Rola wybranych roślin leczniczych w polskiej kulturze ludowej. Leczenie ciała i duszy oraz poszukiwania panaceum
Człowiek, w jakich warunkach by nie egzystował, stara się zawsze oswajać najbliższą przestrzeń. Badamy, obserwujemy, wyciągamy wnioski. Od wieków staramy się zrozumieć i głębiej poznać mechanizmy i procesy, które zachodzą w przyrodzie i w nas samych w ludzkiej naturze. W całej historii ludzkości nie ma, jak się zdaje dziedziny, która nie dążyłaby do doskonałości i całkowitej realizacji. Człowiek przychodząc na ten świat stara się go poznać. Elementem poznawczym jest ciągłe zadawanie pytań i poszukiwanie na nie odpowiedzi.
Jedną z największych tajemnic przez wieki zgłębianą przez człowieka jest właśnie panaceum. Dążenie do długowieczności i zachowania w dobrej kondycji ciała człowieka jest ciągle obecne w naszej codzienności.
Jedną z największych tajemnic przez wieki zgłębianą przez człowieka jest właśnie panaceum.
Wynalezienie czy też odnalezienie remedium i antidotum na wszelkie ludzkie cierpienia i choroby zaprzątało umysły wielu badaczy, lekarzy i uczonych z rozmaitych dziedzin życia. Nie tylko tęgie głowy i wybitni fachowcy zgłębiali ten problem. Ludzie pierwotni szukali w najbliższym swoim otoczeniu leku na trapiące ich schorzenia. Z pomocą przychodziła im przyroda niosąca wiele surowców leczniczych w tym niezastąpione rośliny zielne. Badacze dziejów i kultur odnajdują w zbiorze mitów, dawnych przesądów i zabobonów wiele niezwykle cennych informacji na temat podejmowania trudów codzienności i oswajania najbliższej przestrzeni przez człowieka.
Wierzchołkiem tych wierzeń i przesądów jest zawsze sacrum. Im bliżej tego sacrum znajduje się człowiek, tym pełniej jest w stanie pojąć i oswoić otaczającą go rzeczywistość. Rozgraniczanie świata na sacrum i profanum wiąże się nierozerwalnie z rozróżnieniem dobra i zła. Choroba pojawia się często niespodziewanie. Stosowane rytuały miały na celu powstrzymać lub też przeciwdziałać temu zaskoczeniu z jakim pojawia się choroba. Dziś nazwalibyśmy to pewną profilaktyką, środkiem zaradczym.
W XIX wieku rozkwitło olbrzymie zainteresowanie badaczy i uczonych właśnie wszelką „ludowością”. Zaczęto wówczas prowadzić szersze obserwacje zanikających już wówczas na ziemiach polskich dawnych zwyczajów i przesądów. Ludoznawstwo, bo tak początkowo nazywano tę dyscyplinę naukową, zajmowało się gromadzeniem, porządkowaniem i systematyzacją materiałów źródłowych. Prowadzono wówczas liczne obserwacje zwyczajów kultur niższych. Dopiero z czasem przyjęte świadomie założenia teoretyczne i metodologiczne wykorzystywane podczas wspomnianych badań doprowadziły do narodzin etnografii jako samodzielnej dziedziny naukowej.
Jedną z nauk, która wyodrębniła się pod koniec XIX wieku z szeroko rozumianej etnografii jest etnobotanika. Tak naprawdę łączy ona w sobie wiele nauk pokrewnych w tym: archeobotanikę, botanikę ekonomiczną, wiedzę ludową czy etnofarmację. Zadaniem badaczy zgłębiających wiedzę etnobotaniczą jest między innymi odnajdywanie i zrozumienie związków łączących człowieka z otaczającą go przyrodą. Ten nurt badań nazywamy humanistycznym. Ma on na celu również ukazanie, w jaki sposób człowiek włącza rośliny w granice swojego świata, nadaje im znaczenie symboliczne.
Etnologowie ukazują ludową fitoterapię jako „zjawisko kulturowe, które należy rozpatrywać w kontekście innych elementów kultury”. [1] Nie zmienia to jednak faktu że przez wieki ziołolecznictwo ludowe przenikało się ze światem oficjalnej medycyny i często było podstawą terapii jeśli nie w miastach, to na pewno na polskiej wsi.
