kwiecień 2013, nr 80/58 online
WSPOMNIENIE O NESTORZE
OPOLSKIEJ FARMACJI
MAGISTRZE SYLWESTRZE ŚWITALE
Wspomnienie o nestorze opolskiej farmacji magistrze Sylwestrze Świtale jest związane z historią pewnej kamienicy przy Rynku nr 1 w Opolu. W zachodniej pierzei rynku pod numerem 1 znajduje się książęca kamienica Pod Lwem. Do roku 1532, czyli do końca panowania dynastii Piastów, budynek ten był własnością książąt, z których ostatnim był książę Jan Dobry. Książę zmarł nie pozostawiając potomków. Kamienica wówczas przeszła w ręce barona Fragsteina i z biegiem lat w ręce kolejnych właścicieli. Owa kamienica wielokrotnie paliła się, a po pożarach była odbudowywana.
W XVIII wieku ten dom jako pierwszy w rynku, poza kramami śródrynkowymi, otrzymał prawo prowadzenia handlu, co było wyróżnieniem. W 1824 roku kamienicę wykupił aptekarz Heinrich Grabowsky i otworzył w Opolu Aptekę Pod Lwem. Prawdopodobnie już wtedy pojawił się nad wejściem do ówczesnej apteki znany do dziś opolanom rzeźbiony złoty lew. Od tego roku, to jest od 1824, w tym miejscu nieprzerwanie funkcjonowała apteka do lat 50-tych XX wieku.
W 1939 roku w 50-tysięcznym Opolu działało 6 aptek, czynne były przez 7 dni w tygodniu, w dni powszednie do godziny 20–tej, a w weekendy do 14–tej. W tymże 1939 roku, w kwietniu do pracy w Aptece Pod Lwem przybył 30-letni mgr Świtała. Tu nasz magister pracował przez trudne lata wojny. W czasie nocnego dyżuru w aptece z 24/25 stycznia 1945 roku był świadkiem wejścia wojsk radzieckich do Opola. Początkowe lata Sylwester Świtała nie tylko pracował, ale i mieszkał w kamienicy książęcej. W miarę zwiększania represji przez czerwonoarmistów (demolowanie budynków, ataki z bronią), magister zamieszkał przy Erich Schmidt Strasse (obecnie ul. Matejki). Wkrótce magister podzielił los pracujących przymusowo i został wcielony do cywilnego oddziału, który był przegnany z Opola przez Łubniany do Kluczborka, po czym przewieziono ich pociągiem towarowym z Kluczborka do Strzelec Opolskich. Tam pracował przy rozbiórce cementowni. Następnie oddział przeniesiono do Łabęd i docelowo do Gliwic, gdzie rozbierano fabryki sadzy do produkcji amunicji. Po około 8 miesiącach przymusowej pracy nasz aptekarz wrócił do Opola wyczerpany, w tym samym ubraniu, w którym został wcielony do oddziału.
Mimo działań wojennych, kamienica Apteki Pod Lwem przy opolskim Rynku ocalała. Od 1945 roku budynek ten funkcjonował jako mieszkalno- usługowy. Losy powojenne ściągnęły do Opola małżeństwo aptekarzy Marcinkowskich. Przybyły do miasta aptekarz mgr Czesław Marcinkowski już w marcu 1945 roku wznowił działanie Apteki Pod Lwem, a jego żona, także farmaceutka, objęła funkcję kierownika Apteki Mariackiej w Opolu przy ulicy Ozimskiej 8.
Gdy nasz magister wrócił z przymusowej pracy do Opola, nie było dla Niego miejsca w aptece Pod Lwem. Za pośrednictwem i poręczeniem księdza proboszcza z kościoła Na Górce, magister Świtała, mieszkający wówczas przy Matejki, rozpoczął pracę w aptece Mariackiej przy ul. Ozimskiej 8. Małżeństwo Marcinkowskich wyjechało z Opola w 1951 roku po upaństwowieniu aptek.
