Bardzo często spotykam się z wydawałoby się prostymi i podstawowymi pytaniami dotyczącymi historii farmacji, na które jednak bez akademickiego wykładu trudno jest dać krótką odpowiedź. Do takich pytań należy również datowanie powstania naszego zawodu. Wszystko zależy od kryteriów jakie przyjmiemy. Przywołany w tytule Klaudiusz Galen (131-201) odebrał wykształcenie w Smyrnie, Koryncie, Palestynie i Aleksandrii, które pozwoliło mu zdobyć sławę lekarza gladiatorów. Na wezwanie cesarza Marka Aureliusza został jego lekarzem i wychowawcą syna. Dla nas jednak jest przede wszystkim „ojcem farmacji”, który we własnej aptece na Via Sacra w Rzymie przygotowywał leki.

To właśnie Galen opisał nowe formy leków m.in. delikatne proszki, wyciągi, nalewki, odwary, napary, pastylki, pigułki, powidełka, maści, plastry i środki do okadzania. Był więc twórcą naukowej farmacji, właścicielem apteki, kształcił swoich następców, ale zawodu aptekarza jeszcze nie wyodrębniono, czy więc był aptekarzem? A może zasługiwał na miano farmaceuty? Zgodnie z definicją Tadeusza Kotarbińskiego, „nauka – to wszelkie znawstwo, które dojrzało do tego, by móc być wykładanym jako odrębna specjalność na poziomie szkoły wyższej”, a nasz zawód jeszcze szesnaście wieków później był raczej umiejętnością, a nie nauką przyrodniczą. Jednak nazewnictwo farmaceutyczne sięgnęło do Galena i o farmacji stosowanej mówiono „galenowa”, określając tym terminem właśnie naukę o sporządzaniu leków i ich postaciach.
Istnienie aptek jako miejsc wytwarzania i sprzedaży leków, kontrolowanych przez władze terytorialne, sięga więc końca dziejów starożytnych. Istotny rozwój przypadł jednak na czasy dominacji Arabów, którzy swą wiedzę i placówki rozwijali również w miastach południowej Europy. To Arabowie uświadomili sobie, jakie znaczenie ma zdrowie w życiu człowieka, a ci, którzy umieli wpływać na jego stan cieszyli się ogromnym prestiżem. Dzięki postępowi w znajomości surowców leczniczych, których liczba wzrosła o ponad dwa tysiące w porównaniu ze światem starożytnym, konieczne stało się wyodrębnienie nowego zawodu. W szpitalach arabskich istniało pojęcie lekarza – „tabib” i osoby przygotowującej leki – „ator”. W Bagdadzie prawdopodobnie po raz pierwszy w szpitalu wydzielono pomieszczenie, które dzisiaj nazwalibyśmy apteką. Taka struktura w placówce medycznej nie mogła pozostać bez wpływu na świetnie rozwijające się miasto i około 776 r. odnotowano już w tym mieście istnienie publicznej apteki, której pracowników nazywano „szandalani” od „szandal”, sprzedawanego tam drzewa sandałowego. Potwierdzone jest istnienie wyspecjalizowanych miejsc, gdzie sprzedawano leki również w Kordobie i Toledo.
Apteki w miastach zachodnio i środkowoeuropejskich wyodrębniły się prawdopodobnie ze stanu kupieckiego, jednak jest wielu zwolenników teorii, którzy uważają, że aptekarstwo świeckie powstało po podziale dawnych obowiązków lekarzy-aptekarzy, a placówki wówczas powstałe wzorowały się na organizacji istniejącej w klasztorach, gdzie zakonnicy specjalizujący się w lecznictwie przygotowywali leki. Polskie dokumenty potwierdzają obecność w XIII w. infirmierza w opactwie cystersów w Paradyżu i dominikanina lekarza-aptekarza w Krakowie, a w XIV w. zakonnika opiekującego się infirmerią, klasztorną izbą chorych, w opactwie benedyktynów na Łyścu.
Badania archeologiczne wskazują natomiast na imponujący rozwój miast polskich jeszcze przed lokacjami na prawie niemieckim i dowodzą istnienia już wówczas specjalistycznych placówek handlowo-rzemieślniczych m.in. kramów aptecznych.