W tej prezentacji chciałbym się skupić na roli roślin leczniczych, którym kultura ludowa nadała status magicznych, często leczących wiele chorób, będących swoistym panaceum. Będę się odwoływał do prac etnograficznych, etnobotanicznych, zielników, w których znajdziemy liczne przykłady zastosowania roślin zielnych w leczeniu i zapobieganiu chorób. Zwrócę uwagę na nadprzyrodzoną siłę działania wielu roślin zielnych, które w wierzeniach i przesądach ludu polskiego odgrywały znaczącą rolę.
Chrystus jako Aptekarz
Zanim rozpocznę opisywanie roślin leczniczych, które odgrywają bardzo ważną rolę w polskiej kulturze ludowej, chciałbym przedstawić wizerunek Chrystusa Aptekarza leczącego nie tylko ciało, ale przede wszystkim ludzką duszę. W większości przedstawień możemy ujrzeć te same powtarzające się elementy. Jezus Chrystus zasiadający przy stole aptecznym trzyma w jednej dłoni wagę lub kielich, a drugą dłoń zanurza w mieszku wypełnionym malutkimi krzyżykami. Te krzyżyki symbolizują roślinę o nazwie krzyżownica gorzka górska. Chrystusową aptekę wypełniają naczynia drewniane i ceramiczne, symbolizujące cnoty i dary Ducha Świętego, podpisane nazwami: Wiara, Nadzieja, Miłość, Pokora, Łagodność, Cierpliwość, Posłuszeństwo, Stałość, Pobożność, Męstwo.
Zestaw pojemników aptekarskich ograniczony do liczby siedem, symbolizuje siedem cnót, które stanowią antidotum na siedem grzechów. Wśród leczących duszę produktów odnajdziemy również naczynie z napisem Aqua Vitae (Woda Życia) oraz rośliny o symbolice Maryjnej i pasyjnej takie jak: bratek, konwalia, niezapominajka, paprotka i pszeniec gajowy.
Chrystus jest ukazany w aptece sam, czasem towarzyszy mu anioł-pomocnik, rozcierający zioła w moździerzu, bądź Bóg Ojciec nadzorujący z chmur uzdrawiający proces. Całość obrazu uzupełniają cytaty z Pisma Świętego: „Kupujcie i spożywajcie, bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko (Iz 55,1)”. „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9, 12)”. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11, 28)”. „I ja wam powiadam: Proście a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Łk 9, 11)”.
Amulety przeciw chorobom i czarcim sprawkom
Amulet z łac. amuletum, lekarstwo, które noszono na szyi mające chronić od czarów, uroków, trucizny i różnych chorób. W łacinie słowo amulet pochodzi od arabskiego wyrazu „hamlet”, który oznacza rzecz zawieszoną. [2] Takimi amuletami były często rośliny lecznicze.
Warto bliżej przyjrzeć się tym ziołom, które według wierzeń ludowych miały magiczną moc działania na człowieka. W publikacji Józefa Rostafińskiego zatytułowanej „Zielnik czarodziejski to jest zbiór przesądów o roślinach” z 1893 roku odnajdziemy wiele opisów i zasad stosowania roślin w celu zapobiegania chorobom i wszelkim czarom [3]. Autor dokonał tej swoistej klasyfikacji w oparciu o wielkie dzieła takie jak m.in.: Zielnik Syreniusza (1613), Zielnik Marcina Siennika (1568), Zielnik Marcina z Urzędowa (1595), Sekreta Białogłowskie Albertusa Magnusa (1698) czy Encyklopedię Nowe Ateny ks. Benedykta Chmielowskiego (1754).
