Aptekarz – burmistrz, prezes, konspirator. Część trzecia – Aptekarz konspirator

kwiecień 2009, nr 32/10 online

APTEKARZ – BURMISTRZ, APTEKARZ – PREZES,
 
APTEKARZ – KONSPIRATOR…

Część trzecia
 
Aptekarz – konspirator

   W okresie okupacji niemieckiej małopolscy farmaceuci powszechnie zaangażowali się w działalność konspiracyjną, zapisując piękną kartę zarówno w historii polskiego ruchu oporu, jak i polskiej farmacji. W niniejszym artykule wspomnianych zostanie zaledwie kilku z nich.


Ilustracja 1
Magister Klementyna Zubrzycka-Bączkowska w czasie pracy na recepturze limanowskiej apteki. Okres okupacji.  
Zdjęcie ze zbiorów Krystyny Bączkowskiej-Cynke.

   Córka wspomnianego już wcześniej magistra Waleriana Zubrzyckiego – magister Klementyna Zubrzycka-Bączkowska (1887-1960) wraz z dwoma córkami – Janiną i Krystyną (w przyszłości absolwentkami studiów farmaceutycznych), odgrywały bardzo ważną rolę w ruchu oporu w okolicach Limanowej. Magister Janina Bączkowska, na temat okresu okupacji, napisała bardzo ciekawy esej wspomnieniowy pod tytułem „Stały dyżur”, który ukazał się w pomnikowej książce „Wspomnienia farmaceutów z lat 1939-45”. Tytuł nadany wspomnieniom jest bardzo trafny, gdyż apteka, przez całą okupację, niezależnie od sytuacji, pełniła stały dyżur. Już w pierwszych dniach września 1939 była jedyną placówką służby zdrowia w Limanowej, gdyż wszyscy lekarze opuścili miasteczko. Pomimo zmęczenia pracowano 24 godziny na dobę! Wszelkimi dostępnymi lekami i surowcami farmaceutycznymi pomagano uciekinierom oraz tym mieszkańcom Limanowej, którzy ulegli epidemii czerwonki. Prowadzono ponadto oświatę sanitarną i uświadamiano chorych o podstawowych zasadach higieny. Wkrótce, po wprowadzeniu hitlerowskiego terroru, pracowniczki limanowskiej apteki włączyły się w działalność ruchu oporu. Janina Bączkowska wspomina, że na prośbę dowódców oddziałów partyzanckich do okolicznych lasów dostarczała wraz z siostrą i matką całe skrzynie leków, (…) żywności, środków opatrunkowych, znieczulających i surowic. Działalność ta nie została wykryta przez Niemców, a z czasem nasiliła się: Łącznicy przynoszą do apteki zaszyfrowane recepty, a narkotyki i eter wydawane są na recepty lekarzy partyzantów lub lekarzy weterynarii. (…) Po odbiór leków zgłaszają się członkowie organizacji podziemnych w przebraniu góralskim. Działalność konspiracyjna magister Zubrzyckiej-Bączkowskiej nie kończyła się tylko na dostarczaniu partyzantom leków: Sprawy młodzieży i jej przyszłości też nie są obce naszej matce. W mieszkaniu przyległym do apteki odbywają się wykłady i egzaminy z zakresu średniej szkoły, prowadzone przez profesorów uniwersyteckich i gimnazjalnych. Przejście przez aptekę nie zwracało uwagi władz okupacyjnych na często odwiedzających nasze mieszkanie młodzież i profesorów.
   Szereg cennych informacji dodała do powyższych wspomnień siostra autorki, pani magister farmacji Krystyna Bączkowska-Cynke. Pracownice apteki całymi nocami, z czystego, białego papieru kleiły torebki na leki dla partyzantów. O wydaniu leków dla celów konspiracyjnych w opakowaniu firmowym nie mogło przecież być mowy! Poza lekami w limanowskiej aptece produkowano także i trucizny dla żołnierzy Armii Krajowej, które mogli zażyć w razie schwytania przez Niemców i wobec groźby tortur. Morfinę, całkowicie niedostępną w legalnej sprzedaży, kupowano u handlarzy w Krakowie. Do limanowskiej apteki kierowane były przydziały cukru do produkcji Sirupus Simplex. Wobec częstych braków w sklepach cukru spożywczego, apteczny cukier przekazywano najbardziej potrzebującym.

 Ilustracja 2
Tadeusz Skowroński junior na zdjęciu z lat czterdziestych.
Zdjęcie ze zbiorów Andrzeja Skowrońskiego.

