luty 2015, nr 102/80 online
(E) Pani Magdo, nasze rozmowy często są inspirowane bieżącymi wydarzeniami społecznymi lub osobistymi. Tym razem też tak będzie. Od kilkunastu dni dwie grupy zawodowe: górnicy i rolnicy z wielką determinacją głośno wołają o… Tych „o” jest bardzo wiele. Nie śmiem sama (i Panią też do tego zachęcać nie chcę) wypowiadać się na tematy bezpośrednio związane z postulatami protestujących. Chciałabym natomiast usłyszeć Pani zdanie i wypowiedzieć własne na temat… szacunku. Temat wywołał fakt absolutnie spoza głównego nurtu opisanych zdarzeń. Usłyszałam reakcje głodujących górników na odwiedziny wiceprezesa spółki. Powitali Go oklaskami, byli bardzo zadowoleni. W wypowiedziach górników pojawiały się słowa: „Podniosła nas ta wizyta na duchu, nie lekceważy nas”, a przecież nie rozwiązał żadnego z ich problemów, nie przyniósł informacji o spełnieniu postulatów. [1]
Rolnicy komentujący stosunek Ministra Rolnictwa do protestujących też często mówią „Nie pozwolimy się lekceważyć”. Jeżeli ktoś nie wyraża zgody na lekceważenie, to czego pragnie? Sama sobie odpowiadam – pragnie szacunku. Pani Magdo, czym więc jest szacunek? Jak go wyrażać? Dlaczego tak źle znoszony jest jego brak i jaki to ma wpływ na podejmowane decyzje?
(M) Pytań wiele i pewno potocznych odpowiedzi równie dużo. Myślę bowiem, że potrzeba szacunku jest wpisana w ludzkie poczucie godności, a na nie mają wpływ indywidualne doświadczenia. Dlatego też definicje szacunku mogą być bardzo różne. My jednak odnieśmy się do badań i naukowej refleksji na temat szacunku. Maria Ossowska [2] twierdzi, że potrzeba szacunku jest fundamentalną wartością dla człowieka. Stoi w pierwszym szeregu z potrzebą uznania, akceptacji i własnej wartości. Opisuje szacunek jako wartość moralną.
(E) Jak rozumiem, Pani Magdo, odpowiedź na pytanie, czym jest szacunek będzie brzmiała: szacunek jest wartością moralną.
(M) Tak, ale sama słyszę, jak surowo i „odlegle” to brzmi. Słyszę myśli naszego czytelnika, który pyta sam siebie: I co z tego, że jest wartością moralną? A przecież znaczenie ma to duże. Jeżeli coś bowiem jest wartością, to znaczy, że jest szczególnie pożądane, upragnione i wyjątkowo mocno przeżywa się jego brak.
(E) Właśnie tak myślę, że wyraźniej można rzecz zobaczyć szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego człowiek tak źle znosi brak szacunku?
(M) Każde zachowanie czy, szerzej, postawa, którą człowiek prezentuje sobie lub innym jest wypadkową wielu sił. Pojawia mi się przed oczami obraz rzeki z licznymi dopływami. Jakość wody u ujścia zależy zarówno od tego, co płynie w głównym nurcie, jak i od tego, co niosą z sobą dopływy.
(E) Jeżeli więc w większości przypadków ludzie wyraziście oprotestowują brak szacunku wobec siebie i to potraktujemy jako „ujście”, wtedy to, co zdarza się po drodze, musi mieć równie niebagatelne znaczenie. Jeszcze raz przywołam zdanie prof. Marii Ossowskiej: „Potrzeba szacunku stoi na równi z potrzebą uznania i własnej wartości”. Jeżeli więc osoba odczuwa, że nie jest obdarzana szacunkiem, to po drodze doświadcza braku uznania, a to wpływa na jej poczucie wartości, a przecież każdy chce być „wart”.
(M) Jako ilustrację dla naszych zdań chcę przytoczyć wyniki eksperymentu przeprowadzonego w 1927 roku w amerykańskiej fabryce telefonów Western Electric Company. Celem eksperymentu było rozpoznanie, jakie metody wpłyną na wzrost wydajności produkcji. Ani wyższe wynagrodzenia, ani poprawa warunków pracy (lepsze oświetlenie i powiększenie hal fabrycznych) nie wpłynęły na wzrost produktywności. Tym, co zmieniło bieg eksperymentu, była decyzja pracownika Uniwersytetu Harvarda, socjologa kierującego eksperymentem – Altona Mayo o przeprowadzeniu rozmowy z pracownicami. Zostały one poinformowane o tym, że przeprowadzany jest eksperyment, w którym biorą udział. Naukowiec omówił z robotnicami wszystkie innowacje warunków pracy i poprosił o indywidualne ustosunkowanie się do ewentualnych zmian. Skutek tego działania był bardzo zaskakujący: wydajność pracy wzrosła i utrzymywała się także po powrocie do poprzednich warunków pracy. Czynnikiem, który zadecydował o wzroście wydajności nie było ani wynagrodzenie, ani zewnętrzne warunki pracy, ale wzbudzone poprzez rozmowę z naukowcem: poczucie sterowania własnym losem, poczucie własnej wartości i, przede wszystkim, wpływania, na coś. [3] Dla części socjologów eksperyment trafnie obrazuje zależność pomiędzy świadomością udziału w nim a jego wynikami. Inaczej mówiąc – już sama świadomość udziału w badaniu wpływa na zachowanie uczestników i tym samym na wyniki eksperymentu. Część badaczy drąży głębiej i podkreśla udowodnioną w eksperymencie zależność właśnie pomiędzy zwiększeniem wydajności pracy a zaspokojeniem potrzeby szacunku.