Wiele z wymienionych ziół moc swą zawdzięcza odpowiedniej porze zbiorów: dzięgiel (Angelica sylvestris) „jeżeli jest kopany pod Saturnem i noszony, chroni od morowego powietrza” [4]. Wykopany pod Marsem i noszony leczy od „francy” [5]. Odpędza również strachy i cienie nocne. Znany jest on także jako Archanielika. Nazwa tej rośliny pochodzi od greckiego arkhangelos czyli archanioł. Wedle legendy to Archanioł Michał miał odkryć jej zbawienne działanie. Roślina ta użytkowana była już w okresie halsztackim. W Polsce znana z Biskupina, a następnie z wczesnego średniowiecza w Gnieźnie. [6]
Natomiast korzeń postawnego ziela (Melanospermum peloponesiacum), w nazwie gwarowej funkcjonujący jako dzięgielnica, zabezpieczał od moru jeżeli „był kopany, kiedy Saturn wchodził w znak Niedźwiadka” [7].
Kolejnym przykładem rośliny, która poprzez umieszczenie na ciele ujawnia swoje właściwości jest biedrzeniec (Pimpinella saxifraga). Korzeń zawieszony na gołym ciele broni od morowego powietrza, a nawet „zachwyconym od zarazy zawieszony i położony na lewej piersi ulecza” [8]. Ułożenie na klatce piersiowej mogło mieć związek z działaniem leczniczym, ponieważ korzeń biedrzeńca wykorzystywało się do zapobiegania dusznicy oskrzelowej.
Za amulet uchodziła w dawnych przesądach również bylica (Artemisia vulgaris), która na szyi zawieszona leczyła „zczarowanie” [9]. Korzeniem łoczydła apulejskiego (Thapsia garganica) kopanym, przykładanym lub noszonym na szyi leczono i rozpędzano każde bolączki. To swoiste wypędzenie wynikało zapewne z obecności w korzeniu łoczydła ostrego i silnie przeczyszczającego soku z obecnością brunatnej żywicy (Resina Thapsiae) [10].
Noszenie rozmaitych części roślin na ciele miało chronić od zła, ale też przynosić szczęście i pojednanie między ludźmi. Przykładem takiego magicznego działania jest szarotka (Leontopodium alpinum) w nazwie gwarowej występuje jako „języczki siwe”, a na Podhalu jako „kocie łapki”. Kiedy się je na szyi nosi to wówczas jednają miłość ludzką.
Wśród roślinnych amuletów dominują te mające wpływ na uzdrawianie duszy, odpędzanie złych duchów, leczenie opętanych. Za taką roślinę uchodzi rosiczka, rośnik (Drosera rotundifolia) ponieważ „nosząc ją na szyi szatany w opętanych ucisza” [11]. W ten sam sposób stosowana zamienia nieprzyjaciół w przyjaciół.
Bardzo powszechnie używaną przez liczne „babki” i znachorów rośliną magiczną był dziurawiec (Hypericum perforatum) w gwarze ludowej znany jako dzwoniec, dzwonki Panny Maryi czy ziele św. Jana. Jego działanie miało na celu zapobiegać różnym czarom i gusłom. „Wielkim ratunkiem przeciw nagrawaniu szatańskiemu, odgania i strzeże od nich, nosząc go na sobie zawsze” [12].
Do zapobiegania klęskom i niepomyślności używało się różnych części roślin. Niekiedy były to tylko korzenie, a czasem owoce, nasiona czy zasuszone liście. Kto nosi owoce kłokoczyny (Staphylea pinnata) „nanizane jak paciorki, temu piorun ani czary nie szkodzą” [13]. Natomiast nasiona wyźlina, wyżliny (Anthirrinum) miały działać przeciw czarom. Ten sam wyźlin zasuszony i noszony na szyi jedna miłość i łaskę ludzi.
Niektóre z dawniej stosowanych ziół miały zbawienny wpływ na zdrowie i zachowanie się dzieci. Korzeń niedźwiedziej łapy (Heracleum spondylium), znany pod nazwą gwarową jako wodny i płony barszcz „pod pewnymi względami kopany i zwieszony dziecku na szyi czyni je wszem posłuszne i miłe. Ale rózga i laska z tego lepsza, któremi złe dzieci wzbierając, czynią je dobre, powolne i posłuszne rodzicom. Kto to ziele pod innymi aspektami kopane nosi, wszystkie bestye od niego uciekają” [14]. Ze szczególną troską traktowano kosaciec, korzeń fiołkowy (Iris pallida Florentyna et aff. var. sp.) ponieważ „zawieszony dzieciom na szyi chroni od kaszlu i od innych chorób” [15].