Pokrótce przedstawiłyśmy historię Apteki Pod Lwem i Apteki Mariackiej, z którymi złączone były początkowe lata pracy naszego Nestora. A teraz wróćmy do początku. Sylwester Świtała urodził się 18 grudnia 1908 roku w Radłowie w powiecie oleskim w rodzinie Filipa i Agnieszki z domu Wilhelm. Ojciec był listonoszem i zarazem kierownikiem wagonu pocztowego. Matka zajmowała się domem i siedmiorgiem dzieci. Mały Sylwester często jeździł z ojcem pociągiem na trasie Praszka-Oleśno, co w owych czasach na pewno było ogromnym wydarzeniem w życiu małego chłopca. Podróże te i magia lokomotywy buchającej parą bynajmniej nie wpłynęły na wybór zawodu. Młody Sylwek uczęszczał do szkoły powszechnej w Jastrzygowicach, a następnie w Oleśnie. Młody Sylwester wraz ze starszą siostrą dużo czasu spędzali na czytaniu książek. Siostra ukończyła wyższe studia na Wydziale Chemii.
W Oleśnie Sylwester ukończył szkołę średnią. Po maturze w 1931 zatrudnił się jako praktykant aptekarski w aptece Pod Orłem w Oleśnie, której właścicielem był Gruchel. Dnia 22 marca 1933 roku Świtała złożył w Opolu egzamin na pomocnika aptekarskiego. Od kwietnia 1935 roku studiował farmację (3 semestry) w Greifswaldzie, a kolejne semestry w Marburgu w Niemczech. 2 kwietnia 1937 roku zdał końcowe egzaminy na uczelni. Od maja 1937 do marca 1938 roku pracował w aptece Pod Aniołem w Hamburgu. We wrześniu 1938 roku został przeniesiony do Oleśna do apteki Pod Orłem. W październiku 1938 roku uzyskał dyplom aprobacyjny upoważniający go do kierowania aptekami na terenie całych Niemiec.
Kolejnym miejscem pracy była apteka Pod Aniołem w Bytomiu. Spędził tam niecały rok. Ostatecznie w kwietniu 1939 roku przybył do Opola do wspomnianej już Apteki pod Lwem mieszczącej się w historycznej książęcej kamienicy Rynek nr 1, gdzie zastała go II Wojna Światowa, która nie szczędziła tragicznych przeżyć.
Dzień 15 września 1945 roku to data, która wyznaczyła nowy etap w życiu mgr Świtały. Rozpoczął pracę w aptece Mariackiej przy ul. Ozimskiej 8 w Opolu. Apteka ta po upaństwowieniu w styczniu 1951 roku stała się Apteką Państwową nr 1 w Opolu, a kierowanie placówką powierzono mgr Janinie Czechowskiej. Mgr Świtała pełnił funkcję zastępcy kierownika.
Opolski Zarząd Aptek przeniósł siedzibę apteki wraz z wszystkimi pracownikami z ulicy Ozimskiej nr 8 do nowo wybudowanego budynku przy ulicy Ozimskiej 22. W tym samym miejscu nadal znajduje się apteka o nazwie Śródmiejska.
Pracujący w Jedynce mgr Świtała został zweryfikowany w 1962 roku jako aptekarz aprobowany, a w marcu 1975 roku uzyskał tytuł specjalisty I stopnia w zakresie farmacji aptecznej. Mgr Świtała przeszedł na emeryturę 1 stycznia 1978 roku, ale nadal pracował w mniejszym wymiarze godzin.
Historia zatoczyła koło, 40 lat po upaństwowieniu aptek stało się możliwe otwarcie aptek prywatnych. W 1991 roku mgr Świtała był świadkiem prywatyzacji Jedynki, która przyjęła nazwę apteka Śródmiejska. Właścicielka, a zarazem kierownik apteki – mgr Katarzyna Kaniut zawsze mile go przyjmowała oraz otaczała zainteresowaniem i serdeczną troską.