Przez kilka wieków ich obecność była typowa w targowych częściach miast. Materiał źródłowy potwierdza, że w Warszawie okolice pomiędzy ulicą Zapiecek, a ulicą Wąski Dunaj były znane z takiej działalności. W 1448 r. na platea Monachorum, czyli prawdopodobnie na dzisiejszej ulicy Piwnej, sprzedawał swoje medykamenty niejaki Maczuda. Zapotrzebowanie musiało być ogromne skoro ogłoszono 15 marca 1596 r. specjalną uchwałę magistratu, na mocy której ustalano porządek ustawiania bud w Rynku Starej Warszawy (Ordinatio statuendarum Budarum in Circulo Civitatis): „od strony południowej aptekarze – Umiastowski, Mikołaj Mariani i Michał Fukier. W drugiej części Anna, wdowa po doktorze Mikołaju Alexandrinim; w trzeciej części aptekarz Paweł Mariani mający aptekę przy ulicy Nowomiejskiej, Jan Łyszcza, Franciszek Szeliga, Baltazar Gissa oraz wdowy po Janie Strubiczu oraz Janie Erlerze”. Kramnica aptekarza-aromatariusza często przypominała gabinet osobliwości z krokodylami, rogami jednorożca, zębami hipopotama, wężami, strusimi jajami i szczurami morskimi. Przy wejściu na stole stały słoje z teriakiem i różą smażoną, pudła na pasty cukrowe, konfekty i marcepany. Ze sklepienia zwisały zioła powiązane w pęczki pochodzące często z własnych ogródków.
Status warszawskich kramów aptecznych określał akt z 1516 r. zaliczający naszych protoplastów do cechu złotników i malarzy, potwierdzony jeszcze w 1749 r. W wykazach podatkowych aptekarze występowali także obok księgarzy, poza listami rzemieślników cechowych. Niekiedy przynależeli także do bractw kupieckich, co wyjaśnia handel pigmentami, gotowymi farbami, żywicami, świecami i spirytualiami. W Warszawie zdarzało się, że na czele bractwa kupieckiego stał aptekarz. Odrębną „konfraternię aptekarzy wolnego miasta Rzeczypospolitej Warszawy” spotykamy dopiero w 1793 r.
Historyczna nomenklatura też nam nie ułatwia rozstrzygnięcia losów zawodu. Łacińskie apto, aptavi, aptatum, aptare – przyrządzać, przysposabiać, przygotowywać, zaopatrywać, łączy się z określeniem apothecium – płytką miseczką wywieszaną przed balwierzami i cyrulikami, które sugeruje dawniejszy związek z mianem „apteka”.
O rozwoju aptekarstwa zdecydowały przede wszystkim ustawy, które regulowały początkowo lokalnie, a później na skalę kraju działalność parających się wytwarzaniem leków. Pierwsze podstawy prawne mające zasięg lokalny powstały na południu Francji w miastach Montpellier, Arles i Marsylii w XII w. We wszystkich trzech rozporządzeniach powtarzał się ten sam motyw: wszystkie leki aptekarze mieli robić sami, zgodnie z przepisami i tylko w myśl zaleceń lekarzy. Aptekarze z Arles i Monpellier nie mogli wchodzić w żadne spółki z lekarzami, a z kolei tylko w ustawie z Monpellier była mowa o taksach aptekarskich. Wszystkie trzy miały charakter przysięgi, której złamanie było obłożone w Arles dotkliwą karą pieniężną.