Kiedy chrześcijaństwo zakorzeniło się na naszych ziemiach lud zaczął stosować nowe praktyki i obrzędy związane z wyznawaną wiarą. Amulety zostały wyparte na rzecz medalików, szkaplerzy, krzyżyków, świec kościelnych czy wody święconej i relikwii. Oczywiście w wypędzaniu złych duchów pomocne stało się noszenie wszelkich świętych obrazków, zawieszanie poświęconej palmy i wystawianie w oknach gromnic. Patronami wspomożycielami wielu chorób stali się m.in.: św. Ignacy Lojola, św. Anastazy, św. Walenty. Przed chorobą i zarazą chronić miały także rośliny magiczne noszone w różnych częściach ubrania czy też zawieszane nad dziecięcym łóżeczkiem.
Zioła tym razem już poświęcone stały się więc orężem w walce z zarazami, kataklizmami i wszelkimi czarami. Święcone zioła w uroczystości Bożego Ciała i Matki Boskiej Zielnej zawieszano pod powałą lub przy świętych obrazkach na domowych ołtarzykach. Często stosowano też praktyki okadzania rzucając najpierw bukiety na rozżarzone węgle. Okadzano chorych ludzi, a także całe domostwa razem z bydłem. Z poświęconych i ususzonych roślin przyrządzano lecznicze napary, herbatki, które podawane były przy wielu schorzeniach, dolegliwościach, a zwłaszcza pochodzących z czarów i uroków. Wiele z wymienionych wyżej ziół znajdowało się w bukietach niesionych do poświęcenia.
Panaceum na ludzkie ciało i duszę. Odpędzanie i ochrona przed morem, wielką chorobą i złym duchem.
W dawnych chutorach, prastarych puszczach i uroczyskach pośród wszelakich babek, czarownic czy wędrownych dziadów, rodziło się nasze zielarstwo.
Od najdawniejszych czasów człowiek poszukuje przepisu na „cudowny lek” mający zapewnić długowieczność, urodę wreszcie nieśmiertelność. W wiekach średnich sądzono, że choroba jest efektem grzechu, zaniedbania i sprzeciwienia się Bogu. Choroba miała być karą za popełnione winy. Leczenie fizycznej ułomności łączyło się z dbałością o sprawy duchowe: „kto nie uleczy swojej duszy nie będzie mógł odzyskać zdrowia fizycznego”. Ludy pierwotne oddawały cześć wszelkim uzdrowicielom, „magikom”, czy szamanom, jednocześnie czując strach przed ich wielką tajemną wiedzą. Ich pierwszorzędnym celem było wypędzanie z człowieka „wszelkiego zła” w tym chorób, które miały przychodzić niespodziewanie z zaskoczenia.
„Zdrowie człowieka wedle wyobrażeń ludów pierwotnych nie zależy bynajmniej od normalnego układu wewnętrznych sił i funkcji organizmu” [16] – pisze dr Włodzimierz Bugiel we wstępie do pracy Henryka Biegeleisena „Lecznictwo Ludu Polskiego”. Choroba to zachwianie naturalnej i jednak przewidywalnej pracy całego organizmu. Jak dawniej sądzono, wszystko co może człowieka napotkać z zewnątrz i zachwiać tą „naturalność” i „normalność” będzie się objawiało chorobą.
Te zewnętrze czynniki mogły pochodzić z różnych źródeł. Jak wspomniałem mógł być to grzech, ale nie rzadko wynikało to z ingerencji osób trzecich. Człowiek „istnieje jako moc nieugięta, która żyłaby nieskończenie długo, gdyby nie grasowali czarownicy, co nasyłają nań chorobę” [17].
Guślarze, znachorzy czy czarownicy znający rozmaite tajemnice za pomocą wielu praktyk i zaklęć mogli również powodować choroby poprzez nasyłanie czarów i uroków. „Czary powodujące choroby były dziełem istot demonicznych, diabła, złych duchów, rusałek, mamun, nocnic, wietrznic” [18]. Choroby wywołane czarami takie jak np. kołtun były wymieniane nawet w książkach lekarskich. „Rodzi się kołtun z różnych przyczyn: najprzód z czarów, jako bowiem insze choroby niezwyczajne z nich pochodzą, tak też i ta o czym jest wiele przykładów” [19].
