08.2012 – Felieton Prezesa NRA – „Niebezpieczny obrót.”

Od wielu lat w pismach kierowanych do ministra zdrowia wskazywałem na problem rozszerzania pozaaptecznego obrotu lekami. W Polsce rozwinął się on na niespotykaną w innych krajach Unii Europejskiej skalę. Liberalne kryteria kwalifikowania leków do obrotu pozaaptecznego i tendencja do jego zwiększania kosztem bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków wywołują zdecydowany sprzeciw samorządu aptekarskiego, co podkreśliłem w piśmie do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza z 26 lipca 2012 r.

Nie wolno godzić się na rozszerzanie listy leków, które mogą być sprzedawane w obrocie pozaaptecznym i punktach aptecznych. Co więcej – my, aptekarze uważamy, że trzeba tę listę radykalnie ograniczyć. Obecnie leki, w tym przeciwbólowe, dostępne są dosłownie wszędzie – w sklepach spożywczych, kioskach, na stacjach benzynowych. Tymczasem obrót pozaapteczny lekami w najbardziej rozwiniętych krajach Unii Europejskiej praktycznie nie istnieje (wyjątkiem jest Wielka Brytania). Polityków i urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo polskich pacjentów nie niepokoi, że do szpitali trafia coraz więcej osób, których choroby mają związek z nadużywaniem leków, zwłaszcza przeciwbólowych. Nie interesują ich społeczne koszty tego zjawiska ani wzrost wydatków na leczenie tych pacjentów. Lekceważą problem faktycznego braku kontroli nad lekami w placówkach obrotu pozaaptecznego. Ignorują fakt, że ograniczone możliwości sprawowania nadzoru nad tym obrotem sprzyjają wprowadzaniu na rynek leków sfałszowanych. Nie dociera do nich argument podnoszony przez samorząd aptekarski, że w sklepach i kioskach leki niejednokrotnie przechowywane są w niewłaściwych warunkach, toteż często nie spełniają one wymagań dotyczących jakości i bezpieczeństwa. Urzędnicy państwowi nie chcą też podzielić obaw farmaceutów, którzy wskazują, że w placówkach obrotu pozaaptecznego produkty lecznicze sprzedają osoby niemające kwalifikacji do informowania o lekach, w tym o działaniach niepożądanych i możliwych interakcjach lekowych.
Nie ulega wątpliwości, że apteka ogólnodostępna jest tym miejscem, które gwarantuje zarówno właściwe warunki przechowywania leków, jak i profesjonalną opiekę nad pacjentem. W tej sytuacji rozszerzanie listy leków dopuszczonych do obrotu pozaaptecznego i w punktach aptecznych stwarza realne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Problem nabiera jeszcze większej doniosłości, jeśli uwzględni się, że obowiązujące rozporządzenia ministra zdrowia obniżają wymagania dotyczące kwalifikacji osób wydających leki w placówkach obrotu pozaaptecznego, a ponadto zrównują niemalże – jeśli chodzi o zakres produktów będących przedmiotem tego obrotu – apteki ogólnodostępne z punktami aptecznymi. Poza tym apteki muszą spełniać znacznie bardziej rygorystyczne wymagania odnoszące się do warunków lokalowych, co ma istotny wpływ na koszty działalności.
Trudno zrozumieć, dlaczego politycy dążą do osłabienia znaczenia aptek ogólnodostępnych i kierują coraz więcej leków do punktów aptecznych i niekontrolowanego praktycznie obrotu pozaaptecznego. Pod tym względem Polska wyróżnia się negatywnie na tle innych krajów Unii Europejskiej. Traci na tym polski pacjent. Zagrożone jest jego zdrowie, a niekiedy nawet życie. Zagrożone jest też polskie aptekarstwo. Sytuacja finansowa wielu aptek, zwłaszcza małych i średnich, należących do indywidualnych farmaceutów, jest dramatyczna. To między innymi konsekwencje wieloletnich zaniedbań i niechęci polityków do uporządkowania rynku farmaceutycznego. Niestety, polscy farmaceuci utracili zasadę „apteka dla aptekarza”. Nie udało się jej jeszcze, mimo starań samorządu aptekarskiego, ponownie wprowadzić do polskiego prawa farmaceutycznego. Do naszego porządku prawnego nie wprowadzono również kryteriów demograficznych i geograficznych przy wydawaniu zezwoleń na otwieranie nowych aptek, a więc rozwiązań od dawna funkcjonujących w krajach członkowskich Unii Europejskiej. Ponadto stale naruszane są przepisy ustawy Prawo farmaceutyczne dotyczące zakazu reklamy aptek, a uprawnieni urzędnicy państwowi nie egzekwują ich przestrzegania. To ewidentnie świadczy o słabości instytucji naszego państwa.

W najlepiej rozumianym interesie polskiego społeczeństwa jest zdecydowane ograniczenie listy leków, które mogą być sprzedawane w obrocie pozaaptecznym i punktach aptecznych. Wynika to z dotychczasowych doświadczeń. Podkreśliłem to w piśmie do ministra zdrowia z 26 lipca 2012 r. Wniosłem w nim o pilne znowelizowanie rozporządzenia ministra zdrowia z 2 lutego 2009 r. w sprawie kryteriów klasyfikacji produktów leczniczych, które mogą być dopuszczone do obrotu w placówkach obrotu pozaaptecznego i punktach aptecznych. Samorząd aptekarski uważa, że kryteria klasyfikacji tych produktów do wspomnianego wyżej obrotu powinny być zaostrzone. Wskazałem też na konieczność znowelizowania rozporządzenia ministra zdrowia z 2 lutego 2009 r. w sprawie kwalifikacji osób wydających produkty lecznicze w placówkach obrotu pozaaptecznego, a także wymogów, jakim powinien odpowiadać lokal i wyposażenie tych placówek oraz punktów aptecznych.

dr GRZEGORZ KUCHAREWICZ
Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej

 

Podobne wpisy