Wspomnienia współpracowników mgr Świtały sięgają lat przed- i powojennych. W czasie dyżuru w Aptece Pod Lwem, młody aptekarz Świtała wychodził z apteki zaczerpnąć świeżego powietrza. Spacerował po Rynku, mając baczenie na przechodniów kierujących swe kroki do apteki. Gdy dostrzegł zbliżających się pacjentów, pospiesznie wracał drugimi drzwiami, szybko ubierał kitel i jak gdyby nic, stawał przy okienku. Zdezorientowany pacjent pytał, jak to możliwe, że jest w pracy, a przecież właśnie był widziany na rynku. Słynący z dowcipu magister przekonywał, że to na pewno jego brat bliźniak.
Od młodości pan Sylwester miał słabość do słodyczy, które zamawiał w większych ilościach w Bytomiu, a ku zdumieniu współpracowników były one dostarczane bezpośrednio do rąk łasucha. Magister nigdy nie palił papierosów, był natomiast koneserem dobrych nalewek. Pani mgr Hurska wspomina mleczny, słodki likier, którym częstował zawsze na przełomie roku z okazji swoich imienin – w Sylwestra, jak i imienin swojej żony Mieczysławy. W pamięci też pozostała nalewka kawowa.
Przedstawiany przez nas aptekarz był bardzo popularny i znany jako specjalista leków weterynaryjnych. U niego ludzie szukali i znajdowali pomoc dla swoich domowych pupilków i dla zwierząt gospodarczych. Osobiście wykonywał złożone preparaty weterynaryjne na różne potrzeby.
Najczęściej w dni targowe w aptece ustawiała się osobna kolejka do naszego Pana Magistra, którego tytułowano „doktorem weterynarzem”, a z upływem lat „starszym weterynarzem”. Aptekarz Świtała dysponował własnym zbiorem przepisów recepturowych przechowywanych w słynnym zeszycie w skórzanej oprawie. Receptariusz był pilnie strzeżony, a w opolskim świecie aptekarskim krążyły o nim legendy. Popularnym medykamentem Pana Magistra była maść jodo-kamforowa polecana na stany zapalne wymion dla krów po wycieleniu. Dla wszelkiego drobiu sporządzał proszek niedzielony na wzmocnienie słabych nóżek. Była to mieszanka calcium carbonicum z witaminami, wydawana w opisanych torebkach, z podanym sposobem dawkowania np. „łyżeczkę proszku dodać do karmy lub do wody 1 x dziennie na każde 10 kurcząt”. Sporządzał też cieszącą się powodzeniem maść siarkową na świerzb, przydatną także dla ludzi oraz maść Wilkinsona. Leczył też biegunki u zwierząt i inne choroby.
Praca w ówczesnej recepturze była ciężką pracą fizyczną ze względu na duże ilości produkowanych leków. Była wykonywana ręcznie, a utensylia były znacznej wielkości i ciężaru. Magister wykonywał roztwory zapasowe do receptury, sporządzał rozcieńczenia spirytusu, prowadził książki spirytusową i laboratoryjną.
Do jego obowiązków należało między innymi wykonanie i fasowanie dużych ilości wody utlenionej, płynu Lugola, syropu prostego, syropu prawoślazowego, spirytusu lawendowego, aftinu itp. Przygotowywał także roztwory zapasowe, podłoża do maści, co niewątpliwie ułatwiało pracę farmaceutom w recepturze . Dźwigał 20 litrowe szklane baniaki z tranem, fasował go, a szklane naczynia wykorzystywał do przechowywania np. wytwarzanej wody utlenionej itp.