Istniało jednak pewne rozróżnienie. Na Rusi uważano że wpływ na zdrowie człowieka mają dwie grupy „magików”. Do pierwszej zaliczano czarodziejów, czarowników, płanetników czy też wróżbitów i utożsamiano ich z praktykami szkodzącymi zdrowiu. Druga to znachorzy i babki często uleczający ze schorzeń. „Silna wiara ludu w nadprzyrodzone siły w lecznictwie musiała sobie przedstawić, że nasyłający choroby i rozdawcy zdrowia i życia muszą się znać z tajemniczym zaczarowanym światem. Jedni z nich przy pomocy złego ducha szkodzą zdrowiu i mogą je wracać, jak to czynią ludzie szkodzący przez urzecznie. Inni znowu przy pomocy Boga naprawiają to, co źli ludzie zrobili, dlatego widzimy często i w zamawianiach jak znachor lub baba zwraca się do Boga lub do Świętych, aby dopomogli zdjąć czary lub uleczyć.” [20]
Wśród wielu schorzeń, z którymi od zarania dziejów człowiek toczy bój, są wszelkie stany o podłożu psychicznym, jak i opętania. Zresztą dawniej na podstawie obserwacji sądzono, że choroba psychiczna czy też „szaleństwo” to właśnie opętanie. Leczenie takich stanów w pierwszej kolejności polegało na „zamawianiu” przez babki i znachorów u Trójcy Świętej wypędzenia złego ducha.
Te swoiste egzorcyzmy wspomagano użyciem różnych leków. Należały do nich napary ziołowe, okadzania i kąpiele, kamienie szlachetne i rośliny noszone w pierścieniu [21], przedmioty poświęcone w kościele i driakwie.
Ks. Benedykt Chmielowski autor pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej „Nowych Aten” napisał że jednym z remediów na czarcie choroby jest „pewnych ziół zażywanie, które naturalną mają moc leczenia, dopieroż przy ich exorcyzmowaniu, poświęceniu, jako to Rosiczki ziela, Ros solis, Rorida, Salsirola, od Aptekarzów zwanej, które według Botaników, albo Zielopisów, czarom effekt odbiera. 2. Zażywanie ziela Płomyka, albo Baaras, które się według Józefa Historyka rodziło pod murami Jerozolimskiemi od strony północnej, które czartów z opętanych wypędzało”. [22]
Wszelkie praktyki magiczne związane z wypędzeniem choroby lub zła miały na celu przede wszystkich ochronę swojego wewnętrznego świata. Najpierw chroniono najbliższą przestrzeń, a więc dom, obejście, następnie łąkę, pole i najbliższą okolicę. Wykorzystywano w tym celu działanie agrestu. „Gałązki z liściem w oknach, we drzwiach, czary, gusła w domu nie dopuszcza” [23]. Ponadto sadliczka (Echium plantagineum, Rubia lucida, Galium coronatum, Farsetia clypeata zawieszana w domu zachowywała od chorób obłożnych. Jeśli zawiesiło się ją na drzwiach lub wrotach wówczas oddalała szkodliwe ludziom i bydłu uroki, skazy i czary.
Wśród praktyk magicznych często stosowano okadzania czyli tzw. podkurzanie. Miało ono na celu podtrzymać zdrowie, szczęście, miłość, zjednywać zwadzonych domowników, a także chronić zwierzęta hodowlane. Takie zastosowanie miał dąb, a w zasadzie dym z jego liści czyszczący zarażone powietrze i powodujący strach u czarta. Dzieci „podkurzane” wrotyczem zachowywały wesołość, ale przede wszystkim były mniej podatne na choroby. W zapewnieniu dzieciom zdrowia, ale i wolności pomocne było kadzenie kokornakiem długim, okrągłym i powojowym (Aristolochia longa, rotunda, clematitis). Dodatkowo „gdy zakadzisz tem zielem diabelstwo z domu wypędza. Strachy i pokusy oddala” [24].
