|

03.2015 – „Pieczołowitość i uważność.”

marzec 2015, nr 103/81 online
 
 
(Ewa Sitko) Pani Magdo, nie tak dawno prowadziłam rozmowę z zaprzyjaźnioną nauczycielką języka polskiego. Z niepokojem wypowiadała się na temat trudności uczniów w opisywaniu ich wewnętrznych stanów emocjonalnych, cech, ich przekonań lub stanowisk. Twierdziła, że z codziennego, powszechnego słownika znika bardzo wiele słów. Słuchając jej zastanawiałam się, czy to zubożenie języka ma jakiekolwiek inne – poza szkolnym, znaczenie? Czym skutkuje w praktyce? Czy niesie z sobą zagrożenia?
 
(Magdalena Bucior) Pani Ewo takie pytania były i są zasadne, i padają w różnych kontekstach i w ramach różnych dziedzin nauki oraz w różnych kulturach. Chciałabym przywołać refleksję przypisywaną Lao –Tse:

 „Uważaj na swoje myśli, stają się słowami!
 Uważaj na swoje słowa, stają się czynami!
 Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami!
 Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem!
 Uważaj na swój charakter, bo staje się twoim losem!”
   Można, odwracając porządek, powiedzieć: życie w rzeczywistym, aktualnym wymiarze ma swój początek w myśli i słowie.
 
(E) Zacznijmy więc (zachowując ten odwrócony porządek) naszą rozmowę od realiów zawodowych, które dotyczą farmaceuty w roku 2015. Później poszukajmy słowa, które ma znaczenie dla jego funkcjonowania w poczuciu dobrostanu.
 
(M) Z pewnością obie mamy poczucie, że nie będzie to obraz jednolity. Z jednej strony – wysoki prestiż zawodu, uznanie pacjentów, poczucie misji, duże szanse zatrudnienia: można pracować w aptece ogólnodostępnej lub szpitalnej, można znaleźć dla siebie miejsce w instytucjach badawczych i ośrodkach badawczo-rozwojowych. Z otwartymi rękami przyjmie aptekarzy przemysł farmaceutyczny. Praca dla farmaceutów znajdzie się też w jednostkach kontrolno-pomiarowych i laboratoriach z dziedziny higieny ogólnej, kontroli i badania żywności oraz ochrony środowiska. Również zakłady i laboratoria z branży kosmetycznej i chemicznej kierują do farmaceutów oferty pracy. Bardzo szeroka perspektywa. Z drugiej – wzrastająca konkurencja, konieczność ciągłego doskonalenia się i podejmowania aktywności zawodowej w innych niż pierwotnie preferowane formach. Osiągnięcie stabilizacji zawodowej i finansowej jest coraz bardziej odległe, a życie wymagające. Trzeba się usamodzielnić, kupić mieszkanie, założyć rodzinę, płacić rachunki itd. Tym wszystkim wymaganiom towarzyszy stres, a w przypadku niektórych osób możemy wręcz mówić o „stresie rozlanym”, który związany jest z podjęciem wielu finansowych zobowiązań.
(E) Nasuwa się pytanie: Czym to skutkuje?
 
(M) Przede wszystkim stałym wewnętrznym poczuciem życia w wysokim napięciu. Zewnętrznymi objawami takiego stanu są irytacja, rozdrażnienie, podatność na stres, somatyzacje. Czasami z pierwotnym źródłem takiego napięcia przestajemy się komunikować. Dostrzegamy jedynie „bodziec wyzwalacz”, przypisujemy mu moc sprawczą naszego wybuchu. Tymczasem on jedynie uwalnia głęboko skrywane poczucie zagrożenia. Charakterystyczne jest to, że chroniczne napięcie, w jakim żyje osoba obawiająca się na przykład o utratę pracy, przekłada się i na funkcjonowanie osobiste, i na zawodowe.
(E) Ja wśród swoich znajomych, których dotyka „stres rozlany” obserwuję wycofywanie się, a wręcz unikanie kontaktów towarzyskich. Coraz częściej szukają wymówek. Nie mogą się spotkać, bo… praca, choroba, czy jakieś inne zobowiązania.
 
(M) Tak, brak stabilizacji stawia osobę w bardzo trudnej sytuacji. Spotkania towarzyskie są związane z wydatkami, z pytaniami o kondycję życiową, plany na wakacje itp. Trzeba bardzo dużo wewnętrznej dojrzałości, aby powiedzieć, iż moje finansowe czy emocjonalne okoliczności są trudne.
 
(E) Zastanawiam się, jakim słowem można opisać pierwotną potrzebę takich osób? Może – regeneracja?
 
(M) To adekwatne słowo, choć opisuje wcale niełatwy proces. Organizm dotknięty ciągłym niepokojem, czy głębiej – notorycznym stresem, nie potrafi się odnawiać. Często słyszymy, że osoby w takich okolicznościach, nawet, gdy znajdą czas na odpoczynek, nie potrafią go wykorzystać. Psycholodzy – badacze twierdzą, że opisywany stan wpływa szczególnie negatywnie na hipokamp, który nie jest w stanie odpowiednio szybko produkować bardzo pożądanych endogennych opiatów. [1]
 
(E) Wydaje się więc, że ścieżka, po której powinien kroczyć każdy, którego sytuacja życiowa nacechowana jest brakiem równowagi, powinna być „wyłożona” tym, co wspomoże hipokamp.
 