Lokalne uporządkowanie zagadnień prawnych pomiędzy lekarzami i aptekarzami doprowadziło w efekcie do uchwalenia pierwszego dokumentu rozdzielającego czynności związane z leczeniem i przygotowywaniem leków obowiązującego na terenie całego państwa. Twórcą tego aktu prawnego był w 1231 r. Fryderyk II z dynastii Hohenstaufów, a dokument znany jest pod nazwą Konstytucji Królestwa Obojga Sycylii (Constitutiones Regni Siciliae). Cytowany przez wszystkich historyków farmacji i przyjmowany jako oficjalna data narodzin naszego zawodu nie wyjaśnia dlaczego aptekarstwo jeszcze przez kilka wieków pozostawało cechowym rzemiosłem. Odpowiedź jednak tkwi w owej Konstytucji, w której zabrakło konkretnych uregulowań prawnych mówiących o kształceniu aptekarzy, a co zostało dopełnione w stosunku do lekarzy. O tych co przygotowują „syropy i powidełka” zapisano:
„[…] Postanawiamy zobowiązać przysięgą złożoną na życie tych, którzy przygotowują leki, że będą je sporządzać wiernie według przepisu i sztuki i ludzkich zdolności w obecności zaprzysiężonych mężów. Jeśliby inaczej robili, mają być ukarani konfiskatą całego swojego majątku ruchomego. Ustanawiamy też, że urzędnicy, których sumienności powyższe zostało powierzone, jeżeliby im dowiedziono, że dopuścili się oszustwa na powierzonym urzędzie, muszą ponieść karę śmierci”. Lekarze zaś mieli bardzo precyzyjnie określone warunki kształcenia: „Ponieważ nie można osiągnąć nigdy pełnej wiedzy medycznej, o ile nie zdobyłoby się przedtem pewnych wiadomości z logiki, postanawiamy, iż nikt nie może studiować medycyny, jeśli przedtem co najmniej przez 3 lata nie studiował logiki; po tym trzyletnim okresie może przystąpić jeśli zechce, do studiowania medycyny w ciągu pięciu lat; jednocześnie również ma nauczyć się chirurgii, która jest częścią medycyny”.
Losy naszego zawodu zostały zdeterminowane tym „niedopatrzeniem” ustawodawczym na kilka wieków, a niewątpliwie zapisy zawarte w postanowieniach sycylijskich miały wpływ na prawodawstwo także w innych państwach europejskich. Tymczasem w połowie XIII w. odnotowane zostały pierwsze informacje o aptekach i aptekarzach na Śląsku. W dokumentach świdnickich wymieniona jest apteka już w 1248 r., a kolejna z czasów księcia Bolka w 1264 r. W księdze czynszowej miasta z 1332 r. opisany jest aptekarz Henryk, a pod koniec XIV w. aptekarz Paweł i Jan.
Braki w prawie uzupełniane były przywilejami i tak pierwszym książęcym przywilejem aptekarskim było prawdopodobnie zezwolenie księcia głogowskiego Henryka III na założenie w 1281 r. apteki, która miała zaopatrywać miasto i okolicę w środki lecznicze. Aptekarz nadworny, magister Piotr, korzystający z tego przywileju był odnotowany w Głogowie w 1331 r. i w 1333 r.
Pierwszy w Polsce dokument świadczący o nadzorze aptek pochodzi z 1433 r. Był to lokalny akt wydany przez Akademię Krakowską, który wyznaczał rewizorów do aptek. Dokumentem rangi państwowej był statut Zygmunta I z 1523 r., który również dotyczył nadzoru nad aptekami: „Apteki doktorowie lekarscy każdego roku oglądać mają. Iż wiele z aptekarzów nie mając rzeczy potrzebnych ku lekarstwom, jedna rzecz za drugą zwykli kłaść, albo z starych i zwietrzałych rzeczy, lekarstwa czynić; skąd wiele ludzi w niebezpieczność żywota swego przychodzi: Dlatego ustanawiamy i skazujemy; aby na potym doktorowie lekarscy w mieściech, w których mieszkają, apteki każdego roku z pilnością przeglądali: a aptekarze będą im powinni wszystko pokazać pod straceniem apteki, którzy doktorowie takowe aptekarze nieposłuszne i niemające rzeczy potrzebnych i także świeżych, będą powinni nam i Radzie Miejskiej oskarżyć i opowiedzieć pod łaską naszą”.
Z czasów panowania Zygmunta Augusta na uwagę zasługuje uchwała dotycząca „miar i wag” i przestrzegania ustalonych cen, a w 1619 r., za czasów panowania Zygmunta III Wazy, powstał dokument mówiący o konieczności posiadania należytych uzdolnień przez osobę przygotowującą leki.
