uruchomienie dobrych mechanizmów przystosowawczych i obronnych. Godnym polecenia jest zaczerpnięta z terapii Gestalt metoda rozładowywania napięcia przez kontrolowane oddychanie z zatrzymaniem powietrza w płucach i powolnym później wydechem. Technika ta chroni przed rozdrażnieniem, daje czas  do namysłu… i  przygotowanie dowcipnej odpowiedzi. Celem tego zabiegu nie jest wyśmianie partnera, tylko poprawienie sobie samemu samopoczucia. Lillian Gllas w swojej książce „Toksyczni ludzie” przytacza wiele dowcipnych ripost, chociażby taką: „Czy to co słyszę, to bicie twojego serca, czy tykanie bomby zegarowej?"

   Badania potwierdzają również, że istnieje bezsprzeczna zależność pomiędzy stabilnością obrazu własnej osoby, a odpornością  na stres oraz zależność pomiędzy niską samooceną, a podatnością na sygnały potwierdzające osobistą niekompetencję (Pani Anna nie pozwoliłaby tak łatwo na zaburzenie własnej równowagi, gdyby posiadała wyższą samoocenę).

   Omówione tutaj zagadnienia wskazują, że nie można tworzyć dobrych relacji poza procesem samopoznania i wewnętrznej pracy. Świadomie zarządzanie relacją z toksycznym partnerem wymusza na nim zmianę i poszanowanie naszych granic. Z drugiej strony uwalnia od przymusu tworzenia… samych dobrych relacji. Rozpoznanie własnych preferencji i odniesień oraz ich wpływu na nasze sympatie i antypatie odbarczy nas od niezrozumiałego poczucia dyskomfortu i winy w relacjach z tymi, z którymi nie chcemy wchodzić w relacje.

Ewa Sitko
wykładowca w programie Pharmassist
Magdalena Bucior
psycholog

[1] Emil Cioran (1911 — 1995) pisarz

Fot. dreamstime.com

Bibliografia:
„W poszukiwaniu złotego środka” Brzezińska Anna, Janiszewska- Rain Joanna „Rozmowy o rozwoju człowieka” Wydawnictwo Znak, Kraków 2005
„Dobre życie – The Best of Jacek Santorski”, Jarosław Szulski & Co Dom Wydawniczy, 2010
„Toksyczni ludzie" Lillian Glass Dom Wydawniczy Rebis

 

Podobne wpisy