(M) Tak, i co może wydawać się zaskakujące, uczynić to można przez osobiste przekierowanie własnych myśli i opisujących ich słów. Wojciech Eichelberger opisując ten proces mówi o „ręcznym przełączaniu ”organizmu.
 
(E) Dobitnie powiedziane. Takie sformułowanie każe rozstać się z myślą, że ktoś inny za mnie sprawę rozwiąże. Jeżeli miałaby Pani zaproponować instrukcje do „ręcznego przełączania”, to co by Pani poleciła?
 
(M) Po pierwsze – samodyscyplina związana z kontrolą własnego umysłu. Mózg jest najważniejszym miejscem dla tej pracy. On jest źródłem alarmu, to właśnie on musi być uspokojony.
 
(E) W instrukcji do działania oprócz sformułowania, co należy zrobić potrzebna jest także informacja, jak to zrobić.
 
(M) Odpowiedzi może być dużo, ale ich wspólną cechą będzie koncentracja na czerpaniu ze źródła teraźniejszości. Nie z przeszłości, czy przyszłości, ale właśnie z „teraz”.
 
(E) Zastanawiam się, z jakiego „teraz” może czerpać farmaceuta?
 
(M) Myślę, że najbardziej oczywiste byłoby odniesienie się do dokładności, pilności, staranności i sumienności, które trafnie opisują pożądane w profesji farmaceuty sposoby postępowania, a równocześnie są źródłem dobrych informacji o sobie i nadają wyjątkowe znaczenie wykonywanej pracy.
 
(E) A znaczenie ma przecież znaczenie, ponieważ tylko o to, co ważne, chce się człowiekowi walczyć.
 
(M) Chcę wybrać skojarzenie trochę mniej oczywiste i rzadko współcześnie używane (jestem pewna, że potwierdziłaby to pani – znajoma nauczycielka języka polskiego). Proponuję słowo „pieczołowitość”.
 
(E) Rzeczywiście to słowo, którego obecnie nie słyszy się często. Szukam przykładu w języku, które ukazałoby jego wyjątkowość i wybieram cytat „Obu rękoma bierze z tacy wiązankę z taką pieczołowitością, jakby to był klejnot zbudowany z najbardziej kruchych substancji…". [2]
 
(M) Ten fragment wskazuje na dwa aspekty pieczołowitości. Jeden dotyczy wartości, cenności czegoś, a drugi postawy wobec tej cenności. Mnie intryguje właśnie przeżywanie „pieczołowitości” na poziomie osobistym, jako postawy wobec wartości. Zastanawiam się, na co może wpłynąć pielęgnowanie pieczołowitości jako postawy? Czy jest jakiś nowy, niedoceniany wcześniej obszar, w którym w tym sensie pieczołowitość może być cenna?
 
(E) U mnie, kiedy myślę o pieczołowitości, od razu pojawiają się skojarzenia związane z samooceną i motywacją. Jeżeli pracuję profesjonalnie, sumiennie i rzetelnie, to otrzymuję wpisujące się w to przekonanie informacje zwrotne. Moja samoocena, ale i motywacja się podnosi. Staram się pracować tak, aby nie zaburzyć tego dobrego obrazu. Otrzymuję napęd do doskonalenia się. Na poziomie poznawczym buduję i wzmacniam swoje przekonanie o tym, że jestem sprawna i profesjonalna. Jednym słowem – pieczołowite traktowanie swoich obowiązków buduje mój profesjonalizm.
 
(M) Dla mnie zaś pieczołowitość, z jaką wykonujemy swoje codzienne obowiązki, może być drogą uwolnienia od przeciążenia. Uwolnienia szczególnie cennego w sytuacji, w której przecież na poziomie rzeczywistym uwolnić się nie da. To właśnie postrzegam jako nową perspektywę. Od kilku lat psychologowie podkreślają znaczenie uważności. Na poziomie fizjologicznym uważność jest chwilą wytchnienia, jaką zyskuje nasz mózg, ciągle karmiony sygnałami zagrożenia. Uzyskane poprzez uważność odprężenie i relaks są dla niego bezcenne. Odniesienie aptekarza do „tu i teraz” to skoncentrowanie się na doświadczanej chwili i doświadczanym kontakcie, świadomość, że ta przeżywana chwila ma znaczenie i zasługuje na to, aby „być w niej” z zaangażowaniem i w pełni. A przecież pieczołowitość, o której piszemy, ma swoje źródło w przekonaniu i o wartości materii, którą się zajmujemy, i w gotowości do traktowania jej, na miarę tej wartości, z troskliwością, pietyzmem i poszanowaniem.
(E)  Rozumiem, iż nasza zgoda, aby z pieczołowitością wykonywać swoje zadania jest zgodą na tę uważność i czerpanie z niej, chociażby w tym aspekcie fizjologicznym – uważność pozwala nam choć na chwilę uwolnić się od obaw i lęków przyszłości i dać organizmowi chwilę wytchnienia. Jak widać pieczołowitość w wykonywaniu codziennych czynności ma wartość nie tylko w obszarze profesjonalizmu, ale przede wszystkim troski o własny dobrostan psychiczny.
 
 
Ewa Sitko
Magdalena Bucior

[1] J.W. Kalat Biologiczne podstawy psychologii. PWN 2006
[2] Borchardt Karol Olgierd "Szaman Morski"

 

Podobne wpisy