
Im bliżej wyborów parlamentarnych, tym bardziej aktywni są posłowie. Nadzwyczajną aktywność objawia również poseł Adam Szejnfeld, który z woli partii objął po Januszu Palikocie funkcję przewodniczącego sejmowej Komisji Nadzwyczajnej „Przyjazne Państwo”. Komisja już kilka lat walczy z biurokracją. Tropi przepisy niejasne, niespójne, nieskuteczne czy wręcz zbędne. Gdy taki przepis w dżungli obowiązujących ustaw i rozporządzeń komisja wytropi, przygotowuje projekt naprawczy i występuje z inicjatywą ustawodawczą. Tak więc komisja walczy i tropi, a skutki tych zmagań niedługo ocenią wyborcy.
Niedawno posłowie komisji „Przyjazne Państwo” pochylili się nad losem pacjentów i rozpoczęli prace nad projektem ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Tak naprawdę chodzi o zmianę treści delegacji ustawowej, zawartej w art. 45 (ust. 3) tej ustawy. Posłowie postanowili rozszerzyć wytyczne do wydania rozporządzenia ministra zdrowia, które określa między innymi sposób realizacji recept lekarskich. Konsekwencją proponowanych zmian byłoby upoważnienie farmaceuty do realizacji recepty w sytuacji, gdy brakuje na niej adresu pacjenta albo jego numeru PESEL lub gdy dane te zostały wpisane wadliwie. Przy okazji warto podkreślić, że obowiązujące przepisy dopuszczają dokonywanie korekt na recepcie przez osobę wydającą lek w aptece, jeśli adres pacjenta bądź numer PESEL wpisano w sposób nieczytelny, niepełny lub mylnie. Farmaceuta może te dane skorygować na podstawie dokumentów przedstawionych przez okazującego receptę, umieszczając na niej odpowiednią adnotację oraz swój podpis.
O nowelizacji nie wiedziało z początku nawet Ministerstwo Zdrowia. O opinię komisja Szejnfelda nie poprosiła też Naczelnej Izby Aptekarskiej. 25 lutego 2011r. wystosowałem do podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia Adama Fronczaka pismo, w którym negatywnie oceniłem propozycję poselską, zdejmującą po raz kolejny odpowiedzialność i obowiązki z lekarzy, a nakładającą je na farmaceutów. Wbrew pozorom wspomniana nowelizacja nie jest przyjazna ani dla pacjentów, ani dla farmaceutów. Jest przyjazna tylko dla lekarzy, którzy będą mogli bezkarnie – jeśli projekt wejdzie w życie – wystawiać recepty, nie wpisując takich danych, jak adres pacjenta bądź jego numer PESEL.
W trakcie posiedzenia komisji „Przyjazne Państwo” wskazywałem na zagrożenia, które stwarza proponowana regulacja, w tym na możliwość niezawinionego poświadczenia przez farmaceutę nieprawdy w oparciu o dokument tożsamości innej osoby o tym samym imieniu i nazwisku. Nie można także wykluczyć pomyłek zagrażających zdrowiu i życiu pacjentów. Argumenty Naczelnej Izby Aptekarskiej nie mogły przebić się do świadomości posłów, zderzając się z wyraźną niechęcią przewodniczącego Szejnfelda do wysłuchania opinii samorządu aptekarskiego i rzeczowej debaty nad poruszonymi problemami, w tym tak istotnym, jak zagwarantowanie pacjentowi dostępu do leków wówczas, gdy recepta zawiera wady formalne nieistotne z punktu widzenia określenia prawa do świadczenia gwarantowanego.
Państwo przyjazne to przecież takie, które nie ogranicza się do kontrowersyjnej zmiany jednego z wielu przepisów dotyczących realizacji recept, wyraźnie preferującej środowisko lekarzy i nie uwzględniającej uzasadnionych zastrzeżeń farmaceutów, ale wprowadza ład i normalność tam, gdzie od lat króluje nieracjonalność, niesprawiedliwość i nieodpowiedzialność, szanując przy tym punkt widzenia aptekarzy, bezbronnych wobec działań kontrolerów Narodowego Funduszu Zdrowia. Obecnie Narodowy Fundusz Zdrowia uznaje za słuszne odbieranie aptekom refundacji także wtedy, gdy na podstawie recepty wystawionej przez uprawnionego lekarza osoba uprawniona nabyła przysługujący jej lek. Żądania zwrotu refundacji wysuwane są nawet po wielu latach od wydania leku, co w praktyce zagraża dalszemu istnieniu aptek, wobec których wysunięto takie roszczenia.
Tak więc mechanizm przewidziany ustawą zagwarantował pacjentowi lek, jednakże za drobne uchybienia formalne na receptach odpowiedzialność ma ponieść farmaceuta, a nie osoba wystawiająca wadliwą receptę. Samorząd aptekarski nigdy nie zgadzał się i nie zgodzi się na takie podejście do problemu błędów na receptach. Naszym zdaniem recepta wskazująca pacjenta, lekarza oraz lek, pomimo uchybień formalnych (np. brak kodu pocztowego w adresie), musi być podstawą do wydania refundowanego leku, ponieważ błędy osób wystawiających recepty nie mogą ograniczać lub wyłączać praw nadanych ustawą, zgodnie z art. 68 ust. 2 Konstytucji RP. Do Ministerstwa Zdrowia oraz do posła Szejnfelda zwróciliśmy się z propozycją modyfikacji odpowiedniego artykułu ustawy refundacyjnej.
Przyjęta niedawno przez Sejm ustawa o refundacji leków powinna już teraz zainteresować komisję „Przyjazne Państwo”. Chodzi między innymi o przepisy regulujące zawieranie umów między aptekami a Narodowym Funduszem Zdrowia. Samorząd aptekarski podtrzymuje, że umowy są zbędne. Setki urzędników NFZ będzie powielało pracę innych organów, sprawdzając i gromadząc dokumenty, jakie wymagane są na przykład przez ustawę Prawo farmaceutyczne. Przed miesiącem pisałem, że ustawa zakłada rozwiązanie nieefektywne, biurokratyczne, które niepomiernie wzmacnia władzę urzędników NFZ nad aptekami. Zawiera także mechanizmy korupcjogenne. Wyraziłem jednocześnie nadzieję, że rząd, który wspiera inicjatywy deregulacyjne, zrezygnuje z umów. Byłoby to kolejne zwycięstwo
w walce z biurokracją i kolejny sukces posła Szejnfelda.
Podczas marcowego posiedzenia komisji poseł Szejnfeld nie chciał wysłuchać farmaceutów. Wolał sam powiedzieć, czego według niego chcą aptekarze: „odsyłać starych, schorowanych ludzi do domu bez leku”. „W tym szaleństwie jest metoda” („Hamlet”, Szekspir, akt II), ale w takim rozumowaniu na pewno brak logiki. Poseł Szejnfeld nie gra przekonująco swej roli polityka wrażliwego na problemy schorowanych Polaków. Jego twarz skryła się pod wyborczą maską.
dr Grzegorz Kucharewicz
Prezes
Naczelnej Rady Aptekarskiej