Miary aptekarskie zostały ujednolicone dzięki wprowadzeniu, również w Polsce, systemu norymberskiego, tzw. funta norymberskiego. Funt dzielił się na 12 uncji, 24 łuty, 96 drachm, 288 skrupułów i 5760 granów. Najstarsze jednostki wagowe znalazły także swój przelicznik, i tak szczypta to pół drachmy, a garść pół uncji. Odważniki, skalowane według norm norymberskich miały kształt gniazdek (miseczek) lub sześciennych kostek i wyrabiane były z mosiądzu. Dużym przełomem w funkcjonowaniu aptek były również postanowienia komisji miejskiej miasta Norymbergii, która zdecydowała o konieczności ujednolicenia wytwarzania leków i na jej polecenie został wydany w 1546 r. kodeks Walerego Cordusa Pharmacorum conficiendorum ratio vulgo Dispensatorium. Liczne wydania tego Dispensatorium, w Antwerpii, Wenecji, Lyonie i Lejdzie, świadczą o wadze problemu dostrzeżonego przez wiele krajów europejskich.
Polska nie miała jeszcze wówczas własnego kodeksu, a nasi aptekarze posługiwali się obcymi Dispensatoriami z wyjątkiem dwóch miast – Gdańska i Krakówa. Na naszych ziemiach niezwykłej wagi nabrała w tym czasie ustawa Pretia rerum uchwalona na Sejmie Koronacyjnym Władysława IV w Piotrkowie w 1633 r. Oddawała ona apteki w Małopolsce pod kontrolę Akademii Krakowskiej, a ich uruchomienie uzależniała od złożenia egzaminu na Wydziale Lekarskim Akademii. Nie zachowały się żadne źródła dokumentujące wprowadzenie w życie i przestrzeganie uchwalonego prawa. Ponad sto lat później podczas zleconej kontroli przez Komisję Edukacji Narodowej w Krakowie w 1778 r. spośród 6 aptek tylko 3 miały odpowiednie zezwolenia.
Dochody naszych officina sanitatis nie były zadawalające i aptekarze musieli trudnić się dodatkowo innymi czynnościami – robili świece, wyrabiali pierniki i marcepany. Ich status niewiele zmienił się w stosunku do czasów kramnic. Broniąc swojej pozycji dalej musieli szukać wsparcia przystępując do cechów albo uzyskując specjalne przywileje, które pozwalały na otworzenie, jak to miało miejsce w Warszawie w XVII w., apteki królewskiej. I choć aptekarz nadworny był w Polsce jednocześnie aptekarzem wojskowym, idącym na wojnę i na równi z żołnierzami ryzykował życiem, to otrzymane przywileje rekompensowały te niedogodności. Prawdopodobnie dzięki przywilejowi – jus caducum – apteka na Zamku, która powstała w 1602 r., funkcjonowała w tym samym miejscu aż do czasów przebudowy Placu Zamkowego w 1818 r. Prawo, o którym mowa dotyczyło tylko serwitorów, czyli aptekarzy królewskich, którzy jako jedyni mogli w testamencie dysponować swoim majątkiem. Mieli przywilej dostarczania dla dworu nie tylko leków, ale także win i tzw. konfektów. Ważnym przywilejem było także zwolnienie od obowiązku przyjmowania obywatelstwa miasta, w którym osiadali, a co za tym idzie byli zwolnieni z płacenia cła na sprowadzane towary.
Aptekarstwo w krajach europejskich w podobny sposób zdobywało odrębność zawodową. W Hiszpanii, Francji i Niderlandach aptekarze uciekali się pod ochronę wilkierzy cechowych, natomiast we Włoszech dość wcześnie powstały organizacje zawodowe pod nazwą collegia aromatariorum lub speciariorum. W krajach niemieckich zawód aptekarski kształtował się na podstawie zezwoleń na zakładanie aptek udzielanych przez właścicieli miast lub władze miejskie.