Jak widać bardzo duże znaczenie miało stosowanie roślin chroniących dzieci. Najmłodszych domowników skrzętnie osłaniano przed chorobami za pomocą wielu praktyk z wykorzystaniem ziół. Forma ich przyrządzania była wielce zróżnicowana. Przygotowywano okłady, napary lub przywieszki. Szymon Syreniusz w swoim zielniku z 1613 roku opisuje roślinę zwaną babimór czyli pas św. Jana, lub widłak, wroniec (Lycopodium clavatum) „jako ziele chroniące dzieci przez chorobami, jeśli zawiesi się je nad kolebką” [25].
Życie nawet to nienarodzone było również otoczone wielką dbałością. Praktyki magiczne i rytuały z wykorzystaniem roślin zielnych miały zabezpieczać życie już od samego poczęcia. Wśród roślin o takim działaniu Szymon Syreński wymienia m.in. barwinek (Vinca minor). „Przywiązany do nogi u samego łona upławy zawściąga (…) tymże sposobem poronienia płodu broni” [26].
A co, jeśli kobieta miała problemy z samym zajściem w ciąże? W takich przypadkach pomocne było zażycie momordyki, balsamki (Momordica balsamina), czyli żydowskich jagód lub przepękli pospolitej. Innym dobrym sposobem na leczenie niepłodności według wierzeń ludowych było przyrządzanie i spożywanie w formie naparu kocimiętki (Nepeta cataria). Ma ona również właściwości bakteriobójcze, działa przeciwgorączkowo i napotnie. Nie sposób dokonać w tym momencie pewnej dygresji dotyczącej tej rośliny, ale jakże trafnie wpisującej się w tematykę panaceum, czyli leku na wszystko. Otóż Pseudo Albert Wielki autor „Sekretów Białogłowskich” z 1689 r. wspomina o wyjątkowym działaniu kocimiętki, a mianowicie o przywracaniu do życia i to w sensie dosłownym: „pszczoły obumarłe położone na tym zielu powracają do życia, natomiast muchy uduszone w ciepłym popiele również ożywają” [27].
Chorobą, która ujawniała się często w wieku dziecięcym była tzw. wielka choroba, czyli przypadki epilepsji lub kaduka. W polskiej kulturze ludowej uważano ją za klątwę, karę za przewinienia, chorobę umysłową, ale często za opętanie przez złego ducha. Stąd w opisach działania wielu ziół możemy dostrzec swego rodzaju analogię w działaniu. Przyjrzyjmy się kilku przykładom: kozłek (Valeriana officinalis) miał leczyć wielką chorobę.Korzeńpaproci (Aspidium filix mas) – „warzony w ługu dębowym z wódką i krwią dla mężczyzny z psa, dla kobiety z suki, przykładany oddala czary przez które człowiek został pokurczony”. [28]
Bardzo starą i wykorzystywaną już w Egipcie rośliną jest bukwica lekarska (Betonica officinalis). Opisywali ją Hipokrates, Dioskorydes i Pliniusz, później św. Hildegarda, Paracelsus i Lonicerus. Niemiecki uczony i pisarz z XIV w. Konrad von Megenberg widział w niej nie tylko roślinę leczniczą, ale i magiczną. Użył w stosunku do jej właściwości słowa „panaceum”. Jej cudowne wpływy poznano również w Polsce. Ks. Chmielowski i Marcin z Urzędowa wspominają, że bukwica zabezpiecza przeciw wszelkim czarom. Syreniusz z kolei radzi ją sadzić przy domu, żeby była stróżem dla ludzkiego ciała i duszy. Przysłowie mówi: „Ty masz więcej cnót niż bukwica”[29]. Bukwicę używano w leczeniu dychawicy oskrzelowej, padaczki, zaflegmienia płuc, żółtaczki, zaburzeń trawiennych, bólu głowy i gośćca. Zewnętrznie do okładów przy zwichnięciach i uderzeniach (krwiaki, obrzęk). W XVIII i XIX wieku liście i kwiaty bukwicy były składnikiem herbatek wykrztuśnych przy nieżytach układu oddechowego.
Chciałbym przytoczyć jeszcze kilka przykładów zastosowania roślin, które w naszej ludowej medycynie odnoszą się do postaci Świętych i często leczą duszę i pomagają lub chronią od fizycznej choroby.