   Syn przedstawionego już w niniejszym opracowaniu aptekarza myślenickiego, magistra Tadeusza Skowrońskiego – Tadeusz Skowroński junior (1912-1991), będąc zarządcą apteki w Myślenicach, od listopada 1942 roku, na prośbę Komendy Obwodu Armii Krajowej rozpoczął współpracę z Konspiracyjną Służbą Zdrowia Obwodu A.K. „Murawa”. Współpraca polegała na dostarczaniu przez magistra Skowrońskiego leków i materiałów opatrunkowych w okresie od grudnia 1942 do końca grudnia 1944. Spośród kilku unikalnych oświadczeń, spisanych na początku lat siedemdziesiątych przez innych uczestników ruchu oporu, zacytować warto wspomnienia dowódcy Okręgu A.K. w Myślenicach, Kazimierza Sobolewskiego: Oświadczam niniejszym, że z mgr Tadeuszem Skowrońskim zam. Myślenice Rynek 9 ur. 7.2.1912 r. utrzymywałem w okresie okupacji sporadyczny kontakt (słuchanie radia, kolportaż podziemnej prasy) już od roku 1941. Około listopada 1942 r. mgr Skowroński został wciągnięty przeze mnie, oraz przez moją żonę Marię ps. "Basia" członkinię Wojskowej Służby Kobiet przy K-dzie A.K. Obw. „Murawa” (Myślenice) do czynnej współpracy, w formie zdobywania i dostarczania dla potrzeb organizacji lekarstw i innych środków aptecznych. Kierownik apteki w Myślenicach miał po temu pewne możliwości. Podziemna organizacja Służby Zdrowia przestrzegała zasad ścisłej konspiracji: w latach 1942 i 43 "Basia" była jedyną łączniczką, która dostarczała mgr Skowrońskiemu zamówienia z K-dy Obwodu, jako też odbierała odeń przywieziony z krakowskich hurtowni materiał. Owego materiału były o ile wiem znaczne ilości. Zaspokajał doraźne potrzeby jednostek terenowych na obszarze powiatu, nadwyżki magazynowano na później. W r. 1944 w związku z przekształceniem się niektórych oddziałów terenowych w jednostki partyzanckie i nasileniem akcji przeciw Niemcom, zapotrzebowanie na leki, a zwłaszcza środki opatrunkowe gwałtownie wzrosło. "Spalona" "Basia" przestała być łączniczką; dowódcy poszczególnych jednostek kontaktowali się teraz już wprost z mgr Skowrońskim za pośrednictwem wspólnych znajomych. Apteka dostarczała również potrzebnych medykamentów szpitalowi partyzanckiemu w Glichowie w lecie 1944 r., jak również lekarzowi oddziałów leśnych przebywającemu w rej. Buliny, drowi Stanisławowi Boryczce. Spoza powiatu korzystał z pomocy myślenickiej apteki krakowski "Żelbet". Mgr Skowroński wydawał leki bezpłatnie, a należność za nie pokrywał z własnej kieszeni z wynagrodzenia kierownika apteki. Czynne współdziałanie mgr Skowrońskiego z Organizacją trwało niemal do ostatnich dni 1944 r., kiedy to w związku z bliskim wyzwoleniem większość oddziałów partyzanckich uległa rozwiązaniu.

 Ilustracja 3
Magister Jan Rudy.
Zdjęcie ze zbiorów Jacka Rudego.

   Magister Jan Rudy (1899-1980), był długoletnim właścicielem apteki „Pod Aniołem” w Muszynie, a w czasie okupacji dzierżawcą apteki w Sędziszowie Małopolskim. W aptece tej umieszczona została skrzynka kontaktowa dla dowództwa i żołnierzy Armii Krajowej. Magister Rudy dostarczał partyzantom leków i materiałów opatrunkowych. Do apteki Jana Rudego trafiały także meldunki oraz odłamki pocisków V1 i V2, których testy przeprowadzali Niemcy na poligonie w pobliskiej Bliznej, w lasach pomiędzy Kolbuszową, a Sędziszowem. Następnie, zarówno meldunki jak i odłamki pocisków, były przekazywane konspiracyjnymi drogami, aż do Londynu. Około 1943 roku konspiracyjna działalność Jana Rudego została wykryta przez Niemców. Aptekarza aresztowano i uwięziono. Jednej z pracownic apteki, także zaangażowanej w pomoc dla A.K., udało się wymknąć Niemcom. Została jednak osaczona w Dębicy i tam rozstrzelana. Natomiast Jan Rudy, jako jeniec, często był wożony do pracy przy budowie drogi. W czasie jednego z takich wyjazdów udało mu się ukryć w ziemnym zagłębieniu. Po brawurowej ucieczce, aż do wyzwolenia, ukrywał się w lasach w okolicy Szaflar na Podhalu.

  Ilustracja 4
Doktor Anna Pilecka, pierwsza osoba wypromowana na doktora farmacji na krakowskim Oddziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zdjęcie z lat trzydziestych XX wieku, pochodzące z artykułu zamieszczonego w „Wiadomościach Farmaceutycznych” (1939, nr 28, s. 423).