Taka sytuacja miała swe konsekwencje w rzemieślniczym sposobie kształcenia adeptów aptekarstwa i dotyczyła sytuacji w całej Europie. Decydujące zmiany dla aptekarstwa mogły nastąpić dopiero wówczas, gdy kandydaci do zawodu mogli zacząć kształcić się na uniwersytetach, a nie u mistrzów cechowych. Od XVI w. walczyli o te zmiany aptekarze paryscy, zabiegając o przekształcenie aptekarstwa w zawód wyzwolony. Pełen sukces odnieśli dopiero w XVIII w., kiedy to uzyskali niezależność dzięki dekretowi Ludwika XVI z 1777 r., a Szkoła Farmaceutyczna (College de Pharmacie) otrzymała prawa wyższej uczelni wraz z możliwością nadawania stopni naukowych. W Polsce takie zmiany zaszły zaledwie sześć lat później. W zreformowanej przez Komisję Edukacji Narodowej Akademii Krakowskiej, od 1780 r. zwanej Szkołą Główną Koronną, w 1783 r. ustanowiono Katedrę Farmacji i Materii Medycznej. W Uniwersytecie Wileńskim rok później powstała Katedra Chemii i Farmacji, a kolejnym ośrodkiem akademickim, który przyjął studentów farmacji była Warszawa. W 1809 r. Wydział Akademicko-Lekarski otworzył Gabinet Farmaceutyczny. Pomimo uznania farmacji za naukę uniwersytecką nie uzyskały mocy żadne szczegółowe przepisy, określające kwalifikacje farmaceutów. Nadal obowiązywał rzemieślniczo-akademicki system kształcenia, gdzie o nadaniu stopnia prowizora czy magistra nie decydowały władze uniwersyteckie, a powołana przez rząd Rada Lekarska.
Kandydat na ucznia aptekarskiego (14 -18 letni – puer) musiał mieć ukończone jedynie cztery klasy gimnazjum i po trzech latach nieprzerwanej praktyki mógł przystąpić do egzaminu (tirocinium) przed Radą Lekarską, która wydawała patent pomocnika aptekarskiego. Po co najmniej kolejnych 2 latach praktyki mógł dopiero rozpocząć przypisane farmacji kursy uniwersyteckie, które kończył egzamin przed Radą Lekarską. Egzamin ustny obowiązywał z mineralogii, botaniki, zoologii, fizyki, chemii, farmakognozji, farmacji, farmakologii oraz ze znajomości udzielania pomocy w nagłych wypadkach, a praktyczny polegał na wykonaniu dwóch preparatów farmaceutycznych i dwóch chemicznych. Te same przedmioty, jedynie w szerszym zakresie oraz dodatkowe praktyczne zadania obowiązywały przy składaniu egzaminu na aptekarza (lub aptekarza aprobowanego w Prusach).
Laboratoria uniwersyteckie nie były w tym czasie gotowe na prowadzenie zajęć dla studentów farmacji. Wykłady i demonstracje zarówno w Krakowie, Wilnie jak i w Warszawie odbywały się w laboratoriach aptecznych udostępnianych przez profesorów uczelni.
Ówczesne środowiska uniwersyteckie nie doceniały znaczenie nauk farmaceutycznych. Do ugruntowania naszej pozycji w tym świecie przyczynił się w dużym stopniu Stanisław Staszic, który w przemówieniu z okazji otwarcia Wydziału Akademicko Lekarskiego 7 czerwca 1810 r. powiedział: „…Jakiegoż starania, jakiej nieustannej baczności rządów nie wyciąga nad sobą farmacji nauka… Rzućmy tylko myśl na te wielkie z trzech działów natury w farmaceuty powierzone składy, w którym razem skupione jest wszystko, w czym natura opatrzyła dla uśmierzenia cierpień ludzkości pomocy, składy, w których tak się blisko stykają życie i śmierć, w których najmniejsza pomyłka może stać się zabójstwem…”.