Dziewanna wielkokwiatowa (Verbascum thapsiforme) w nazwie gwarowej występuje jako warkoczyki Matki Boskiej. Leczniczo wykorzystuje się kwiaty. Jest popularna w całej Europie. W Polsce pospolita na niżu i pogórzach do 500 m.n.p.m. Znana od starożytności. Piszą o niej Hipokrates, Arystoteles, Dioskorydes, Pliniusz, później św. Hildegarda, Paracelsus, Lonicerus, Matthiolus. Wódka otrzymywana z kwiecia tych roślin ma chronić przed czarami i odpędzać złe duchy. „Gdyby się kto bał czar pij tę wódkę, bądź przepieczeń i tam gdzie siadasz, dawszy ochędożyć, pokrop tą wódką, a będą przy tobie dobrzy duchowie ku potwierdzeniu ciebie tylko ty naprzód w panu Bogu dufaj a temu wierz iż ta wódka ma tę moc a stanieć się jakomci powiedział” [30].
Przeciw czarowaniu działa także werbena lub żeleźnik lub koszyczki Matki Bożej (Verbena officinalis). Ziele zebrane przed wschodem słońca i jedzone na surowo służyło jako lek przeciw czarom. Werbena miała też inne znaczenie w ludowej magii: „Gdy który lekarz idzie do niemocnego to koszyszczko weźmie z sobą w rękę, a przyszedłszy spyta niemocnego jako się na zdrowiu ma, jeżeli chory rzecze dobrze, tedy będzie rychło zdrów, jeżeli rzecze niedobrze, tedy rychło umrze, tak wielu ludzi prostych tym zielem wróżki rozmaite i gusła czynią. Pod aspektem Barana z ziarnkami piwonii zadane uspakaja wielką chorobę” [31].
Czarodziejskie własności mają Matki Bożej włoski złote (Polytrichum) – płonnik. Swoją moc również ukazują zbierane przed wschodem słońca. Według tradycji ludowej słońce rozpraszając mrok nocy nadaje kształt rzeczom. Światłość symbolizuje życie, a moment wschodu słońca to czas magiczny i dlatego wówczas zbierano wiele roślin. Nabierały one wówczas swojej mocy poprzez kontakt ze światem nadprzyrodzonym z „rodzeniem” się słońca.
Na zakończenie przedstawię roślinę, która jest niezmiernie popularna i wykorzystywana we współczesnym zielarstwie. Wspominam o niej ze względu na jej szerokie zastosowanie i dawne przesądy, które jej dotyczyły, a które można odnieść do pojęcia panaceum. Tą rośliną jest konwalia, znana w gwarze jako lanka lub lanuszka (Convallaria majalis). Oto co o jej właściwościach pisał Józef Rostafiński: „Posila serce, naprawia złą pamięć, kwiat służy głowie i sercu. Ocet na głowę nalany leczy początki manii. Woń serce, mózg i wnętrzności posila. Konających wskrzesza”[32]. Zwłaszcza to ostatnie działanie jest ze wszech miar intrygujące. Dziś wiemy, że konwalię najczęściej wykorzystuje się do produkcji leków nasercowych ze względu na zawarte w niej glikozydy.
Chorobę jako czynnik zewnętrzny, postronny charakteryzuje cierpienie i powolne wyczerpanie całego organizmu. Jednak kiedy uda się ten czynnik zewnętrzny wypędzić, człowiek staje się takim, jakim był uprzednio. Wypędzenie choroby wiąże się z użyciem odpowiedniego, leku, czy zaklęcia bądź przestrzegania odpowiednich zasad. Zastosowanie roślin magicznych jest znacznie szersze niż tylko działanie na konkretną część ciała. Ma uzdrowić, wypędzić chorobę by organizm, ale przede wszystkim dusza wróciła do poprzedniego stanu.