Cechował się pracowitością i skrupulatnością. Był oszczędny, na przykład wspomina się zbieranie przez niego do ostatniej kropli płynów z odwróconych do góry dnem butek spirytusu czy gliceryny. Swoje doświadczenie aptekarskie życzliwie przekazywał młodym koleżankom, niejednokrotnie w dowcipny sposób. Na przykład zaskakiwał początkującą aptekarkę pytaniami: „Czy macie wyciąg z alojza?” albo „Czy jest rybitran?” co wywoływało popłoch przy rozwiązywaniu tych specyficznych językowych zagadek.
Magister był obdarzony poczuciem humoru, a czasami odpowiadał ciętą ripostą na – zdawałoby się – proste pytania. Na przykład, gdy w aptece pacjentka zapytała „Czy jest Trudka?” (od Gertrudy), magister odpowiadał, że jest tylko na myszy, bo na szczury już wyszła… Pospieszany przez pacjentów, aby szybciej obsługiwał, odpowiadał: „Mnie do kryminału się nie spieszy”. Przypadkiem znaleziony pierścionek schował w sejfie, wyjaśniając, że „złoto przechowuje się w sejfie”. Niejednokrotnie żartem i dowcipem rozładował trudną sytuację przy aptecznym okienku.
Magistra Świtałę wspominamy nie tylko jako dobrego fachowca, ale także jako człowieka spokojnego, niezwykle życzliwego, pełnego sympatii dla współpracowników i dla pacjentów. Prywatnie był osobą nieśmiałą, jego syn Andrzej przytacza zabawną historyjkę związaną z oświadczynami 40-letniego Sylwestra. Na uroczystym obiedzie u przyszłych teściów magister zjadł podany rosół za pomocą widelca, gdyż nie śmiał upomnieć się o łyżkę.
Można go z pewnością nazwać człowiekiem Renesansu. Był bowiem doskonałym matematykiem, znał język niemiecki, angielski, włoski. Grał na fortepianie i na skrzypcach.
Należy dodać, że w 1949 roku mgr Świtała ożenił się z Mieczysławą Bajewicz. Pani Mieczysława była przysposobioną córką państwa Adamczaków . Teść Świtały był dyrektorem opolskiej szkoły muzycznej, muzyczne pasje podzielał więc młody Magister wraz z rodziną żony. W rodzinie Świtałów urodziło się dwóch synów: Andrzej i Janusz.
W trakcie pracy zawodowej pan mgr Sylwester Świtała był aktywnym członkiem PTF, które uhonorowało go medalem im. prof. Szastera. Uchwałą Naczelnej Rady Aptekarskiej został odznaczony medalem im. prof. Koskowskiego „Za zasługi dla aptekarstwa”.
1 X 2005 roku owdowiał i zamieszkał z synem Andrzejem w podopolskim Suchym Borze. Lubił spacery, codziennie gimnastykował się, wykonywał po 30 pompek, a na pytanie skąd czerpie siły, odpowiadał dowcipnie „codziennie zjadam trochę przeterminowanych leków”.
O jego poczuciu humoru niech świadczy zdanie, które wypowiedział na przyjęciu z okazji swoich 90-tych urodzin: „Czuję się trochę za bardzo wyróżniony i z lekka zawiedziony. Sądziłem, że spotkam tu kogoś starszego ode mnie”.
Cieszyliśmy się, że w dobrym zdrowiu i kondycji Senior obchodził w grudniu 2008 roku swoje setne urodziny, w której to uroczystości środowisko aptekarskie mogło uczestniczyć.
Mgr Sylwester Świtała dożył pięknego wieku 104 lat w dobrej kondycji. Zmarł szóstego stycznia 2013 roku w domu, wśród bliskich, w Suchym Borze. Spoczął na opolskiej nekropolii. Mgr Świtała pozostał w naszej pamięci jako wybitny aptekarz, który kierował się w swoim życiu zasadą „Primum non nocere”.
mgr farm. Maria Pająk
mgr farm. Małgorzata Tomańska
Okręgowa Izba Aptekarska w Opolu