Otwarcie murów uniwersyteckich przed adeptami farmacji nie było równoznaczne z koniecznością odbycia studiów. Przepisy administracyjne ustalały obowiązek zaliczenia „kursu chemiczno-farmaceutycznego” według ustaw z 1807 i 1820 r., ale dotyczyło to tylko tych aptekarzy, którzy pragnęli uzyskać zezwolenie na posiadanie apteki. Dopiero ustawa z 1844 r. wprowadzała bezwzględny warunek ukończenia studiów wyższych do zdobycia pełnych kwalifikacji zawodowych. Nadal jednak po ukończeniu uczelni absolwenci musieli składać powtórny egzamin przed organami administracji państwowej, która miała prawo wydawania uprawnień zawodowych. Taki stan trwał do 1861 r., kiedy to Akademia Medyko-Chirurgiczna w Warszawie otrzymała wyłączne prawo nadawania stopni lekarskich i farmaceutycznych. Od tego czasu wykształcenie farmaceutyczne potwierdzały już tylko władze akademickie. To był wielki przełom, ale konieczna była jeszcze reforma studiów i rezygnacji z rzemieślniczo-akademickiego kształcenia, a to nastąpiło dopiero po I wojnie światowej. W 1920 r. utworzono oddziały farmaceutyczne na uniwersytetach i po raz pierwszy warunkiem podjęcia studiów było posiadanie matury. Kolejnymi przełomami było utworzenie w 1926 r. pierwszego Wydziału Farmaceutycznego na Uniwersytecie Warszawskim i ujednolicenie czteroletniego programu studiów w 1930 r. Wykształcenie aptekarzy zmieniło poziom wykonywanego zawodu, ale „Ustawa dla farmaceutów i aptek” z 1844 r. , z różnymi zmianami, przetrwała ponad sto lat, aż do upaństwowienia aptek w 1951 r. Koncesje na prowadzenie apteki były koncesjami osobistymi, bez możliwości ich sprzedawania. Nabywca apteki musiał starać się o własną koncesję, którą mógł otrzymać jeżeli wylegitymował się zgodnym z prawem aktem kupna i odpowiednimi kwalifikacjami zawodowymi. Wdowie po właścicielu apteki przysługiwało prawo prowadzenia apteki przez czas wdowieństwa na podstawie koncesji uzyskanej przez męża, jego dzieciom do pełnoletniości, a innym spadkobiercom do dwóch lat od śmierci koncesjonariusza.
Aptekarze długo walczyli o uzyskanie odpowiedniej dla naszego zawodu rangi. Kogo w minionych wiekach mogliśmy nazywać „aptekarzami” decydowało obowiązujące w danym czasie prawo. Farmację jako naukę wypromował zawód, na kształtowanie się którego miała wpływ wiedza pozostawiona przez starożytnych, udoskonalona przez naukę arabską, przyswojona w dużej mierze dzięki renesansowym herbarzom przez tych, którzy próbowali pomóc innym zachować zdrowie. Wpływ na rozwój farmacji miały również rojenia alchemików, których poszukiwania kamienia filozoficznego nauczyły nas wiele o pracy laboratoryjnej, a nadzieja na odkrycie substancji przedłużającej życie ciągle w nas tkwi. „Znawstwo” naszych antenatów doprowadziło do otwarcia wydziałów farmaceutycznych w murach uniwersyteckich. Tymczasem zadania aptekarzy od wieków pozostawały niezmienne. Zmieniał się jedynie nacisk, jaki kładziono na ich podstawowe obowiązki: przygotowanie leku, jego dystrybucję oraz informowanie o działaniu i prawidłowym dawkowaniu. Współczesne wytyczne Unii Europejskiej wskazują promowanie oświaty zdrowotnej jako podstawowe zadanie pracowników aptek. W takiej rzeczywistości ważne są słowa mgr Antoniny Leśniewskej, patronki Muzeum Farmacji w Warszawie, z 1901 r.: „Gdzie się podziały lata obfitości dawnych stuleci, kiedy farmacja rozkwitała we wszystkich cywilizowanych krajach świata? […] Zmieniły się czasy i warunki życia, apteka stała się sklepem […]. Nie może tak dalej być, z pewnością społeczeństwo aptekarskie otrząśnie się i na progu XX stulecia zbierze wszystkie swoje siły, by zrzucić jarzmo ze wszystkimi czynnikami sprzyjającymi rozkładowi jego organizmu i pójść wprost i odważnie na spotkanie ideałom”.
dr hab. Iwona Arabas, prof. PAN
Instytut Historii Nauki PAN,
Muzeum Farmacji im. mgr Antoniny Leśniewskiej
Oddział Muzeum Historycznego m. st. Warszawy,
Wydział Farmaceutyczny WUM
Portret Galene: Claude Galien. Lithograph by Pierre Roche Vigneron. (Paris: Lith de Gregoire et Deneux, ca. 1865). Wikimedia Commons, z zasobów NIH