Jak widać nasze ludowe lecznictwo poprzez wieki stosowało mnóstwo metod wykorzystywania roślin do zapobiegania i leczenia chorób. W tej pracy przedstawiłem tylko małą część spośród potężnego arsenału. Jednak przeświadczenie o cudownym działaniu wielu specyfików tkwi w nas do dzisiaj. Myślę że warto odnieść się w tym miejscu do słów Syreniusza: „Doświadczone jest lekarstwo, a nie zabobon żaden, gdyż wiele tajemnych rzeczy natura w każdej niemal rzeczy ma, których rozumem dosiąc nie możemy” [33].
Jakub Kossowski
Dyrektor Muzeum Farmacji w Łodzi
Piśmiennictwo:
- Biegeleisen H., Lecznictwo Ludu Polskiego, Kraków 1929
- Chmielowski B., Nowe Ateny http://biblioteka.kijowski.pl/chmielowski%20benedykt/ateny.pdf
- Klepacki P., Etnobotanika w Polsce – przeszłość i teraźniejszość, „Analecta – studia i materiały z dziejów nauki” 2007 nr 1-2
- Muszyński J., Roślinne leki ludowe, Warszawa 1954
- Nowiński M., Dzieje upraw i roślin leczniczych, Warszawa 1983
- Ogrodowska B., Medycyna tradycyjna w Polsce, Warszawa 2012
- Rostafiński J., Zielnik czarodziejski to jest zbiór przesądów o roślinach, Kraków 1893
- Syreński S., Zielnik herbarzem z łacińska zwany, opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, y mocy…, Kraków 1613,
- Talko-Hryncewicz J., Zarys lecznictwa ludowego, Kraków 1893
- Tyszyńska-Kownacka D., Starek T., Zioła w polskim domu, Warszawa 1988
[1] P. Klepacki Etnobotanika w Polsce – przeszłość i teraźniejszość, w: Analecta – studia i materiały z dziejów nauki 2007 nr 1-2 s. 201
[2] Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana, T. 1, Warszawa 1972 s. 47-48
[3] J. Rostafiński, Zielnik czarodziejski to jest zbiór przesądów o roślinach, Kraków 1893
[4] Ibidem s. 20.
[5] Franca – dawniej choroba francuska czyli kiła, Słownik języka polskiego, Warszawa 1965 s. 966
[6] M. Nowiński, Dzieje upraw i roślin leczniczych, Warszawa 1983, s. 110.
[7] Ibidem s. 21.
[8] Ibidem s. 8.
[9] Ibidem s. 11.
[10] M. Nowiński op.cit s. 280.
[11] J. Rostafiński, Zielnik czarodziejski to jest zbiór przesądów o roślinach, Kraków 1893, s. 60.
[12] Ibidem s. 21.
[13] Ibidem s. 32.
[14] Ibidem s. 41.
[15] Ibidem s. 36.
[16] H. Biegeleisen, Lecznictwo Ludu Polskiego, Kraków 1929, s. 5.
[17] Ibidem, s. 5
[18] B. Ogrodowska Medycyna tradycyjna w Polsce Warszawa 2012, s. 127.
[19] Ibidem s. 127
[20]J. Talko-Hryncewicz, Zarys lecznictwa ludowego, Kraków 1893, s. 23.
[21] Niedźwiedzia łapa (Heracleum spondylium) „Pierścionek magicznie przyrządzony i na serdecznym palcu noszony myśl wesołą daje sześciu różnym niedostatkom zdrowia zapobiega” J. Rostafiński Zielnik czarodziejski…s. 41
[22] B. Chmielowski Nowe Ateny http://biblioteka.kijowski.pl/chmielowski%20benedykt/ateny.pdf s.121-122
[23] J. Rostafiński, Zielnik czarodziejsk.., s. 5.
[24] Ibidem s. 33.
[25] J. Rostafiński, Zielnik czarodziejsk.., s. 6.
[26] Ibidem s.7.
[27] Ibidem s. 45.
[28] Przykurcz mięśni jako jeden z objawów epilepsji
[29] M. Nowiński, Dzieje upraw…,s. 142.
[30] J. Rostafiński, Zielnik czarodziejsk.., s. 19.
[31] Ibidem s. 37.
[32] J. Rostafiński, Zielnik czarodziejsk.., s. 39.
[33] S. Syreński, Zielnik herbarzem z łacińska zwany, opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, y mocy…, Kraków 1613