   Synowa oraz syn Heleny Brzękowskiej, właścicielki apteki „Pod Opatrznością” w Szczawnicy – doktor Anna Pilecka (1915-1987) i magister Adam Pilecki (1913-1956), już od pierwszych dni okupacji utrzymywali intensywne kontakty z organizacjami niepodległościowymi. Z apteki „Pod Opatrznością” pochodziły leki, w które zaopatrywani byli partyzanci Armii Krajowej, stacjonujący w Gorcach (oddział „Wilk”). Zastrzyków i leków z apteki w Szczawnicy używano w czasie operacji prowadzonych przez sanitariuszy i lekarzy A.K. m.in. po potyczce partyzantów z grupą pościgową gestapo z Nowego Targu i Zakopanego na Przysłopiu w dniu 21 stycznia 1944. Zginęło wówczas pięciu żołnierzy A.K., ciężko ranny został zaś dowódca oddziału plutonowy Kazimierz Pakuła (ps. „Wilczek”), którego operował lekarz ściśle związany z Armią Krajową – doktor Artur Werner (ps. „Strzelba”). To właśnie doktor Werner, w czasie wizytacji oddziałów A.K. walczących w lasach gorczańskich i Beskidu Wyspowego, uzupełniał ich apteczki polowe lekami otrzymanymi od magistra Pileckiego. Działalność Adama Pileckiego nie została wykryta przez hitlerowców, przez pewien okres czasu był on jednak więziony jako zakładnik w okrytej ponurą sławą siedzibie gestapo w Zakopanem w willi „Palace”. Cichą bohaterką konspiracyjnej karty w dziejach apteki „Pod Opatrznością” była pomoc apteczna, pani Władysława Ruchała ze Szczawnicy. W organizacji konspiracyjnej wypełniała ona najtrudniejsze, najbardziej niebezpieczne i odpowiedzialne zadanie – dostarczała w umówione z partyzantami miejsca leki i materiały opatrunkowe. Pani Ruchała wspomina, że leki nosiła w płachcie, która z wierzchu przykryta była świeżo skoszoną, zieloną trawą. Płachtę taką wyładowywano w wyznaczonych miejscach. Były to: samotny dom Stanisława Jamy znajdujący się w szczytowej partii góry Bryjarki i okolice wodospadu na Sewerynówce.
   Właściciel apteki „Pod Trzema Kronami” w Krościenku nad Dunajcem, magister Józef Walter (1870-1947), utrzymywał ścisły kontakt z komendantem placówki Związku Walki Zbrojnej, sierżantem podchorążym Eugeniuszem Czeremszyńskim (pseudonim „Cis”). To właśnie z apteki Waltera pochodziły leki, środki sanitarne i opatrunki, w które zaopatrzony został pluton Czeremszyńskiego przed przystąpieniem do akcji „Burza” w lecie 1944. Walter ściśle współpracował i udzielał wszelkiej pomocy krościeńskiej placówce Rady Głównej Opiekuńczej. Narażając się na natychmiastowe rozstrzelanie wspomagał także społeczność żydowską, aż do czasu jej zagłady w lecie 1942.

 Ilustracja 5
Magister Janina Szul-Aleksandrowa (pośrodku) przed siedzibą apteki w Muszynie, lata czterdzieste XX wieku.
Ze zbiorów Janiny Szczelinowej.

   Działalność konspiracyjna aptekarzy miała także i innych charakter. Magister Janina Szul-Aleksandrowa (1899-1979), właścicielka apteki „Pod Aniołem” w Muszynie, w okresie okupacji niemieckiej zapisała piękną kartę w dziejach tego nadpopradzkiego miasteczka. Na zapleczu apteki oraz w prywatnym mieszkaniu aptekarki, prowadzone było tajne nauczanie na poziomie szkoły średniej. Proceder taki był dla magister Aleksandrowej śmiertelnie niebezpieczny, gdyż w razie przypadkowego wykrycia takiej działalności zostałaby zapewne natychmiast rozstrzelana. Lekcje odbywały się w zespołach dwuosobowych (uczeń-nauczyciel), co było zgodne z regułami konspiracji. W ramach zajęć z fizyki i chemii, Janina Aleksandrowa przeprowadzała z uczniami doświadczenia. Do apteki dwukrotnie, w roku 1943 i 1944, zjeżdżała komisja egzaminacyjna z Nowego Sącza. Już po zakończeniu okupacji Komisja Weryfikacyjna uznała przeprowadzone w Muszynie egzaminy maturalne i wydane świadectwa z poszczególnych klas gimnazjum i liceum. Konspiracyjna działalność w muszyńskiej aptece nie została odkryta, raz tylko jeden magister Aleksandrowa była przesłuchiwana przez gestapo.

dr n. farm. Maciej Bilek
 
Piśmiennictwo u autora
 

Podobne wpisy