(E) Jestem przekonana, że opisane zależności dotyczą wszystkich pracowników niezależnie od wykonywanej profesji. Nauczyciel pragnie uznania ze względu na wykonywaną pracę, chce, aby jego profesja miała prestiż. Farmaceuta również oczekuje uznania społecznego, szacunku, chce mieć poczucie, że nie jest traktowany instrumentalnie, a jego praca ma znaczenie dla budowania zdrowego społeczeństwa. Badania, jak widać, pokazują, że takie doświadczenia mają wpływ na wykonywaną pracę.
(M) Przytoczę jeszcze jeden dowód na potwierdzenie opisanych reguł.W 1960 roku Douglas McGregor zanegował tradycyjny obraz człowieka pracy, zgodnie z którym pracownicy są z natury leniwi (teoria X) i będą unikać pracy, stąd też należy ich ściśle nadzorować i kontrolować. Zaproponował całkowicie przeciwny wizerunek człowieka pracy (teoria Y). Zgodnie z nim zakłada się, że pracownicy mogą być ambitni, że pragną podejmować większą odpowiedzialność, że potrafią być kreatywni i że satysfakcja z pracy jest ważnym czynnikiem motywującym – pozwala doświadczać na drodze samostanowienia szacunku wobec samego siebie i własnej pracy. Znamiennym jest wynik wprowadzenia tej teorii w życie. Jednym z nielicznych, który się na to zdecydował, był Wiliam James, współwłaściciel rafinerii ropy naftowej w Rotterdamie. Wśród rezultatów próby wskazuje się: wzrost wydajności pojedynczego robotnika o 172 procent, zmniejszenie rotacji personelu z 10 procent rocznie do 2 procent. [3] Działania Jamesa nie znalazły wielu naśladowców, ale dobitnie zobrazowały znaczenie doświadczania szacunku w podnoszeniu jakości pracy, wypracowywaniu zysków i odnoszeniu satysfakcji.
(E) Osoby, które doświadczały szacunku w pracy przekładały go na szacunek do samego siebie. Nastąpiło istotne sprzężenie zwrotne pomiędzy myśleniem o swojej osobie (własnej sprawności, kompetencjach, zasadności wykonywanej pracy) a zaangażowaniem w wykonywane działania i rzeczywistym podnoszeniem jakości swojej pracy.
(M) Można więc powiedzieć, że doświadczenie szacunku wyraża się i przebiega na dwóch poziomach. Pierwszy w ramach tzw. regulacji społecznej. Wyrażany publicznie, przez osoby znaczące, stosunek do określonej grupy zawodowej wpływa na funkcjonowanie tej grupy, na podejmowane przez nią decyzje, jej sposób komunikowania się społecznego i aktywizację zawodową.
Drugi poziom zachodzi w ramach tzw. regulacji psychicznej i ma wymiar jednostkowy. W tym wypadku potrzeba doświadczania szacunku ściśle związana jest z potrzebą potwierdzenia własnej wartości, uznania i akceptacji.
(E) Mam nadzieję, że to, co powiedziałyśmy do tej pory, przybliża nas do odpowiedzi na postawione pytania. Widzimy, że oprotestowywanie braku szacunku jest w pełni uzasadnione.
(M) Myślę jednak o jeszcze jednym aspekcie doświadczania szacunku oraz obdarzania samego siebie szacunkiem osadzonym w dobrze wykonywanej pracy – o docenieniu faktu, że każda czynność, wykonywana w pracy zespołowej, składa się na wypracowanie efektu końcowego.
Z dużym lekceważeniem traktujemy tzw. pracę niewidoczną, a więc na przykład pracę ze sfery opiekuńczej. Wydaje nam się, ze praca ta jest nieskomplikowana i nie wymaga wysokich kwalifikacji. To przekonanie może być bardzo mylące. Dr Julia Kubisa, opisując problem pracy niewidocznej, odnosi się do obserwowanego przez siebie jednego ze strajków pielęgniarek na Podbeskidziu. Protestujące pielęgniarki co chwila wzywane były na oddział, robiły zastrzyki, pobierały krew – po prostu były na tym oddziale niezbędne. [4] Należy bardzo głośno mówić, że w nowoczesnych systemach medycznych, terapeutycznych, edukacyjnych efekt końcowy jest efektem zaangażowania wielu specjalistów wielu różnych specjalności i to ich porównywalne zaangażowanie daje efekt końcowy w postaci wieloaspektowej diagnozy, terapii, opieki czy usługi.
(E) Praca farmaceuty lub nauczyciela na pewno nie jest „pracą niewidoczną”, tym bardziej więc dziwi obserwowany trend do umniejszania jej znaczenia.
(M) Właśnie w tym momencie dotykamy właśnie tego, jak duże znaczenie ma wspomniana przez nas regulacja społeczna i jak wartościowa jest, równorzędna i równoległa, indywidualna i środowiskowa świadomość znaczenia wykonywanej przez farmaceutów pracy oraz pozwalających na to różnorodnych kompetencji.
Ewa Sitko
Magdalena Bucior
[1] http://www.tujastrzebie.pl/wiadomosci [2] Maria Ossowska – etyk i socjolog moralności. Uczennica Tadeusza Kotarbińskiego. Prof. Uniwersytetu Łódzkiego, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim.
[3] Peter Lauster „Odwaga bycia sobą”, Świat Książki, Warszawa 1996
[4] Julia Kubisa w rozmowie z Moniką Tutak-Goll „Pielęgniarka. Nie siostra miłosierdzia.” Gazeta Wyborcza, 7 lutego 2015r.